Budynek Liberty Corner mieszczšcy się na rogu ulic Mysiej i Brackiej w Warszawie to w tej chwili jeden z ciekawszych obiektów zrealizowanych z dużym wykorzystaniem materiału kamiennego, w wielu miejscach bardzo oryginalny. Powstał na miejscu dawnego budynku Głównego Urzędu Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk, który wzniesiono w 1955 roku. Historyczny obiekt miał, jak na swoje czasy, ciekawš i oryginalnš architekturę, w partiach elewacyjnych zagospodarowany architektonicznie piaskowcem. Boniami z piaskowca był obłożony jego parter i piętro, które dzieliły gzymsy; był także cokół z piaskowca. Bardzo ciekawy był wystrój wejcia głównego do budynku od strony Mysiej. Drugie wejcie od strony ulicy Brackiej dekorowały portale nawišzujšce do stylu klasycznego, tršcšce niewštpliwie sztukš socrealistycznš ale trzeba przyznać, iż bardzo umiejętnie zrealizowane. Nad głównym wejciem przy ulicy Mysiej 5 zaprojektowano i wykonano dwa bardzo ciekawe i proporcjonalne pod względem architektonicznym, no i przede wszystkim rzebiarskim, obramienia okienne, obramienia okienne trzeciej i czwartej kondygnacji. Nowy właciciel Polska Agencja Prasowa postanowił rozszerzyć swojš własnoć przejętš po GUKPPW. Wynajętym przez niego architektom do głowy przyszedł jeden pomysł - wyburzenie dawnego budynku cenzury i zbudowanie wszystkiego od nowa. Budynek został więc całkiem wyburzony, mimo że - co ciekawe - w latach póniejszych uzyskał kontynuację i od strony ulicy Mysiej, i od ulicy Brackiej, za sprawš elewacji budynków innych instytucji. Teraz po zlikwidowaniu budynku cenzury, Liberty Corner został wcinięty w resztki elewacji tego cišgu, dosyć znaczny przy ulicy Brackiej i praktycznie prawie cały cišg ulicy Mysiej od Brackiej do Nowego wiatu. Architekt Andrzej Jurkiewicz chciał kontynuować ideę dawnego budynku cenzury i przez to kondygnację parterowš od następnych oddzielił elementami podobnymi do tych, które oddzielały kondygnacje w budynku cenzury. Tam były to solidne konsole, genialnie wykonane z lastryka, imitujšcego kamień. Zostały one przeniesione w tej partii na konsole wykonane z gruboziarnistego, lekko kremowego piaskowca. Ich wykonawcš była firma Kamieniarz. Te poprzednie konsole podtrzymywały cały budynek, były solidne i miały swój ogromny walor wizualny ciężkoci. Nowe sš już tylko jakby doklejone do okien, nie budujš one elewacji, tylko jš dekorujš. W partii parterowej przeprowadzone zostało boniowanie. Cała elewacja jest wykonana w kamieniu bez dwóch ostatnich kondygnacji, przy czym należy powiedzieć, iż budynek został znacznie podniesiony. Były cztery kondygnacje, a teraz kondygnacji jest osiem. Dwie ostanie kondygnacje sš nadbudówkš, otynkowanš, lekko cofniętš od lica. Pierwotnie na budynku cenzury użyty był piaskowiec miłowicki, natomiast w nowym zostały użyte różne piaskowce o ciepłym żółtawym kolorze, przy czym inne sš na kondygnacjach ponadparterowych, inne na parterze, a jeszcze inne użyto do wykonania konsoli. Architekt przewidział grę kolorów. Idea realizacji projektu była taka, żeby zastosować jak największš iloć kamienia, oczywicie sensownie łšczonego, by pokazać różne możliwoci wykorzystania go we wnętrzach i na zewnštrz. Na pewno pierwotne elewacje budynku cenzury dały impuls architektowi do zastosowania kamienia na elewacji. Kiedy przedstawiono do akceptacji pomysł wyburzenia budynku cenzury i wybudowania na tym miejscu nowego budynku, napotkał on na silny opór konserwatora wojewódzkiego, ponieważ całe przedsięwzięcie przeprowadzane miało być blisko Traktu Królewskiego, czyli w cisłej strefie ochrony konserwatorskiej. Konserwator zgodził się pod warunkiem, że budynek zachowa podobny charakter do budynku burzonego, czyli że z grubsza będš podobne podziały, wyrażono też zgodę na wzniesienie budynku wyższego, ponieważ obok jest budynek ministerialny, który ma wysokoć nowo powstałego. Dodatkowo naprzeciwko jest wielki budynek banku i jeszcze jeden równie duży innej instytucji. Niewštpliwie wystrój parteru, szerokie okna, boniowana dekoracja kamiennych cian zostały powtórzone z budynku cenzury, który był ewidentnie wytworem architektury socrealistycznej, czerpišcej z architektury klasycznej i monumentalizmu totalitarnego oraz modernizmu. Cała kompozycja tego budynku nie budzi zastrzeżeń i można jš uznać za dobrš architekturę. Z tego klimatu oczywicie nie przeniesiono nic na Liberty Corner, a jedynie lekkie sugestie, nawišzania. Nowy budynek można zakwalifikować jako typowš współczesnš architekturę, bezstylowš właciwie, bo trudno to nazwać jakim stylem. Na pewno jest ciekawa, ponieważ tworzy wyrazistš formę - sš tu użyte elementy, zastosowane takie podziały, które sš rzadko spotykane. Jest to budynek dosyć lekki, przy istniejšcym owietleniu wyglšda sympatycznie, tym samym zaprzecza zarzutowi stawianemu materiałom kamiennym, że tworzš jedynie monumentalny klimat, nadajš ciężki charakter. I to było ideš architekta Andrzeja Jurkiewicza. Elementy dekorujšce wejcie do byłego budynku cenzury miały być wkomponowane w elewację budynku PAP, co ujmowała pierwsza wersja ich zachowania, natomiast druga orzekała, że po prostu w ogóle miały być wkomponowane w ten budynek. W elewację nie zostały wkomponowane i dobrze się stało, natomiast dwa obramienia okienne i dwa portale bo o nich mowa - zostały wkomponowane w główny hol wejciowy w budynku i był to niewštpliwie bardzo dobry pomysł, ponieważ jest pamištka, łšcznie z zachowaniem napisu GUKPPW, który szczęliwie nie został wczeniej zniszczony. Firma DROKOP, która wygrała przetarg na burzenie budynku cenzury, zwróciła się do mnie o nadzór nad demontażem elementów architektonicznorzebiarskich, które miały być przeniesione do nowego budynku. Tak też się stało - demontaż został wykonany przez DROKOP i warsztat kamieniarski Wojciecha Trzcińskiego. Wymontowane elementy zostały przewiezione na przechowanie do warsztatu kamieniarskiego. Budowę rozpoczęto od zbudowania w piwnicach budynku dużego garażu. Kiedy budowa wyszła z ziemi nastšpił powrót do tematu zdemontowanych elementów dekoracyjnych, które w międzyczasie poddano konserwacji. Powstał projekt wnętrza, który przewidywał, że elementy dekoracyjne z wyburzonego budynku będš w holu głównym nowo powstałego. Na rzeczy były dwa portale i dwa małe obramienia okienne, z jednš małš różnicš, że obramienia okienne już nie wróciły na swoje miejsce, a stały się takš sterczynš kondygnacji parterowej i pierwszego piętra, która już nie wisiała w powietrzu, jak było to pierwotnie, ale była wsparta na poziomie zerowym na poziomie posadzki i stanowiła przegrodę pomiędzy holem głównym, a holami windowymi. To zostało bardzo sprytnie zakomponowane, z tym, że wymagało też innego sposobu montażu. Pierwotnie te dekoracje były montowane na murze ceglanym, odpowiednio profilowanym do montowania elementów rzebiarskich i generalnie płyt z piaskowca, o szerokoci dwóch centymetrów, a wtórnie wszystko miało być wkomponowane w taki sposób, że trzeba było wszystkie płyty zastšpić blokami z piaskowca szydłowieckiego. No więc te elementy, które zostały zdemontowane, zachowane, pieczołowicie odrestaurowane i zrekonstruowane, były już poddane konserwacji, ale powstał nowy problem, ponieważ wszystko było montowane w nowym wnętrzu a obydwa obramienia okienne miały być zamontowane w ogóle właciwie w powietrzu, więc trzeba było wymylić jaki sposób osadzenia. I zaproponowałem rozwišzanie, które można by nazwać trzepak, czyli konstrukcję z ceowników i rur kwadratowych stalowych o odpowiedniej wytrzymałoci wyliczonej przez konstruktora. Ta konstrukcja o wysokoci dwóch kondygnacji holu została umocowana w podłodze i w stropie holu. Pozwoliła na przymocowanie przy użyciu kotew wszystkich elementów piaskowcowych od podłogi do sufitu - wszystko razem miało około siedem i pół metra wysokoci. Miało to ogromny ciężar poza tym te elementy były po prostu wkładane po kolei jedno w drugie w mur i jak potrzeba było większego gniazda to się pakowało głębiej w ten mur, jak był mniejszy element, to mniej w mur. Teraz niektóre elementy trzeba było od tyłu po prostu obcinać i to po kilkanacie centymetrów piaskowca, wyrównywać wszystko do jednej płaszczyzny zarówno przy portalach, jak i przy tych dwóch obramieniach okiennych. Jeszcze nastšpił jeden mały zgrzyt, bo się okazało, że hol jest za niski. Ponieważ nie dało się go podwyższyć, trzeba było więc zgubić parę centymetrów na poszczególnych elementach, szczęliwie pomiędzy jednym a drugim obramieniem okiennym był dosyć duży spadajšcy parapet i on miał około dwudziestu centymetrów i jak ten parapet został obcięty na równo, stworzył bardzo ładny gzyms. Kompozycja i charakter został zachowane. Jak już ten tzw. trzepak powstał, każdy element trzeba było rozrysować bardzo precyzyjnie obliczajšc jego wszystkie gabaryty, żeby to wszystko razem się poskładało w jednš całoć. Był to chyba jeden z największych puzzli na wiecie, cała kompozycja składa się z setek kawałków piaskowca. Po przygotowaniu elementów rozpoczšł się ich montaż na kotwy w technologii Hilti. Identycznie zostały zamontowane obydwa portale, dla których też został wybudowany specjalnie wzmocniony mur, bo ciana muru holu jest zrobiona z bloczków ytong, a tutaj trzeba było wybudować cianę z pełnej cegły i nadprożem z betonu, żeby utrzymać ogromne zwieńczenie portalu, bo jest on zwieńczony bardzo ciężkimi kamieniami, a wszystko było łapane przez mur na kotwy Hilti. Owietlenie nie wyszło dobrze, ale na temat owietlenia zamierzam zrobić spotkanie dyskusyjne, bo uważam, że budynki w Warszawie, takie na przykład, jak kociół Zbawiciela, kociół Wszystkich więtych na placu Grzybowskim, po prostu tragicznie sš owietlane. Oczywicie została wykonana pełna profesjonalna konserwacja elementów pierwotnych, wykonywalimy to wspólnie z panem Trzcińskim i jego pracownikami. Na koniec zostało wykonane również pełne zabezpieczenie kamieni przy użyciu bardzo dobrego preparatu firmy Remmers.Ogromna praca poczšwszy od demontażu poprzez konserwację, potem zaaranżowanie tych elementów we wnętrzu. Konsultowałem to z panem Jurkiewiczem. Oczywicie do niego należało ostateczne zdanie, bo on był głównym projektantem. Kamieniarkę we wnętrzu budynku wykonał oddział warszawski firmy Elkam, roboty prowadził Janusz Sikora, roboty objęły hole windowe, hol główny, trochę cišgów komunikacyjnych i łazienki. Te ostatnie to istna rewelacja, bo wszystko jest wspaniale skomponowane, na dodatek w kamieniu zostały wycięte umywalki - robiš naprawdę wietne wrażenie. Kamieniarz Bożena Modlińska zrobił wszystko, co na zewnštrz. Na ulicy ułożone sš płyty granitowe lub kostka. Artykuł stanowi nieautoryzowany zapis rozmowy przeprowadzonej w grudniu ubiegłego roku w Warszawie.
Od czasu rozpoczęcia działalnoci targów kamieniarskich organizowanych przez Geoservice Christi z Wrocławia tradycjš stało się, że sezon w polskim kamieniarstwie niejako symbolicznie kończy spotkanie na wspomnianej imprezie. Przez lata targi wypracowały swoje standardy i zwyczaje, osišgajšc formę, którš można by okrelić jako sumę wysiłków skierowanych na zaspokojenie oczekiwań kamieniarzy i próbę przeniesienia wzorów zaobserwowanych na innych imprezach tego typu. Punkt, w którym targi Kamień znalazły się dzi, budzi kontrowersje, oczekiwania i krytykę. Kamieniarze spotkali się we Wrocławiu na targach Kamień 2003 w dniach 13 - 16 listopada ubiegłego roku. Dedykowanš im imprezę swoim urzędem podniósł honorowy patron, wicewojewoda dolnolšski Ryszard Lacher, który dokonał jej uroczystego otwarcia. Liczba ponad trzystu wystawców wymagała postawienia dodatkowego pawilonu, który stanšł naprzeciwko głównego wejcia do Hali Ludowej. Myliłby się jednak ten, kto na tej podstawie twierdziłby, że jest to wynik dobrej koniunktury. Paradoksalnie liczba polskich wystawców na ubiegłorocznej imprezie była niższa niż na poprzedniej edycji wrocławskich targów a frekwencję robiły firmy spoza kraju. Główny, najbardziej pożšdany przez wszystkich wystawców plac w samym centrum rodku Hali Ludowej zajęły firmy włoskie, ekspediujšc polskich wystawców - na ich krajowej imprezie - na obrzeża i poza teren głównej przestrzeni wystawienniczej, czyli do kuluarów. Rozmowy na niektórych stoiskach polskich firm wskazywały na pewnš irytację formš, w jakiej zaprezentowali się Włosi, którzy, jak to komentowano, zamiast swoich znakomitych wyrobów przywieli tylko papier. W co niektórych wypowiedziach krajowych producentów pobrzmiewała nuta goryczy dotyczšca marnotrawstwa miejsca na taki sposób prezentowania oferty. Trudno jednak uwierzyć, że włoscy decydenci decydujšc o takiej, a nie innej formie zaprezentowania swojej oferty we Wrocławiu, nie przemy-leli sprawy w sposób szczegółowy bšd zlekceważyli polskiego klienta wyglšda na to, że na tyle oceniajš polskich kamieniarzy i z tej oceny wynika, że to, co zaprezentowali, dla nas wystarczy... Osobne miejsce na własnš ekspozycję otrzymali wystawcy z Chin stowarzyszeni w narodowym zwišzku China Star. W ich pawilonie klienteli nie brakowało przez większš częć czasu. Na targach można było usłyszeć zresztš mnogoć języków z różnych stron wiata, ale dzi to już standard. Nie bez kozery przecież nazwa tej zasłużonej dla naszego kamieniarstwa imprezy figuruje w wielu spisach rocznych imprez targowych. Podczas gdy Włosi opanowali centralny punkt hali, we wszystkich pozostałych miejscach widać było stoiska zakładów z Belgii, Niemiec, Ukrainy, Czech, Egiptu, Iranu; ba, porozmawiać można było nawet z rodowitymi Tybetańczykami, którzy co prawda nie oferowali kamienia, ale można było skorzystać z ich porad i medykamentów u nas kwalifikowanych jako rodki medycyny naturalnej. Wród stoisk uwagę przycišgały: zorganizowana w formie jubilerskiej galerii drogich precjozów wystawa firmy Antolini Luigi oraz bardzo oryginalna, w formie kawiarenki, której można by nadać nazwę "Pożegnanie z Afrykš", firmy Protea. Trzeba przyznać, że Andrzej Stefaniak, szef firmy Protea, potrafi wykorzystać swe pasje i naturę artysty. Osobnym tematem jest prezentacja własnej oferty przez firmę M+Q. Tu obok baru i kilku stolików pod scenkš, na której swe wysokie umiejętnoci prezentował duet muzyków, zastosowano chwyt marketingowy, którego nie było dotšd nawet na wiodšcych imprezach kamieniarskich na wiecie - być może wrocławska impreza była miejscem pewnego przełomu w stosowaniu metod przycišgania klientów (gapiów?), których rzeczywicie na tym stoisku nie brakowało. Otóż trudnišca się sprowadzaniem do Polski kamieni z różnych stron wiata firma swe piękne kamienie odwzorowała na ciele pięknej młodej kobiety w stroju topless, dzięki czemu każdy mężczyzna chciał zobaczyć wyjštkowej urody "kamienne" wzory... Organizatorzy targów Kamień przy już tak bogatej międzynarodowej ofercie podejmujš próby upodobnienia tej imprezy do tych największych, odwiedzanych przez naszych kamieniarzy we Włoszech i Niemczech, choć oczywicie stosownie do posiadanych możliwoci. Była więc podczas ostatniej edycji konferencja prasowa, jeszcze nie taka, jakiej pewnie nasi kamieniarze, by sobie życzyli (chodzi o póniejszy oddwięk w ogólnopolskich mediach - wcišż musimy się dobijać o powszechniejsze dostrzeganie aktualnej oferty kamieniarskiej), ale krok we właciwym kierunku został uczyniony. Udało się również zorganizować seminarium powięcone niebagatelnym kwestiom zwišzanym z nowymi europejskimi normami kamieniarskimi oraz z procedurš oznaczania znakiem CE wyrobów z kamienia obowišzujšcymi w krajach UE, a w drugiej częci prezentujšce możliwoci technologiczne współczesnych zakładów kamieniarskich, przede wszystkim w zakresie płytki modularnej, która jak się wydaje, po odkryciu i docenieniu przez architektów wiele może zmienić, jeli idzie o powszechnoć zastosowania kamienia. Trzeba oddać Włochom z Internazionale Marmi e Macchine Carrara, a przede wszystkim Zwišzkowi Pracodawców Branży Kamieniarskiej oraz Włoskiemu Instytutowi Handlu Zagranicznego, że stanęli na wysokoci zadania. Zainteresowani wybierajšc się na seminarium mogli uzyskać informacje z pierwszej ręki, bowiem zaproszeni gocie byli rzeczywicie bardzo dobrze przygotowani, a reprezentujš przecież kraj, który wywiera zasadniczy wpływ na kształt rozwišzań prawnych w kamieniarstwie obowišzujšcych w Europie i rozwój technologii. Prelegentami byli włoska geolog Paola Blasi, zaangażowana w prace Komitetu Normalizacyjnego CEN 246, i reprezentujšcy IMM Carrara inż. arch. Marcantonio Ragone. Obserwacje dotyczšce liczby uczestników seminarium każš wycišgnšć wniosek, że ta forma nie znajduje wcišż jeszcze odpowiednio dużego zainteresowania w rodowisku naszych kamieniarzy, a szkoda, bo niewštpliwie jest to droga na skróty do aktualnej wiedzy na tematy zawodowe. W czasie tej edycji targów niestety nie słychać było o pokazach i imprezach towarzyszšcych w siedzibach firm, co jeszcze rok wczeniej wydatnie ubarwiało imprezę. Na Zachodzie jest to standardowa częć każdej imprezy, bo przecież gdzie jak nie u siebie, najlepiej sprzedać swój produkt i zapewnić klientowi poczucie pewnoci, że sprzedajšcy to solidny partner do transakcji? Zabrakło też zdecydowanego hitu imprezy w ofercie którego z wystawców - opale w szklanych oprawach to co prawda miły oku widok, ale jak się one majš do póniejszych usług zakładów kamieniarskich na polskim rynku... Dobrze pokazali się Czesi, którzy do Wrocławia przywieli swojš wersję urzšdzenia waterjet do cięcia wodš kamieni i innych materiałów. Wobec wysokich cen producentów tego typu urzšdzeń na Zachodzie oferta czeska ma szansę przycišgnšć uwagę polskich klientów. Obok kwestii handlowych rozmowy na stoiskach jak i w czasie bankietu w hotelu kršżyły wokół kwestii nadchodzšcej Unii i przyszłoci targów. Nie sš odosobnione głosy, że możliwoci Hali Ludowej powoli przestajš wystarczać na potrzeby wcišż rosnšcych potrzeb wystawców, a poza tym wcišż brakuje odpowiednich grup odwiedzajšcych. Były też głosy niezadowolenia dotyczšce liczby zwiedzajšcych, ale jak to pokazał czas po targach, wypowiadajšcy je szefowie firm zmieniali zdanie ponieważ oddziaływanie uczestnictwa w targach ma charakter długofalowy i efekty przychodzš póniej. Już po raz ósmy rozstrzygnięty został konkurs wród wystawców na najlepszy wyrób zaprezentowany na wrocławskiej imprezie. Nagrody zostały przyznane w dwóch kategoriach: I - maszyny, urzšdzenia i technologie i II wyroby z kamienia i akcesoria. Nagrody otrzymali:
kategoria I
Rizenestroje z Czech za urzšdzenie do cięcia wodš o nazwie Aquater (I); Zakład Produkcyjno-Usługowy Promasz z Pieszyc za wielofunkcyjnš maszynę Multinova (II); ABRA Tomasz Czekaj z Opola za przenonš frezarkę Tytan (III);
Kategoria II
International Italmarmi z Włoch za płyty z kamienia Sodalite Royal Blue (I); Antolini Luigi za kolekcję płytek kamiennych (II); Francioni Marble za oryginalne połšczenie onyksu ze szkłem oraz atrakcyjne zaprezentowanie płyt onyksowych (III). Organizator przyznał także wyróżnienia firmom: Weha, Juma, Athena, Lechjan, Marmomacchine, Ingemar.
Skorzystaj z naszej prenumeraty.
Zamów całoroczną prenumeratę Świata Kamienia!
45-837 Opole, ul. Wspólna 26 woj. Opolskie Tel. +48 77 402 41 70 Biuro reklamy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. Redakcja: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. |