KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Kamieniarskie dzieła średniowiecznych muratorów

Kamień należy do niewielu materiałów budowlanych, których zastosowanie sięga dziesiątków wieków wstecz. Możemy stwierdzić, że poznajemy kulturę starożytną po jej zabytkach i to dzięki temu, że zostały wykonane z kamienia.Do dziś podziwiamy egipskie piramidy, budowle starożytnych gmachów greckich, rzymskich zamków, kościołów i katedr średniowiecza, zachwycając się nie tylko właściwościami materiałów kamiennych, lecz również techniką i sztuką budowania tych obiektów w tamtych czasach.Z opisów historycznych wynika, że budownictwo w okresie średniowiecza opierało się na działalności tzw. strzech budowlanych, które stanowiły jedyny aparat wykonawczy przy wznoszeniu każdej większej budowli.Celowym więc będzie zapoznanie się z ich zasadami organizacji pracy. Średniowieczna strzecha budowlana była doskonale zorganizowanym zespołem składający się z kwalifikowanych pracowników budowlanych, początkowo kamieniarzy i układaczy (muratorów), a także cieśli. Po wprowadzeniu cegły, jako budulca, w skład zespołu weszli także murarze. Na czele zespołu stał mistrz strzechy, który najczęściej był równocześnie kierownikiem budowy tzw. Magister operis. Jego zastępcą był tzw. Magister Lapicida - mistrz kamieniarski, często kwalifikowany rzeźbiarz w kamieniu, ale znający także dokładnie technologie ręcznej obróbki i budownictwo kamienne.Poza tym był tzw. Magister cementarius, który kierował przygotowaniem zapraw wiążących potrzebnych w dużych ilościach na budowie. Strzecha miała swój statut wewnętrzny - regulujący prawa i obowiązki wszystkich członków zespołu. Statut silnie podkreślał dyscyplinę i warunki pracy oraz obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej zespołu.Ze względów konkurencyjnych chroniono w szczególnej tajemnicy plany budowlane zespołu, źródła surowca kamieniarskiego, sekretów technologii a także cennik płac i księgi rachunkowe zespołu. Historia powstania średniowiecznych strzech budowlanych w zachodniej Europie jest bardzo ciekawa i według źródeł niemieckich przedstawia się następująco:Wolne i samodzielne strzechy budowlane powstały i rozwinęły się z klasztornych warsztatów budowlanych we wczesnym średniowieczu głównie we Francji i północnych Włoszech i doszły do największego rozkwitu z początkiem XII wieku. Przed nimi już istniały i pracowały wyżej wymienione klasztorne zespoły budowlane, założone przy poszczególnych zakonach np. benedyktynów, cystersów itp. a składające się wyłącznie z braci zakonnych znających rzemiosło budowlane kamieniarskie.Związani oni jednak byli regułą danego zakonu. Zdarzały się jednak wypadki, że z konieczności czasem angażowano do takiego klasztornego warsztatu świeckich pracowników z zewnątrz, wybitnych specjalistów, na specjalnych warunkach i na czas określony do budowy wznoszonego obiektu.Cechą charakterystyczną tych warsztatów klasztornych była ograniczona ich działalność budowlana tylko w ramach danego zakonu a często kończyła się wraz z ukończeniem budowy klasztoru lub opactwa. Szczególnie ożywioną działalność budowlaną poza granicami Francji rozwinął zakon cystersów w XII i XIII wieku, między innymi i w Polsce. Ilość tych klasztornych warsztatów budowlanych okazała się z biegiem czasu niewystarczająca i gdy z początkiem XII wieku rozpoczął się okres intensywnej budowy katedr we Francji wzrosło zapotrzebowanie na kwalifikowanych pracowników budowlanych tj. kamieniarzy, rzeźbiarzy w kamieniu, murarzy, cieśli itp.Przy takiej koniunkturze nie zabrakło ludzi energicznych i pełnych inicjatywy, a przy tym doskonałych fachowców, którzy zaczęli skupiać wokół siebie dobrych pracowników budowlanych i na podstawie umowy z kapitułą lub fundatorem, podejmować budowę.Takie były początki wolnych strzech budowlanych we Francji i w krajach niemieckich wolnych w odróżnieniu od klasztornych zespołów budowlanych, które były związane regułą danego zakonu i pracowały wyłącznie tylko dla jego potrzeb. Cechą charakterystyczną tak powstałych wolnych strzech budowlanych było tzw. wędrowanie strzechy, co oznacza, że nie miały one stałego miejsca działalności, lecz przenosiły się z budowy na budowę, nieraz w odległych miastach a nawet poza granice państwa.Na terenie Niemiec strzechy budowlane nabierały swoistego charakteru jakkolwiek przyjęły zasadniczo ustrój i organizacje oparte na wzorach pochodzących z Francji.Były jednak różnice np. w zakresie nauki zawodu, zdawania egzaminów czeladniczych i mistrzowskich itp.Strzechy budowlane, które pracowały w średniowieczu w Krakowie pochodziły przeważnie z Niemiec, Saksonii, Turyngii i z Czech. Ustrój i organizacja oparte były na niemieckim statucie strzech i ich zwyczajach a także na ich metodach budowania, obróbki kamienia itp.Na czele strzechy stał mistrz strzechy. Był on zwykle powołany na stanowisko przez zespół pracowników strzechy. Musiał mieć za sobą egzamin mistrza i praktykę na stanowisku magistra operis. Do jego obowiązków należało opracowanie projektu danego obiektu, który stanowi część zasadniczą do umowy z fundatorem. Zastępcą mistrza strzechy i kierownika budowy był tak zwany parler (od niem. 'parlieren' - gadać, rozmawiać po francusku), który miał najwięcej do gadania na budowie. Był to zawsze wysoko kwalifikowany mistrz sztuki budowlanej, przeważnie kamieniarz i rzeźbiarz w kamieniu. W jego rękach spoczywało wszystko co dotyczyło wykonawstwa, organizował prace skalników przy wydobyciu bloków, omawiał z kamieniarzami ich obróbkę zgodnie z potrzebami budowy, kierował pracą układaczy (muratores) przy osadzaniu bloków i elementów w murach wznoszonych budowli. Wykonywał tzw. trasowanie elementów złożonych w skali 1:1 np. rozety gotyckie w oknach, laskowanie i rysunek okna gotyckiego lub portali, dzielił je na poszczególne sztuki i omawiał z kamieniarzami sposób ich obróbki.W średniowieczu parler dotyczył głównie kamieniarza ponieważ głównym materiałem budowlanym był kamień, a że w owych czasach nie stosowano nazwisk tylko imię i zawód, więc w księdze wypłat, w dyplomach, świadectwach pracy itp. zapisywano np. Henryk Parler, lub Michał Parler itd. Gdy syn mistrza, wykształcony w tym samym zawodzie, obejmował stanowisko ojca, powstawały całe rody słynnych kamieniarzy rzeźbiarzy kierowników strzech działających na terenie Europy Zachodniej i Środkowej.Nazwisko sławnego i znanego ze swojej działalności w średniowieczu rodu mistrzów budowlanych kamieniarzy i rzeźbiarzy w kamieniu Parlerów wywodzi się z określenia jego zawodu.Ojcem tego rodu był znany w średniowieczu budowniczy kościołów Heindrich z Gmünd/Niemcy.On pierwszy przyjął to nazwisko dla swojego rodu, który przez kilka pokoleń rozwinął wspaniałą działalność w zakresie budownictwa kościołów na terenie Europy Środkowej, aż do Polski włącznie. W statucie strzechy między innymi duży nacisk kładziono na sprawę nauki zawodu i egzaminów czeladniczych oraz mistrzowskich. Najważniejszym zadaniem było przygotowanie fachowej kadry dobrych wykonawców robót budowlanych a zwłaszcza kamieniarzy, którzy w tym samym okresie stanowili większość zespołu strzechy.Czas nauki zawodu w kamieniarstwie trwał np. w Saksonii i w Czechach cztery lata a w innych strzechach nawet pięć lat.W latach późniejszych na podstawie zarządzenia wydanego przez cesarza Niemiec z r. 1498 mógł być kandydat zwolniony z czwartego względnie z piątego roku nauki o ile mistrz strzechy uznał za możliwe i o ile wniósł on za to opłatę w wysokości dwóch guldenów. Kandydaci do zawodu kamieniarza rekrutowali się przeważnie z grona pracowników strzechy, którzy wykazywali pewne zamiłowanie, ochotę i zdolności do pracy przy obróbce kamienia.Nad nauką ucznia czuwał bezpośrednio mistrz kamieniarz, zwykle parler, oraz zastępca mistrza strzechy. Rozpoczęcie nauki zawodu następowało z chwilą wpisania ucznia do księgi terminatorów. Po latach nauki mógł być uczeń dopuszczony do egzaminu czeladniczego po czym zdawał egzamin i następowały tzw. wyzwoliny czeladnika.Egzamin czeladniczy trwał kilka dni, podczas którego kandydat musiał samodzielnie wykonać tzw. majstersztyk tj. jakiś element kamienny na podstawie danego rysunku: mógł to być np. gzyms z bogatym profilem gotyckim łącznie z jego załamaniem na narożniku, albo część żebra sklepienia krzyżowego, albo stożka jego podstawy lub zwornik sklepienia łącznie z jego rzeźbą ornamentalną.Egzamin czeladniczy musiał wykazać pełną znajomość wykonania w kamieniu wszelkich elementów kamiennych, jakie w gotyku były stosowane oraz pewną znajomość rzeźby ornamentalnej tak często w owym czasie stosowanej.Ponadto kandydat na czeladnika musiał się wykazać dokładną znajomością posługiwania się narzędziami i przyrządami przy swej pracy oraz umiejętnością czytania rysunku.Po zdaniu egzaminu wyzwolony czeladnik został przez mistrza strzechy wpisany do księgi czeladników i otrzymywał swój “znak rozpoznawczy” tzw. gmerek na całe życie. Od tego momentu jego znak rozpoznawczy został wprowadzony do księgi wypłat strzechy i tym znakiem miał on oznaczać sztuki przez siebie wykonane, co ułatwiało wypłatę wynagrodzenia za prace oraz stanowiło kontrolę jakości jej wykonania.Dotychczas nie zostały źródłowo zbadane i ostatecznie wyjaśnione zasady kompozycji tych znaków kamieniarskich tj. gmerków z okresu średniowiecza. Były to przeważnie figury geometryczne oparte bądź na kwadracie, bądź na trójkącie, względnie na kole. Często w figurę geometryczną wkomponowany był inicjał pierwszej litery imienia wykonawcy, rzadziej jego imienia i nazwiska.W okresie gotyku rozwiniętego nie znano jeszcze wyraźnie różnic między kamieniarzem a rzeźbiarzem w kamieniu.Tak jak mistrz strzechy przez swoje wysokie kwalifikacje i głęboką znajomość sztuki budowania był równocześnie architektem, rzeźbiarzem i kamieniarzem w jednej osobie, tak kwalifikowany czeladnik kamieniarz po egzaminie mógł pracować przy rzeźbie w kamieniu. Pewne zmiany pod tym względem wystąpiły dopiero w późnym średniowieczu. Nastąpił wówczas wyraźny rozdział w pracy w kamieniu na rzeźbę, a zwłaszcza figuralną, i na detal kamienny konstrukcyjny.Nowy statut kamieniarzy np. w Regensburgu z 1514 roku ustala już dokładnie uprawnienia “kamieniarza” wyliczając roboty kamieniarskie, jakie mógł on wykonywać, np. portale, odrzwia, okna, gzymsy, sklepienia także tabernacula, ale to były już czasy szeroko rozwiniętej działalności cechów rzemiosł budowlanych osiadłych i związanych z miastem.Na zakończenie opisu działalności strzech budowlanych w Europie Zachodniej należy podkreślić jeszcze jeden szczegół charakterystyczny dla tych odległych czasów.W okresie wczesnego gotyku działalność budowlana strzech miała przeważnie charakter anonimowy, dlatego nie znamy nazwisk ówczesnych mistrzów realizujących dzieła budowlane. Wynikało to prawdopodobnie z głębokich zasad pracy kolektywnej całego zespołu strzechy oraz z atmosfery solidarności, jaka w początkach działalności panowała.Stosowano jedynie wykucie na poszczególnych elementach znaku rozpoznawczego (tzw. gmerki) ich wykonawcy.Najstarszą formą pamiątkowych napisów był anonimowy napis wykuty w kamieniu z datą ukończenia budowy obiektów z życzeniami błogosławieństwa itp.Dopiero w okresie późnego gotyku, zaczęto na pamiątkę ukończenia dzieła, umieszczać w eksponowanych miejscach świątyni np. na konsolach zwornikach, ambonach itp. wyrzeźbione w kamieniu podobizny fundatora i autoportrety mistrza budowy.W ten sposób powstało i pozostało z okresu późnego gotyku szereg podobizn w większości autoportretów mistrzów budowy i wybitnych rzeźbiarzy w kamieniu z atrybutami ich zawodu i ich kwalifikacji, przy czym mistrz budowy przedstawiony był zawsze z cyrklem i kątomierzem a mistrz kamieniarz rzeźbiarz z pobijakiem drewnianym do kamienia trzymanym w ręce. Jeden z pierwszych takich autoportretów wykonał w kamieniu mistrz Piotr Parler, na dolnym triforium katedry św. Wita w Pradze w roku 1380.Takich autoportretów wykonanych w kamieniu przedstawiających podobiznę słynnych mistrzów doby średniowiecza z terenu Niemiec, Czech i Austrii było więcej i przeważnie zachowały się do czasów obecnych.Tak w dużym skrócie według przekazów historycznych - przedstawia się działalność pierwszych strzech budowlanych, ich organizacji i udział w budowie wielkich świątyń średniowiecza, aż do okresu późnego gotyku.Z tego wielkiego środowiska budowlanego na terenie Niemiec pochodzi mistrz Piotr Parler, który pod koniec XIV wieku rozwinął szeroką działalność budowlaną m.in. w Krakowie.

Przy opracowaniu tekstu korzystano:1. Kamień w zabytkach średniowiecznego Krakowa, T. Tyrowicz (prace niepublikowane).2. Der Stein in Architektur und Plastik, Karol Baur Verlag Georg D.W. Callwey, München.

Argumentem jest piła linowa

Sieradz wita wjeżdżających od strony Łodzi po kamieniarsku, bowiem tuż za rogatkami miasta ulokował swój zakład Sławomir Kawczyński, rozmówca Jacka Serafina. KS: Zakład prowadzę od 1992 roku. Wcześniej zajmowałem się ogrodnictwem, transportem. Miałem kwiaciarnię w Sieradzu. W międzyczasie postanowiłem założyć zakład kamieniarski. W tej chwili pozostało kamieniarstwo, a z pozostałych rzeczy postanowiłem zrezygnować. Przede wszystkim nie miałem możliwości rozbudowy ogrodnictwa. Trzeba by było mieć większą powierzchnię, a teren, który posiadam, to wykluczał. Nie było możliwości powiększenia terenu, więc pozostałem przy kamieniarstwie. Polubiłem tą działalność. Zaczynałem jak większość w tym czasie od lastryka. Później stopniowo we własnym zakresie, budowałem maszyny, których część pracuje do dziś. Z wykształcenia jestem technikiem mechanikiem, tak że umiejętności ze szkoły się przydały. Oprócz tego lubiłem trochę majsterkować i lubiłem sprawy związane z mechaniką jak na przykład zasady działania maszyn. W tej chwili wymieniam maszyny na firmowe, które mają odpowiednią dokumentację i spełniają aktualne obowiązujące przepisy. Wiadomo, takie maszyny są mniej awaryjne oraz bardziej wydajne. Sytuacja na rynku jest taka, że trzeba obniżać koszty, a jest to możliwe wtedy, gdy pracuje się na coraz lepszych maszynach. JS: Nie jest pan na tutejszym rynku sam... KS: Tutaj jest bardzo duża konkurencja. Można powiedzieć, iż mamy na tym terenie do czynienia z małym zagłębiem kamieniarskim. Są cztery duże zakłady: pana Jerzego Krawczyka, posiadający również własne złoże kamienia w Strzeblowie, w Sieradzu jest zakład jego córki, Sieradex, i tu dwa kilometry dalej jest zakład jego drugiej córki, dość duży, dysponujący sporym potencjałem. Można powiedzieć, iż działam na trudnym rynku. Sprzedajemy swoje wyroby lokalnie, ale również zaopatrujemy zakłady kamieniarskie w całej Polsce, nawet do 300, 400 kilometrów wodzimy płyty granitowe i nagrobki.JS: Wiem, że posiada pan dwa oddziały. KS: Oprócz funkcjonującego tutaj zakładu produkcyjnego mamy w Ksawerowie punkt sprzedaży nagrobków i płyt granitowych. W Turku mamy drugi punkt sprzedaży nagrobków. Planujemy uruchomienie następnych dwóch punktów sprzedaży. Teren mamy już praktycznie przygotowany.JS: Czy mógłby pan powiedzieć jakim potencjałem pan dysponuje, jeśli idzie o produkcję? KS: W tej chwili posiadamy trzy piły mostowe firmy Promech, cztery polerki automatyczne jednogłowicowe, dwie produkcji również Promechu, dwie mojej własnej. Dwie piły 3500 mm oraz jedna 3000 mm, również maszyny własnej konstrukcji wzorowane na tym, co wykonuje Działdowo i Wałbrzych. Posiadam traka linowego (10 linek diamentowych) “Falcon 600” włoskiej firmy Wires Engineering (CO.FI.PLAST drugi oddział firmy zajmuje się produkcją samych linek diamentowych) z miejscowości Lessolo. Jest to nowa maszyna zakupiona w ubiegłym roku. W związku z tym zakupem doposażyłem zakład w używaną linię polerską kupioną od renomowanej firmy niemieckiej Rex Granit. Jest to polerka włoskiej firmy Simec, 18-głowicowa.JS: A propos stosowania pił oraz traków linowych. Są podzielone zdania, co do tego, czy zakup takich maszyn jest opłacalny? KS: Lokalizacja mojej działki, bliskość zabudowań, wykluczała budowę hali traków tradycyjnych. Cięcie tradycyjnymi piłami diamentowymi uznałem za technologię trochę przestarzałą, więc zainteresowałem się trakami linowymi. Na początku chciałem kupić traka jednolinowego. Podczas wizyty we Włoszech zdanie zmieniłem, gdy zobaczyłem właśnie model 10-linowy. Stwierdziłem, że to właśnie ta maszyna umożliwi mi przez dłuższy czas możliwość konkurowania na rynku. Kupiłem tę maszynę ze względu na jej wydajność cięcia, dochodzi ona do 200 metrów kwadratowych na dobę w materiałach miękkich. W materiale twardym jest to wydajność rzędu 100 - 120 metrów. Do maszyny przekonały mnie również korzystne warunki jej zakupu łącznie z zakupem liny - kupując w firmie, która produkuje maszynę i linę. Możemy wówczas liczyć na dobre dopasowanie tych dwóch elementów traka, dzięki czemu eliminuje się problem złego cięcia i maszyna się nie psuje. Sama cena maszyny była dość przystępna, przynajmniej porównując to do ceny maszyny firmy Pelegrini.JS: Jak pan ją ocenia już jako użytkownik? KS: Zastosowanie takiej technologii cięcia ma obecnie wiele atutów. Stosując tradycyjną technologię po pierwsze wydłuża się czas uruchomienia zakładu, a związane jest to z budową odpowiedniego zaplecza w postaci hali traków, specjalnej linii energetycznej. Maszyna, którą zakupiłem posiada bardzo mały pobór mocy. Posiada silnik główny 55 KW, czyli zużycie prądu w tej maszynie jest prawie na poziomie zwykłej piły jednotarczowej 3500 mm. Oprócz tego nie mamy do czynienia z hałasem. Ta maszyna może praktycznie pracować na dworze. Nie wymaga specjalnego pomieszczenia, jest bardzo cicha. Ma małe zapotrzebowanie na wodę, bo niewiele jej potrzeba w procesie produkcji. Tutaj również należy brać pod uwagę, że pompa, która obsługuje tę maszynę nie musi być wielkiej wydajności dzięki czemu też uzyskujemy pewne oszczędności. Mam niższe zużycie materiału. Segment piły ma 12,5 mm, troszeczkę rozbija otwór, to jest 13 mm w traku tradycyjnym, tu natomiast jest to 8 mm średnica liny i tyle tylko materiału niszczy. Mamy do czynienia ze znaczną oszczędnością materiału. Raz, że oszczędzamy na tym materiale to również powstaje mniej odpadu. Teraz, kiedy przepisy ochrony środowiska będą bardzo obostrzone, będzie trzeba płacić za emisję zanieczyszczeń. Podsumowując, sądzę, iż główną zaletą maszyny jest jej wydajność. Nie znam tak bardzo dokładnie tych praktycznych elementów wydajności traków ale z tego co można usłyszeć w opiniach ekspertów, to fakt maszyna może zastąpić dwa traki. Trak ma przewagę w przypadku cięcia cienkiej płyty i bardzo dużych bloków. Trak trady-cyjny jest bardzo dobrą maszyną, jeśli tniemy bloki bardzo duże. Czas cięcia bloku dużego czy mniejszego jest jednakowy i koszty cięcia tych bloków na tradycyjnym traku są takie same. Natomiast w przypadku traka linowego czas jest podobny, ale koszty cięcia są mniejsze, bo rozkładają się na metr kwadratowy. Tutaj jest pewien atut, bo jest też możliwość cięcia różnych bloków. Najwyższy blok, jaki pocięliśmy, miał 2,25 m. Bardzo elastycznie można reagować na ewentualne zamówienia w trakcie cięcia, bo jeśli będę miał blok na traku i mam zgłoszenie na określoną grubość płyty to po docięciu tych 10 płyt, gdy przystawiam następne płyty to w ciągu powiedzmy 15 minut mam możliwość zmiany grubości ciętych płyt. Natomiast na tradycyjnym traku to trzeba planować wcześniej i jest to kłopotliwe.JS: Czy nie lepiej w Polsce sprowadzać materiał gotowy? KS: Być może, ale gdy robi się rachunek ekonomiczny i określa się cenę materiału, który oferują firmy portugalskie, hiszpańskie, które już mają swoje przedstawicielstwa na przykład we Wrocławiu, to cena ich płyt nie jest konkurencyjna wobec moich. Moje ceny brutto to są ceny netto tych firm, które ten kamień importują. Okazuje się zatem, iż opłaca się jeszcze ciąć te bloki u nas. Chociaż przyznaję, iż tniemy bloki pod kątem naszych potrzeb, na takie wymiary, jakie są nam potrzebne.JS: Jaki jest w pana zakładzie główny element produkcji? KS: To są nagrobki, ale bardzo dużo sprzedajemy płyt. Można powiedzieć, że to jest taka dwukierunkowa działalność. Coraz więcej robimy jakichś elementów budowlanych, w zależności od potrzeb klienta robimy wszystko, blaty kuchenne, łazienkowe, posadzki, kominki, parapety, schody. Wykonujemy projekty nagrobków zarówno indywidualne, jak i standardowe. Materiałami, które najlepiej się sprzedają, to niewątpliwie Impala i materiały jasne z tym, że ja opieram się głównie na surowcach importowanych z Hiszpanii, jasnych materiałach hiszpańskich. Teraz dość dobrze sprzedaje się z nowych hiszpańskich materiałów Azul Noche, przynajmniej akurat u mnie. Trochę mniejsze według mnie zainteresowanie jest materiałami bardziej ekskluzywnymi, jak to miało miejsce kilka lat wstecz. Moim zdaniem nagrobki trochę ubożeją. Coraz mniej stosuje się brązów, przynajmniej w moim przypadku widać tą tendencję. JS: W świadku kamieniarskim pojawił się taki pomysł, żeby zdecydowanie wejść w sektor na przykład meblowy? KS: Na razie powiedziałbym, że nie istnieje jeszcze taka potrzeba tutaj na rynku. Musi się zmienić mentalność społeczeństwa co do kamienia. Ona się zmienia i widać że jest coraz większe zainteresowanie ale jeszcze nie na taką skalę. Ludzie zaczynają rozumieć, że ten materiał wcale nie musi być droższy. JS: Jak jest obecnie chłonność lokalnego rynku? KS: Nie znam sytuacji w innych zakładach funkcjonujących na tym terenie ale ja na brak pracy nie narzekam. Staram się modernizować zakład, powiększać. Zwiększam produkcję oraz sprzedaż. Pomimo trudnej sytuacji raczej nie mogę narzekać. To być może odbywa się kosztem innych zakładów, uczestników rynku ale tak to jest już, że jedni sprzedają więcej a drudzy mniej. Na razie wydaje mi się, że jestem tym, który sprzedaje więcej i co roku zyskuje nowych klientów.JS: Jak się pan przygotowuje do wejścia do UE? KS: Jakiegoś zagrożenia nie odczuwam tutaj ze strony konkurencji firm zachodnich. Nie sądzę, aby konkurencja zachodnia weszła w taką branżę, jaką są nagrobki. Najgorzej na pewno wygląda sprawa dotycząca ochrony środowiska, bo niewiadomo dokładnie, jak to wszystko będzie wyglądać. Przepisy unijnie wymuszą, że wszystkie zakłady będą musiały posiadać oczyszczalnie ścieków z prawdziwego zdarzenia. Ja również się do tego przymierzam. Uruchomienie tej linii polerskiej wstrzymane jest właśnie tym, że trzeba zbudować oczyszczalnię, bo już nie chcę tej działającej na zasadzie odstojników. Mam już zamówiony zbiornik stalowy u miejscowego wykonawcy, natomiast nie podjąłem jeszcze decyzji co do dostawcy całej reszty konstrukcji, fibroprasy i niezbędnych pomp ale w ciągu kilku najbliższych tygodni trzeba będzie taką decyzję podjąć.JS: Jak pan widzi swoją firmę w przyszłości, jakie kierunki dla siebie pan widzi? KS: Sądzę, iż nadal będę rozwijał produkcję nagrobków, ewentualnie jakichś tam elementów budowlanych, tyle że na większą skalę. Dlatego też już rozglądałem się za wysokowydajną boczkarką. Również takim dodatkowym urządzeniem będzie piła diamentowa linowa do cięcia elementów nieforemnych. Myślę tutaj o oryginalnych urządzeniach. W tej chwili nie mam czasu na własne konstrukcje. Martwią mnie jednak ostatnie problemy z zatorami płatniczymi. Coraz większa nieuczciwość jest wśród tych mniejszych odbiorców. Mam na przykład takiego dłużnika, który winny mi jest pokaźną sumę pieniędzy, jest i wyrok, i komornik ale nie da się uzyskać tych pieniędzy. Ta osoba nadal w ten sposób działa. Mój punkt sprzedaży w Turku był właśnie odpowiedzią na tą działalność. Wszedłem w tamten rynek, gdzie on działa, żeby sprzedawać sam. On wciąż egzystuje nic nie produkując, kupuje gdzieś nagrobki, ewentualnie wyłudza podobnie jak to uczynił u mnie i prawdopodobnie w dalszym ciągu oszukuje następnych producentów. Nawet byłbym za tym, aby można było publikować informację o takich dłużnikach, tak aby móc ostrzec innych o tych sprawach, że na przykład konkretnie ta i ta osoba nie zapłaciła za taką i taką robotę i fakturę.

Kamień - symbol płodnoœci

W neolitycznych, megalitycznych religiach kamień był przedmiotem wierzeń, które widziały w nim m. in. emanacje płodnoœci i plennoœci nie tylko ludzi ale i zwierzšt. Kamienie miały także zapewniać bogactwo, dostatek, pomyœlnoœć, powodzenie i szczęœcie ludzi w życiu osobistym, w interesach oraz we wszystkich przedsięwzięciach gospodarczych. Także wiara w nadzwyczajne, lecznicze i zdrowotne właœciwoœci kamieni przesšdzała o wielkiej czci i znaczeniu wielkich kamieni, głównie megalitów i menhirów, w obrzędach i życiu codziennych neolitycznych mieszkańców. Przypomnieć należy, że megalit, to dosłownie wielki kamień, gdyż z greckiego megas znaczy wielki, a lithos kamień. Termin ten został wprowadzony w 1849 r. przez A. Herberta. Z kolei menhir to najczęœciej wysoki, kolumnowy blok kamienny, zwykle nieobrabiany, ustawiony niczym słup. Nazwa pochodzi z języka celtyckiego, gdzie men, maen oznaczało kamień, a hir wysoki, długi.Ponadto wierzono także, że moc kamieni może zapewnić nie tylko zawarcie małżeństwa, ale także jego pomyœlnoœć, trwałoœć, a przede wszystkim wiernoœć małżonków. Jednak szczególnie na obszarach dzisiejszej Francji, w kulcie kamienia nadzwyczaj silnie reprezentowany był jego aspekt płodnoœciowy i afrodyzyjny. Dla przykładu można wspomnieć, że aby mieć dzieci, młode kobiety zeœlizgiwały się wzdłuż megalitów lub ocierały się nagš częœciš ciała o kamień lub też po prostu siadały na kamieniu. W Saint Renan kobieta chcšca mieć dziecko kładła się przez trzy kolejne noce na skale zwanej Kobyłš Piotra. Do skały tej przychodzili także nowożeńcy i w pierwsze noce poœlubne ocierali brzuchy o skały. Według Z. Krzaka “Megality Europy” Wydawnictwo Naukowe PWN 1994, istnieje notatka jeszcze z 1880 r. informujšca, że ludzie przy jednym z menhirów koło Carnac (Francja, Bretania), przychodzšc w czasie pełni księżyca, rozbierali się, a żony biegały wokół głazu œcigane przez małżonków. Natomiast rodzina czuwała w pobliżu, majšc za zadanie przepędzać ewentualnych intruzów. Istniejš także informacje, że przy kamieniach odbywały się stosunki płciowe, gdyż właœnie kamienie miały zapładniać. Także w Carnac, lecz na innym kamieniu kobiety siadały okrakiem, z podkasanymi spódnicami. Niekiedy ograniczano się tylko do chodzenia po kamieniach.Do menhiru w Kerloas (dep. Finistere we Francji) przychodziły młode małżeństwa i tarły narzšdami płciowymi o szorstkš powierzchnię głazu, po obu jego stronach. Ten obrzęd zapewniać miał im przede wszystkim potomstwo, ale i powodzenie w życiu oraz przewagę żony nad mężem w domu. Także œlizganie się nagim ciałem na powalonym menhirze Er Grah Locmariaquer, dla zapewnienia sobie potomstwa, odbywało się 1 maja.W Niemczech istniało wierzenie, że noworodki pochodzš z kamieni. Menhir zwany “Kamiennš pannš” był odwiedzany przez nowożeńców, którzy wbijali paznokieć w skałę, wierzšc, że mogš liczyć na potomstwo. Niekiedy kobiety wkładały prawš rękę do otworu w kamieniu, gdyż sšdzono, że ta właœnie ręka nosi ciężar dziecka. Zdarzało się także, że dla zapewnienia sobie potomstwa mężczyŸni i kobiety wkładali stopę do zagłębienia w kamieniu, zwanego otworem dziecka. Znane sš także Kamienie dziecięce, w znaczeniu, że z nich biorš się dzieci.Przy kamieniach bardzo często odbywały się zaręczyny, bowiem zapewniały one także pomyœlne małżeństwo. W Stennes (Orkady) przy menhirze, zwanym Kamieniem Odyna w pierwsze dni nowego roku zbierali się młodzi ludzie i bawišc się, tańczšc i rozmawiajšc, zawišzywali przyjaŸnie i sympatie. Wyrazem tych nowych zwišzków było stawanie po obu stronach kamienia i podawanie prawych dłoni przez otwór w menhirze i składanie przysięgi na wiernoœć i oddanie. Przysięga Odyna miała wielkie znaczenie, tak więc w przypadku niewypełnienia jej bywało się wykluczonym ze społecznoœci. Niekiedy po takim akcie przysięgi następowało skonsumowanie małżeństwa.Przy niektórych menhirach chłopcy i dziewczęta rzucali kamyki na szczyt, a gdy kamień tam się zatrzymał oznaczało to, że sš sprzyjajšce okolicznoœci do zawarcia małżeństwa.Wiele innych jeszcze przymiotów kamieni można znaleŸć w wspaniałej ksišżce Z. Krzaka pt. “ Megality Europy” Wydawnictwo Naukowe PWN (1994). Konieczne jest także zwrócenie uwagi na seksualne znaczenie menhirów, stwierdzane w wielu mitach. Jeremiasz (2 ,27) wspomina o tych, którzy mówiš do drzewa:“Ty jesteœ moim ojcem”, a do kamienia: “Ty mnie zrodziłeœ” (M. Elliade 1988 s. 83). Tej funkcji rozrodczej kamienia menhiru, nie należy kojarzyć jedynie z jego fallicznš symbolikš, bowiem wydaje się, że u Ÿródeł tego wierzenia istnieje przekonanie o pierwotnym przekształceniu się przodków w kamień bšdŸ wiara w potraktowanie menhiru jako “substytutu ciała”, poprzez np. włšczenie ważnego elementu osoby zmarłej szkieletu, popiołów, duszy w samš strukturę budowli. W tej sytuacji zmarły “ożywiał kamień”, zamieszkiwał on nowe ciało, mineralne, skalne, a więc niezniszczalne. W rezultacie menhir czy szerzej grób megalityczny stanowiły niewyczerpalny zbiornik witalnoœci i mocy. Wskutek takiego umocowania kompetencji i takiej wizji struktury kamieni pozagrobowych zmarli stawali się panami płodnoœci i urodzaju.Warto także wspomnieć, że bardzo rozpowszechnione sš mity opisujšce powstanie ludzi, bogów i herosów właœnie z kamienia. W mitologii hurycko-hetyckiej o powstaniu boga w “Pieœni Ullikummi” “ojciec bogów” Kumarabi zmierzajšc do odzyskania królestwa, postanowił stworzyć przeciwnika zdolnego odebrać Teszubowi królestwo. W tym celu zapłodnił swym nasieniem skałę, a owocem tego zwišzku był Ullikummi, istota z kamienia, ale o ludzkich kształtach. Tym kamieniem, z którego powstał Ullikummi był dioryt, skała magmowa, głębinowa, obojętna. Mamy więc tutaj do czynienia z seksualnym zwišzkiem istoty boskiej z skalnym masywem, w wyniku którego rodzi się diorytowe monstrum antropomorficzne.Przywołujšc historię o zapłodnieniu skały przez istotę nadludzkš, warto wspomnieć także mit z Frygii, gdzie Papas (odpowiednik Zeusa) zapładnia kamień zwany Agdos, a ten powija hemafrodytę potwora Agdistis. Jednakże bogowie kastrujš Agdistis przemieniajšc go w boginię Kybele.Znane sš także mity na terenach od Azji Mniejszej aż do Dalekiego Wschodu i w Polinezji opisujšce narodziny ludzi z kamienia. Także niektórych bogów np. Mitrę przedstawia się jako wynurzajšcych się z skały, podobnie jak słońce, którego promienie œwiatła rozbłyskujš każdego ranka nad górami. To powstanie ludzi i istot nadprzyrodzonych z kamienia, podkreœla w pewien sposób sakralnoœć Matki Ziemi, której cudowne własnoœci przekazane sš, jak sšdzono, także kamieniom.(M. Eliade, “Historia wierzeń i idei religijnych”. Instytut Wydawniczy Pax. 1988 s.104 105.)Ku zaskoczeniu autora w kulturach megalitycznych kamienne symbole płodnoœci, powstania życia, przemijania, nierozerwalnie wišżš się w z problematykš œmierci, z kultem zmarłych, do którego przywišzywano wielkie znaczenie. Œwiadczyć o tym może fakt, że skromne i nietrwałe budynki mieszkalne nie zachowały się. Natomiast ta sama ludnoœć wznosiła okazałe i solidne konstrukcje kamienne, które miały m. in. symbolizować pragnienie zwycięstwa nad czasem. Symbolika czci zmarłych w kamieniu ma bardzo długš i złożonš tradycję, wspieranš przez religijnš waloryzację skał i kamieni. Nawet dzisiaj skała, kamienna płyta, granitowy blok sš w powszechnym odczuciu, nieskończenie trwałe, stałe, odporne na zniszczenie i w efekcie funkcjonujš lub istniejš niezależnie od stawania się w czasie.Chcšc lepiej poznać i zrozumieć rolę i znaczenie wspaniałych, megalitycznych budowli w Europie, warto przypomnieć pewny indonezyjski mit, gdy na poczštku niebo znajdowało się blisko ziemi, a Bóg dawał pierwotnej parze swoje dary, zawieszajšc je na końcu sznura. Gdy pewnego dnia podarował im kamień, oburzeni nasi przodkowie nie przyjęli go. Natomiast podarowany, po pewnym czasie banan został przyjęty bez wahania. Według mitu nasi indonezyjscy przodkowie usłyszeli wówczas głos boży: “Ponieważ przyjęliœcie banan, życie wasze będzie jak życie tego owocu. Gdybyœcie wybrali kamień, jemu podobne byłoby wasze istnienie, wieczne i nieœmiertelne”. (M. Elliade 1988 s. 82).Te mity i przypowieœci w znacznym zakresie ilustrujš także postęp cywilizacyjny człowieka, zmiany koncepcji ludzkiego istnienia, które w zwišzku z odkryciem i wprowadzeniem rolnictwa mogło się wydawać kruche i nietrwałe jak życie roœlin. Człowiek bowiem uzmysłowił sobie, że dzieli z przyrodš ten sam los, podlega cyklom narodzin, życia, œmierci i odrodzenia. Ponieważ życie człowieka podobne jest do życia roœlin, jego siła i trwanie stajš się osišgalne poprzez œmierć, bowiem zmarli wracajš na łono Matki Ziemi z nadziejš dzielenia losu zasianego ziarna, mogš być zatem mistycznie upodobnieni do kamiennych bloków, a co za tym iœć może, zyskujš moc i niezniszczalnoœć skał.W tej sytuacji megalityczny kult zmarłych, wydaje się przekonywać i dawać pewnoœć, że dusza może przetrwać, może pozwalać wierzyć w moc przodków, a ponadto może wyzwalać nadzieję, że będš oni chronili i pomagali żywym. To przeœwiadczenie o istnieniu cišgłoœci i wzajemnej relacji między żywymi i zmarłymi w kulturach neolitycznych, różni się od koncepcji innych ludów starożytnych, gdzie zmarli byli najczęœciej biednymi, słabymi, nieszczęœliwymi cieniami.Megalityczny kult zmarłych, wyrażany m. in. w postaci kamiennych konstrukcji, stanowił przykład wiary, że głazy, kamienie, stanowiš pewien rodzaj “substytutów ciał”, w które wcielały się dusze zmarłych. Ten kamienny substytut miał symbolizować wiecznoœć.Stwierdzano także przypadki, gdy menhiry ozdabiano ludzkimi postaciami, miały to być mieszkania (?), ciała (?) zmarłych. Także malowane na œcianach dolmenów stylizowane figury oraz małe idole odkopywane w megalitycznych grobowcach Hiszpanii przedstawiajš prawdopodobnie przodków, których dusze od czasu do czasu były w stanie opuœcić grób. Niektóre megalityczne grobowce były zamykane perforowanymi kamieniami, które miały umożliwiać tzw. łšcznoœć dusz z żyjšcymi. W podsumowaniu należy stwierdzić, że megalityczna, sakralna waloryzacja kamienia wišże się z egzystencjš pozagrobowš. Megalityczna fascynacja masami skalnymi, wielkimi kamieniami, wynikała prawdopodobnie z pragnienia przekształcenia zbiorowych grobów w spektakularne, niezniszczalne budowle, dzięki którym zmarli korzystajš z niezwykłej mocy. Tak więc specyfikš religii megalitycznych było, że idee czci przodków, utożsamianych i kojarzonych z kamieniami. (M. Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, Instytut Wydawniczy PAX. 1988).

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet