KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Król miszka w Gorzowie Wielkopolskim

Rozmowa z Januszem Mazurkiem, właścicielem zakładu budowlano-kamieniarskiego w Gorzowie Wielkopolskim.

 

ŚK: - Nawet pobieżny kontakt z panem zostawia ślad w postaci wspomnienia człowieka odznaczającego się wyjątkową kulturą bycia. To nie jest zbyt powszechne w naszym kraju. To styl czy raczej odbicie osobowości, a może sposób na budowanie dystansu wobec rzeczywistości i tego wszystkiego, z czym nie chce pan mieć do czynienia?

JM: - Taki po prostu jestem. Tę cechę charakteru odziedziczyłem pewnie po rodzicach. Bardzo mi ona pomaga w nawiązywaniu kontaktów, także z zagranicą. Trzeba się tylko wsłuchiwać w to, co mówią ludzie i obserwować,

a potem wdrażać to w swoim zakładzie. Dystans powstaje zawsze tam, gdzie jest nierówne partnerstwo.     

ŚK: - Mamy niedługo stać się częścią zjednoczonej Europy, ale o wielu polskich biznesmenach wciąż nie sposób powiedzieć, że są obywatelami kontynentu. Jednak nie mam wątpliwości, ze w pańskim przypadku granice podziału kulturowego Starego Kontynentu już dawno przestały obowiązywać. Jak przekroczyć kontekst lokalny, osiągnąć szerszą perspektywę?

JM: - Trzeba być dalekowzrocznym. Nie troszczyć się o wynik dzisiejszy, tylko o to, jaki będzie efekt późniejszy. Zawsze podpatruję najlepszych i staram się ich naśladować. 

ŚK: - Jak wobec tego radzić sobie

z trudną sytuacją na rynku, która niejednokrotnie przeszkadza w rozwoju?

JM: - Najpierw trzeba cos mądrze zaplanować. Nie podejmować decyzji pochopnie. Potem pomysł realizować powoli, na miarę swoich możliwości.

ŚK: - Na czym polega nowoczesne zarządzanie firmą kamieniarską?  

JM: - Nie należy zajmować się sprawami drugorzędnymi. Trzeba dążyć do pełnej wiedzy na temat własnej firmy, dokładnie rozpoznać rynek. Stworzyć bank informacji o rynku nie tylko materiałowym. Następnie trzeba zaplanować, realizować i wyciągać odpowiednie wnioski i wciąż uczyć się. To są podstawy dobrego zarządzania.

ŚK: - W świetle współczesnego kryzysu wartości, czy pan również odmawia sobie prawa do bycia ostoją i inspiracją dla innych?

JM: - Nigdy nie blokowałem ludzkich zapałów. Wręcz przeciwnie  zawsze służyłem radą i pomocą. Czas jest najlepszym egzaminatorem podejmowanych decyzji. Po upływie jakiegoś czasu okazuje się, czy decyzje były słuszne czy tylko pozorowały efekt dostatecznej wiedzy i intuicji. 

ŚK: - Pańscy mistrzowie biznesu to ludzie spoza kamieniarstwa?

JM: - Moim idolem i jednocześnie guru jest pan Jerzy Krawczyk z Sieradza. To on był moją siłą napędową. Popychał do działania. Powtarzał często, że trzeba stać na dwóch nogach, by się nie przewrócić,

a przede wszystkim nie bać się podejmowania decyzji. Wiele mu zawdzięczam.

ŚK: - Jaka jest pańska wizja własnej firmy, co w niej powinno się znaleźć, z czego powinna się składać, żeby zoptymalizować efekt produkcyjny pod względem ilości i jakości, przy jednoczesnym zachowaniu standardów nowoczesnego, przyjaznego pracownikom i kadrze zarządzającej zakładu?

JM: - Chciałbym, by moja firma miała tradycje. Chciałbym prowadzić ją tak, jak to się robi na Zachodzie, czyli kompleksowo -  od wydobycia bloków po sprzedaż detaliczną.

ŚK: - Jaką wagę przywiązuje pan do czynnika ludzkiego w prowadzeniu biznesu, jeśli oczywiście uznaje pan go za istotny element biznesu?

JM: - Sam firmy nie poprowadzę. Wciąż przekazuję swoją wiedzę

i pomysły innym. Doceniam również pomysły moich pracowników. Uczę ich nowoczesnego myślenia, pokazuję nowe rozwiązania. Moi pracownicy mają świadomość, że pracują w jednej z lepszych firm w Polsce północno-zachodniej. Zależy im na tej pracy, szybko się uczą. Ale nazwę ich dobrymi pracownikami dopiero wówczas, gdy moją firmę zaczną traktować jak swoją własną. A to jeszcze potrwa.

ŚK: - Skąd wziął się przydomek „Król”, używany w stosunku do pana?

JM: - Z sympatii do mnie lub... z zazdrości. Prawdopodobnie wyszedł od konkurencji, która trochę się boi moich pomysłów. Przydomek ten pasuje do kogoś, kto się nie boi i umie ze wszystkimi rozmawiać. Ja taki właśnie jestem.

ŚK: - Jest pan jedną z niewielu osób, które nie traktują związku branżowego jedynie instrumentalnie, ale dostrzega pan w nim możliwość stania się czymś w rodzaju elitarnego klubu dla tych, których działanie cechują określone, pozytywne standardy, uznawane za przejaw wysokiej kultury osobistej, etyki zawodowej etc. 

JM: - Oczywiście. Mając kontakt

z Zachodem nie sposób nie zauważyć, jak funkcjonują tamtejsi kamieniarze. Trzeba iść ich śladem i robić dokładnie to, co oni robią. Na Zachodzie to się sprawdziło. A u nas wciąż podziały, rywalizacje, niezdrowa konkurencja. Szukamy więc ratunku w związku, który jest jedynym ciałem dla jednej branży kamieniarskiej.

ŚK: - Dlaczego pana zdaniem przedsięwzięcie zwane ZPBK powinno się sprawdzić w dłuższej perspektywie?

JM: - Zobaczy pan, że w niedługim czasie ekonomia spowoduje reakcję biznesmenów z kręgu kamieniarzy, choć zapewne nie tylko ich, na zasadzie jak trwoga to do Boga. Będą szukali ratunku, wsparcia. To są chyba ostatnie chwile takiego swawolnego dryfowania.

Piaskowce przyszłość świętokrzyskiego kamieniarstwa?

Piaskowców ci u nas dostatek, można by rzec. Są białe, czerwone i żółte, są różowe, szare i zielonkawe. Są drobnoziarniste, miękkie, dobre do rzeźbienia i masywne, twarde do chodzenia. Na tle innych krajów europejskich Polska jest piaskowcową potęgą. We Francji, na przykład, piaskowiec pozyskiwany jest zaledwie w dwudziestu złożach (Świat Kamienia nr 1/2002), a u nas tylko w regionie świętokrzyskim w osiemnastu. O zaletach naszych piaskowców świadczyć może również to, że Niemcy, naród praktyczny i oszczędny, z upodobaniem stosują od stuleci piaskowce pochodzące z terenu Polski. W tradycji polskiego budownictwa rola piaskowców jest niekwestionowana. Toteż, gdy ubolewamy nad obecną sytuacją świętokrzyskiego kamieniarstwa, warto może zastanowić się, czy znak zapytania postawiony w tytule można zamienić w kropkę, czyli pytanie zamienić w stwierdzenie. Przeprowadziłam niedawno wśród znajomych geologów miniwywiad. Zadawałam jedno pytanie: „Jakie polskie kamienie budowlane najbardziej kojarzą się z architekturą Warszawy?”. W odpowiedziach słyszałam najczęściej: białe i czerwone piaskowce świętokrzyskie.Rzeczywiście, w centrum Warszawy koloryt wielu dzielnicom nadają jasne piaskowce  pochodzące z regionu świętokrzyskiego. Bywają ulice, gdzie niewiele jest budynków, na których nie byłoby elementów wykonanych z jasnego piaskowca. Elewacje lub ich części, portale, obramienia okien lub chociażby cokół przy chodniku są piaskowcowe. Tak wyglądają zabytkowe budynki przedwojenne, ale także socrealistyczna Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa, czyli MDM i coraz częściej współczesne „plomby” czy eleganckie osiedla powstające z dala od centrum. To warszawskie upodobanie do piaskowców wzięło się w dużej mierze z faktu dogodnego położenia złóż tego materiału i możliwości korzystania z transportu drogą wodną (rzeką Kamienną lub Pilicą i Wisłą). Miało to niegdyś zasadnicze znaczenie. Najważniejszymi ośrodkami wydobycia jasnych piaskowców były w przeszłości kamieniołomy kunowskie i szydłowieckie, w których wydobywano podobne drobnoziarniste piaskowce kwarcowe o jasnej barwie,  białe, jasnoszare, żółtawe. Stanowią one znakomity materiał kamieniarski stosowany w architekturze i rzeźbie. W stanie świeżym miękkie i łatwe w obróbce, z biegiem czasu twardnieją, pokrywają się patyną i stają się odporne na wietrzenie. Skały te, wieku dolnojurajskiego (liasowe), występują w szerokim pasie rozciągającym się mniej więcej od Opatowa i Ostrowca Świętokrzyskiego na wschodzie po Opoczno i Nowe Miasto nad Pilicą na zachodzie. Odmiany posiadające znaczenie surowcowe tj. gruboławicowe, bloczne, o dobrych parametrach kamieniarskich charakteryzują się jednorodnym uziarnieniem (drobnym, bardzo drobnym do pylastego) i małą zmiennością cech wytrzymałościowych i fizycznych.. Najważniejsze właściwości piaskowców liasowych to (wartości liczbowe odnoszą się do piaskowców z rejonu Szydłowca): słaba wytrzymałość na ściskanie (33-50 Mpa), gęstość objętościowa około 2,0 g/cm3 kwalifikująca je jako średniociężkie, średnia nasiąkliwość (6,0-10 %), duża i bardzo duża ścieralność (oznaczana na tarczy Boehmego 0,9-3,0 cm) i mrozoodporność całkowita. Powyższe cechy pozwalają zaliczyć omawiane skały do miękkich lub średnio twardych. Z tego też względu nie wskazane jest stosowanie ich na cokoły budynków oraz elementy poziome (posadzki i stopnie).  Wspomniane już kamieniołomy kunowskie funkcjonowały do połowy XIX wieku i dostarczyły ogromnej ilości materiału do budowli warszawskich, z których bardzo wiele stało się cennymi zabytkami. Najstarszy zachowany pomnik w Warszawie - figura Matki Boskiej Passawskiej - stojący na Krakowskim Przedmieściu, wykonany został w 1683 roku przez J. S. Belottiego z piaskowca "Krynki"  łomu w okolicach Kunowa. Piaskowce kunowskie wykorzystano przy budowie i dekoracji pałacu łazienkowskiego (wg projektu Dominika Merliniego), jak również przy jego odbudowie w 1946 r., co już wystarczy do zapewnienia miejsca w historii. Wśród wielu zabytkowych obiektów, do budowy których użyto kamienia kunowskiego, znajdują się: kościoły - nie można tu pominąć kościoła o.o. Karmelitów Bosych przy Krakowskim Przedmieściu zbudowanego w latach 1761-1783 (arch. E. Schroeger), gmachy użyteczności publicznej, np.  Teatr Wielki (1830-1833, arch. A. Corazzi), liczne rzeźby w parkach i ogrodach warszawskich, np. w Ogrodzie Saskim, nagrobki na cmentarzu powązkowskim.  Ośrodek kunowski zaczął się chylić ku upadkowi w połowie XIX wieku, gdy zaprzestano eksploatacji kamieniołomów. W następstwie takiego stanu zaczęły zanikać tradycje kamieniarskie (przed II wojną światową w Kunowie działało już tylko dwóch kamieniarzy).  Obecnie w krajowej ewidencji złóż figuruje z tego rejonu jedynie złoże „Nietulisko”, nieczynne zresztą od 1990 roku. Aktualny właściciel  firma „KAMEX” z Zabierzowa k. Krakowa być może wznowi wydobycie.Odmiennie kształtowały się dzieje ośrodka szydłowieckiego. Chociaż wydobycie piaskowców w tym rejonie prowadzono od XV wieku, niewątpliwie większe znaczenie miał ośrodek kunowski (zapewne dzięki korzystniejszemu położeniu w stosunku do dróg wodnych). W drugiej połowie XIX wieku kamieniołomy kunowskie zaczęły podupadać, zyskiwały za to na znaczeniu szydłowieckie, szczególnie po otwarciu w 1885 roku linii kolejowej przebiegającej w pobliżu miasta.Wśród znanych warszawskich obiektów zabytkowych, wykonanych przy użyciu piaskowców z Szydłowca, znajduje się neogotycki grobowiec Stanisława Kostki Potockiego w Wilanowie, dzieło H. Marconiego (postawiony w latach 1834-36) i rzeźby lwów zdobiących wjazd na dziedziniec pałacu Radziwiłłów, czyli Namiestnikowskiego przy Krakowskim Przedmieściu, obecnie stanowiącego siedzibę Prezydenta RP. Z lat międzywojennych, gdy wykonywano dużo monumentalnych budynków użyteczności publicznej, do których zalecane było stosowanie krajowego kamienia, pochodzą gmachy Muzeum Narodowego i Wojska Polskiego w Alejach Jerozolimskich, oblicowane piaskowcem szydłowieckim. Szydłowieckie kamieniołomy dostarczyły ogromnych ilości materiału w czasie powojennej odbudowy Warszawy. Użyto ich do wykonania okładzin budynków MDM-u, Pałacu Kultury i Nauki, Nowego Światu i okolic. Architektura MDM-u,  który był sztandarową dzielnicą socrealizmu, dzięki piaskowcowym elewacjom po 50 latach wygląda bardzo dobrze, można powiedzieć, że z latami coraz lepiej. Obecnie nieczynne, historyczne kamieniołomy położone w obrębie miasta: „Pikiel” (działający do 1977 roku) i „Podkowiński” (czynny do 1960 roku)  uznane zostały za chronione prawem zabytki techniki górniczej i pomniki przyrody. Eksploatacja piaskowców przeniosła się poza miasto w rejon Śmiłowa i Szydłówka. Kopalnie piaskowców regionu świętokrzyskiego, w latach 50-tych podlegały Kunowskim Zakładom Kamienia Budowlanego, po czym zostały przejęte przez Kombinat Kamienia Budowlanego KAMBUD z siedzibą w Krakowie, skupiający „cały potencjał resortowy produkcji kamienia budowlanego”, czyli wszystkie zakłady wydobywcze kamieni budowlanych oraz obróbcze i montażowe. Filią KAMBUDU były Szydłowieckie Zakłady Kamienia Budowlanego. Na skutek zmian gospodarczych, pod koniec lat 80-tych filia usamodzielniła się i jako Szydłowieckie Kopalnie Kamienia Budowlanego SKAL-BUD funkcjonowała do czasu upadłości. Od 2000 roku największe kopalnie piaskowców: „Śmiłów”, „Kopulak” (piaskowce czerwone), a także „Nietuliska” są własnością firmy KAMEX z Zabierzowa koło Krakowa.  W rejonie Szydłowca znajduje się kilkanaście udokumentowanych złóż, z których jedenaście jest czynnych stale lub czasowo. W największym kamieniołomie „Śmiłów” eksploatację prowadzi się z głębokości około 20 metrów, dzięki czemu pozyskiwany materiał jest świeży, dobry jakościowo. Zakład obróbczy dysponuje dobrym sprzętem i sprostać może wymagającym zamówieniom.  W pobliżu Śmiłowa i Szydłówka funkcjonują liczne, prywatne kamieniołomy oferujące przeważnie piaskowiec o zabarwieniu żółtawym, pochodzący z wierzchnich partii kompleksu surowcowego. Wiele zakładów obróbki oferuje głównie płytki „łupankę” wykorzystywaną powszechnie na ogrodzenia i elewacje. Znaczna część produkcji sprzedawana jest do Niemiec. Zdarzają się nawet zamówienia zza oceanu,  dokąd ze Śmiłowa dostarczono materiał na elementy architektoniczne katedry budowanej w okolicy Nowego Jorku.  Na przykładzie kamieniołomów szydłowieckich widoczna jest tendencja do rozwoju małych zakładów, często położonych na własnym gruncie użytkowników, których uruchomienie i prowadzenie wiąże się z mniejszymi kosztami.Na zachodnich krańcach wychodni piaskowców dolnojurajskich, w pobliżu miejscowości Żarnów znajduje się kolejny ośrodek ich eksploatacji. Tradycje wydobycia i obróbki występujących tu tzw. piaskowców żarnowskich nie mogą się równać z szydłowieckimi i kunowskimi. Na próżno szukać w Warszawie zabytkowych obiektów wykonanych w tym kamieniu. Znaleźć je za to można na współczesnych budynkach, takich jak: Giełda Papierów Wartościowych czy salon samochodowy Volskwagena. Kilka kamieniołomów, działających stosunkowo niedługo, eksploatuje bardzo drobnoziarniste piaskowce o jasnych, ciepłych barwach, w tym o bardzo ładnym odcieniu żółtego. Oceniając po ruchu panującym w blisko siebie położonych zakładach górniczych i ilości zakładów obróbki znajdujących się w okolicy, jest nie tylko podaż, ale i popyt.Współczesna architektura nie sprzyja wykorzystaniu w pełni walorów omawianych piaskowców.  Głównym asortymentem zakładów są płyty i płytki, co najwyżej różniące się fakturą. Rzadko zdarzają się zamówienia na ozdobne elementy architektoniczne, bowiem panujący styl temu nie sprzyja. Miejmy nadzieję, że jednak architekci czują „piaskowcowe klimaty” i nie będą uparcie dążyć do otaczania nas zimno-granitowymi budowlami. Bo przecież piaskowców u nas dostatek, nie tylko opisanych białych, ale i czerwonych i żółtych i zielonych  o których ciąg dalszy nastąpi.

 

W artykule wykorzystano prace: H. Sygietyńskiej z 1978 r. „Kamień w architekturze Warszawy”, A. Jarmontowicz, R. Krzywobłockiej-Laurow, J. Lehmanna z 1994 r. „Piaskowiec w zabytkowej architekturze i rzeźbie” oraz J. Urbana,  J. Gągola z 1994 r. „Kamieniołomy piaskowców w dawnych ośrodkach górnictwa kamiennego północnej części regionu świętokrzyskiego jako zabytki techniki i przyrody”.

 

Fotografie:

(wykonali: E. Tołkanowicz, K. Żukowski)

Różne barwy piaskowców  bloki w zakładzie KAMEX.

Najstarszy pomnik w Warszawie - figura Matki Boskiej Passawskiej, wykonana z piaskowca kunowskiego.

Fasada kościoła o.o. Karmelitów Bosych przy Krakowskim Przedmieściu, wykonana z piaskowców kunowskich.

Kamieniołom piaskowców szydłowieckich „Śmiłów”.

Kamień w zespole architektonicznym Uniwersytetu Wrocławskiego (300 lat wrocławskiej Alma Mater)

Collegium Maximum

Uniwersytet Wrocławski obchodzi swoją trzechsetną rocznicę powstania. Atmosfera jubileuszu przenika wszystkie sfery życia uczelni, organizuje się okolicznościowe uroczystości, konferencje naukowe, cykle koncertów i inne imprezy kulturalne. Z tej okazji również, znaczną część gmachu głównego uniwersytetu (Collegium Maximum) poddano gruntownym pracom remontowym i odzyskał on sporo ze swej dawnej świetności.Początki najstarszej wrocławskiej wyższej uczelni, jak też jej kilkusetletnia historia, są zawiłe i w wielu względach budzą kontrowersje. Za oficjalną datę utworzenia uniwersytetu przyjmuje się dzień 21 XI 1702 r., w którym został wydany przez cesarza Leopolda I Habsburga specjalny akt erekcyjny Aurea Bulla Fundationis Universitatis Leopoldinae Wratislaviensis, powołujący jezuicką Akademię Leopoldyńską  uczelnię złożoną początkowo z dwóch wydziałów: teologii katolickiej i filozofii  która stała się zalążkiem uniwersytetu.Po wyburzeniu części zdewastowanych budynków zamku książęcego na lewym brzegu Odry, 19 maja 1728 r. rozpoczęto budowę gmachu nowego kolegium. Uroczystego wmurowania kamienia węgielnego, w imieniu cesarza Karola VI, dokonali  6 grudnia 1728 r.  biskup Franciszek Ludwik Neuburg i starosta generalny Śląska, Antoni hr. Schaffgotsch. Autorstwo projektu architektonicznego wzbudza spory (patrz Czerwiński 2002) - wymieniani są m.in. Johann Lucas von Hilderbrandt, Christopher Tausch, Christopher Hackner, Domenico Martinelli, J.B. Fischer von Erlach, natomiast budowniczymi byli Johann Blasius Peintner, a po jego śmierci w 1732 r.  Joseph Frisch.Zasadnicza część budynku kolegium, tzw. skrzydło północne, powstało w latach 1728  1738. W międzyczasie zbudowano też skrzydło wschodnie (1734 r.) i dobudowano do niego krótkie skrzydło południowe (1736 r.) połączone budynkiem bramnym (1741 r.) z istniejącym już wówczas od pół wieku kościołem pw. Najświętszego Imienia Jezus (NIJ). Wybuch wojny prusko-austriackiej w 1741 r. przerwał dalsze, planowane z rozmachem, prace budowlane przy kolegium jezuickim. Podczas wojen śląskich uniwersytet zamknięto, a w jego budynkach urządzono szpital wojskowy oraz stajnie i więzienie. Wybuch Baszty Prochowej przy ul. Krasińskiego w 1749 r. spowodował również zniszczenia w pomieszczeniach uniwersyteckich, gdzie po remoncie wykonanym przez wojsko urządzono w 1757 r. magazyn żywności. W następnym roku reaktywowano Akademię Leopoldyńską, która  mimo rozwiązania w 1773 r. zakonu jezuitów  istniała do 1811 r. W tym czasie, za zgodą króla Prus Fryderyka Wilhelma III, zlikwidowano protestancki uniwersytet Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, przenosząc jego trzy wydziały  teologii protestanckiej, prawa i medycyny  do Wrocławia. Nowy, pięciowydziałowy Uniwersytet Wrocławski (Universitatis Literarum Wratislaviensis) uroczyście otwarto 19 października 1811 r. W XIX w. przebudowywano i rozbudowywano niedokończone skrzydło wschodnie uniwersytetu, gdzie mieścił się m.in. Instytut Chemii. Prace renowacyjne wykonywano w latach 1891 - 92. Ważne prace remontowe przeprowadzono też w roku 1934  m.in. przebudowano wnętrze budynku bramnego oraz dokonano gruntownej renowacji kamiennych elementów architektonicznych (m.in. głównego portalu). Pod koniec II wojny światowej, w 1945 r., gmach główny uległ bardzo poważnym zniszczeniom. Przyczyną tych zniszczeń było bezsensowne i zbrodnicze przekształcenie miasta Wrocławia w twierdzę i jego fanatyczna obrona przez hitlerowców. Odbudowa i usuwanie zniszczeń były bardzo pracochłonne i trwały wiele lat.Dzieje Uniwersytetu Wrocławskiego są opisane w szeregu opracowań, spośród których wyróżniają się wydania albumowe i broszury autorstwa lub współautorstwa znanego historyka sztuki  Henryka Dziurli (patrz Dziurla 1997). W opracowaniach tego autora, jak i w innych publikacjach typu informatorów i przewodników turystycznych (np. Kotkowska i Raczyńska-Sędzikowska 1997, Czerwiński 2002), znajdziemy zarówno opisy historyczne jak i szczegółowe opisy architektury zewnętrznej i wnętrz kompleksu budynków uniwersytetu i kościoła NIJ. Dużo miejsca poświęca się zwłaszcza wystrojowi i wyposażeniu wnętrz, przebogatym polichromiom, sztukateriom, marmoryzacjom itp. Nieco marginalnie traktuje się natomiast kamień - zarówno naturalny, jak i sztuczny - i jego znaczenie w architekturze budowli, szczególnie jako materiału konstrukcyjno-budowlanego, ale też jako ważnego tworzywa elementów architektoniczno-dekoracyjnych. Ten wątek historii „materialnej” budynków uniwersytetu jest równie ciekawy, chociaż szereg problemów odnośnie wykorzystywania surowców kamiennych, ich pochodzenia, prac budowlanych, renowacyjnych i konstruktorskich na przestrzeni 300-letniej historii, pozostaje w sferze dociekań lub pozostaje ukrytych w dokumentach archiwalnych.

 

Architektura zewnętrzna

Usytuowany wzdłuż południowego brzegu Odry gmach główny Uniwersytetu Wrocławskiego obejmuje budynek północny o regularnym, prostokątnym zarysie, długi na 171 m, oraz przylegające do niego krótkie, nieregularne skrzydło południowe, które poprzez budynek bramny łączy się z ukośnie zorientowaną bryłą kościoła. Urozmaiceniem regularnej formy architektonicznej jest wznosząca się ponad skrzydłem zachodnim Wieża Matematyczna (Astronomiczna) oraz Brama Cesarska usytuowana na wprost Mostu Uniwersyteckiego. Silnym akcentem elewacji gmachu głównego są bogate obramienia okienne, a podziały pilastrowe pojawiają się tylko na odcinkach wieży i bramy oraz w zakończeniach skrzydeł. Jednolitości bryły nie zakłóca nawet różna ilość kondygnacji w zachodnim i wschodnim skrzydle.Kamień, który znalazł największe zastosowanie w architekturze zewnętrznej zespołu budynków UW, to jasnożółtawoszary piaskowiec. Widzimy go przede wszystkim w obramieniach okiennych, często zwieńczonych zdobionymi portykami, w podstawach i w bogato rzeźbionych głowicach pilastrów oraz w gzymsach, a także w płytach okładzinowych parterowego cokołu. Piaskowca użyto też do wykonania elementów architektonicznych i ozdobienia wejścia głównego (zachodniego) do budynku uniwersytetu, po południowej stronie wieży. Wykonane są z niego obramienia drzwi, pięknie rzeźbione kolumny wspierające portykowy balkon, balustrada balkonu oraz stojące na niej rzeźby  personifikacje cnót kardynalnych: Sprawiedliwość (z mieczem), Męstwo (z koroną), Prawda (z lustrem) i Umiarkowanie (z dzbanem). Rzeźby wykonał w 1736 r. Johann Albrecht Siegwitz z Bambergu. Z podobnego piaskowca wyrzeźbione są też okazałe i widoczne z daleka cztery figury ustawione w narożach balustrady tarasu Wieży Matematycznej. Wykonane przez Franza Josefa Mangoldta w 1733 r. rzeźby symbolizują fakultety uniwersytetu: teologię (z krzyżem i księgą), prawo (z wagą i tiarą papieską), medycynę (z wężową laską Eskulapa) i filozofię (z globusem i cyrklem). Również z szarego piaskowca wykonana jest postać św. Ignacego Loyoli umieszczona we wnęce szczytowej elewacji skrzydła południowego (nad dachem budynku bramnego). Jasnoszary piaskowiec jest bardzo popularnym, szczególnie na Śląsku, surowcem kamieniarskim. Są to skały wieku górnokredowego (ok. 65 - 95 mln lat), rozprzestrzenione w rejonie Bolesławca  Lwówka Śl.  Złotoryi (tzw. niecka północnosudecka) oraz na zachód i na południe od Kłodzka (Radków, Szczytna Śl. i in.). Dokładna lokalizacja źródła pochodzenia piaskowców użytych do wykonania różnych elementów architektonicznych uniwersytetu jest na ogół nieznana i wymagałaby szczegółowych badań. Na podstawie ogólnych cech petrograficznych tych skał oraz pewnych przesłanek geograficzno  historycznych można przypuszczać, że większość tego surowca kamieniarskiego pochodzi ze złóż niecki północnosudeckiej.Oprócz piaskowca kredowego, w zewnętrznych elementach architektonicznych można napotkać, chociaż znacznie rzadziej, inny kamień  granit. Z tego materiału wykonana jest słynna „kolumna romańska”, odkryta w 1895 r. w piwnicach wschodniego skrzydła uniwersytetu, a dziś umieszczona w szczytowej, wschodniej ścianie gmachu głównego. Z granitu typu „Blücher” (z okolic Sobótki  patrz niżej) wykonano także oporowe słupki („odbojniki”) osłaniające odrzwia portali budynku bramnego. Oglądając gmach uniwersytetu z zewnątrz nie można nie zauważyć „Fontanny z Szermierzem” autorstwa Hugo Lederera, ustawionej na placyku obok Bramy Cesarskiej w 1904 r. Do jej wykonania użyto jasnego detrytycznego wapienia. Natomiast z innego rodzaju piaskowca  z piaskowca szarogłazowego  wykonane są cztery rzeźby ustawione na skwerze obok wejścia zachodniego, które przedstawiają cztery pory roku; zostały one przywiezione ze Świerklańca koło Tarnowskich Gór.

 

Architektura wnętrz

Zwiedzanie wnętrz Collegium Maximum rozpoczyna się zwykle od głównego wejścia zachodniego, idąc poprzez westybul i bardzo ciekawe architektonicznie schody, do najbardziej reprezentacyjnych pomieszczeń  Sali Muzycznej (Oratorium Marianum) i Auli Leopoldyńskiej, i do szczytu Wieży Matematycznej. Oprócz przebogatej i szczegółowo opisywanej w przewodnikach polichromii, w pomieszczeniach tych warto zwrócić uwagę na rozmaitość kamienia użytego do wykonania posadzek, okładzin, obramień drzwi i innych elementów dekoracyjnych. W ostatnim okresie szereg pomieszczeń Uniwersytetu poddano gruntownej renowacji, restaurując przy tym i niekiedy istotnie zmieniając elementy wykonane z kamienia, szczególnie posadzki.W westybulu, nad wejściem do szatni, znajduje się rzeźba Pallas Ateny, greckiej bogini Mądrości. Figura ta, podobnie jak zdecydowana większość rzeźb we wnętrzach uniwersytetu i kościoła NIJ, wykonana jest z polerowanego białego gipsu. Pilastry i inne elementy ozdobne są najczęściej pokryte kolorowym tynkiem (stiukiem). Obramienia drzwi do korytarza zachodniego i wschodniego wykonane są z żółtawo-szarego piaskowca górnokredowego.Pięknie skomponowana klatka schodowa rozpoczyna się dwubiegowymi, założonymi na łuku schodami, które na podestach między piętrami łączą się w jeden bieg prowadząc na kolejne piętra budynku. Do podestu powyżej II piętra wieży schody są granitowe, całonośne (blokowe), natomiast wyżej stopnie wykonano z drewna. Granit na najniższym odcinku schodów (do I półpiętra) jest szary, ale z wyraźnym czerwonawym odcieniem, a badaniami mikroskopowymi stwierdzono w nim obecność charakterystycznego minerału  granatu. Cechy te wskazują, że kamień pochodzi z pewnością z rejonu Sobótki (np. z dawnego kamieniołomu „Blücher” obok schroniska przy trasie na Wieżycę). Powyżej I półpiętra stopnice wykonane są z szarego, średnioziarnistego granitu strzegomskiego. Przy okazji warto zwrócić uwagę na wejście prowadzące na chór auli  odrzwia wykonane z białoszarego piaskowca, a stopnie schodów z ciemnego sjenitu „Kośmin”.Duże urozmaicenie wystroju kamiennego obserwuje się na posadzkach. W wielu pomieszczeniach uniwersytetu były one pierwotnie ułożone w formie szachownicy złożonej z szarych i czerwono-brunatnych wapieni ze szwedzkiej wyspy Olandia na Bałtyku. Są to skały wieku ordowickiego (ok. 440  500 mln lat) z pięknie zachowanymi skamieniałościami  szczątkami głowonogów (ortocerasy). Od stuleci skały te były używane jako bardzo ceniony materiał kamieniarski w całej środkowej i północnej Europie. Oryginalne posadzki z wapieni olandzkich najlepiej zachowały się w Auli Leopoldina oraz w kościele uniwersyteckim, a szczątkowo również na III piętrze klatki schodowej wieży.Prawdopodobnie konieczność wymiany zniszczonych posadzek w gmachu głównym spowodowała, że w latach 70-tych XIX wieku, w szeregu pomieszczeniach, posadzka z wapienia olandzkiego została zastąpiona charakterystyczną dla klasycyzmu „szachownicą czarno-białą” (31 x 31 cm) z czarnego łupku i biało-szarego marmuru. Czarny łupek, przypominający bardzo zwięzły łupek dachówkowy, okazał się niezbyt odpowiednim materiałem na posadzkę  jego „warstwowana” struktura i złupkowanie były powodem „łuszczenia” płyt i nierównomiernego ścierania. Podczas niedawnych prac restauracyjnych w innych częściach budynku głównego uniwersytetu, dawną „szachownicę czarno-białą” zastąpiono nową szachownicą, zmieniając przy tym wymiar płytek na „standardowy” (30 x 30 cm) i rodzaj kamienia. W różnych miejscach użyto rozmaitych kombinacji kamieni (Kryza i in. 2002):

- posadzka w korytarzu na parterze skrzydła wschodniego gmachu głównego (przy „Klubie Uniwersyteckim”): kamień czarny = ciemny marmur (typu „Lipova”, z Jeseników w Czechach), kamień jasny = białawo-różowawo-szary, smugowany marmur (prawdopodobnie „Biała Marianna” ze Stronia Śląskiego);

- posadzka w korytarzu na parterze skrzydła zachodniego, przy Oratorium Marianum: kamień czarny = ciemny wapień krystaliczny (Nero Marquina z Hiszpanii), kamień jasny = białawo-szary marmur grubokrystaliczny (Sławniowice).Zniszczenia wojenne spowodowały, że na II piętrze budynku posadzki kamienne zastąpiono lastrikiem. Westybul główny wyłożono z kolei białym, cukrowatym wapieniem sławniowickim, natomiast przejście do szatni  szachownicą fińskiego, czerwono-brunatnego granitu „Balmoral” oraz jasnokremowego granitognejsu „White Haloyeb” (2002 r.). Posadzka w zniszczonym wskutek bombardowania w 1945 r. i odbudowanym w 1997 r. Oratorium Marianum (sala muzyczna) wykonana jest w formie szachownicy w układzie zamkowym i skomponowana z naturalnego, jasnoszarego marmuru sławniowickiego oraz czerwonawego, sztucznego kamienia (gres „Red Sunset”).Na IV piętrze Wieży Matematycznej nowa, szachownicowa posadzka zrobiona jest z czarnego mikrogabra (RPA, Zimbabwe lub Ukraina) i białego marmuru sławniowickiego. Posadzka na V piętrze wieży wyłożona jest wapieniem z Morawicy o jasnobeżowej barwie z dużą ilością skamieniałości. Linia przechodzącego przez wieżę południka (współrzędne wieży: 17o2'5'' dł. geogr. wsch. i 51o6'30'' szer. geogr. płn.) jest wyłożona mozaiką różnobarwnych wapieni. Wyżej, na posadzce tarasu widokowego, zastosowano granit strzegomski. Na tarasie obejrzeć można z bliska wcześniej wspomniane piaskowcowe rzeźby symbolizujące 4 fakultety uniwersytetu oraz podziwiać piękną panoramę miasta.

(Ciąg dalszy oraz bibliografia - w następnym numerze)

 

Autorzy dziękują dr Łukaszowi Krzywce za konsultacje i udostępnienie niepublikowanych materiałów nt. historii i architektury Uniwersytetu Wrocławskiego i kościoła Najświętszego Imienia Jezus.

 

Ryciny do części  I:

Ryc. 1. Uniwersytet (projekt budowli). Akwaforta G.B.Probsta, 1760 r., na podstawie rysunku F.B.Wernera (wzięte z pracy H.Dziurli 1997).

Ryc. 2. Gmach główny Uniwersytetu Wrocławskiego (wszystkie fotografie wykonał R.Kryza).

Ryc. 3. Kapitele piaskowcowych kolumn podtrzymujących balkon nad wejściem głównym do uniwersytetu.

Ryc. 4. Fontanna z Szermierzem przed gmachem głównym uniwersytetu, wykonana w dużej części z białawych, detrytycznych wapieni.

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet