KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Rozejrzeć się i przebranżowić

Czasy jakie są, każdy widzi, więc nikt nie narzeka na robotę, która pojawia się przed nim. Przy całej bryndzy na dzisiejszym rynku zleceń zaskakująco brzmią głosy niektórych szefów firm mówiące
o tym, że tak jak w kryzysie nie zarabia się nigdy. Ba, w gronie tym są i tacy, którzy z trudnością dotrzymują terminów i to nie z tytułu swej opieszałości, czy braku zaradności. O nie! Wręcz przeciwnie. Rynek w kraju zdecydowanie podzielił się i dlatego wśród firm kamieniarskich są rosnące w siłę i takie (w przeważającej sile), których szefowie już dawno zapomnieli o patrzeniu w niebo. Przeżywające dziś czasy prosperity firmy rekrutują się głównie z grona tych, których horyzonty biznesowe przekroczyły granice kraju, co stanowi dowód na to, że i dziś wezwanie romantyków „sięgaj gdzie wzrok nie sięga” ma swój określony sens. Pewien znany mi szef kopalni z rejonu Strzegomia, związany interesami z bogatszą częścią Europy, w czasie jednej z ostatnich rozmów powiedział mi, że takich obrotów, jak ostatnio, nie zanotował od lat i cieszy się na dalszy ciąg sezonu bardzo, bo jeśli sprawy dziś idą tak dobrze, to co będzie jak wszystkie zlecenia doczekają się realizacji... U wielu właścicieli firm wychodzących z siebie, by powiązać koniec z końcem, wypowiedź taka musi wywoływać żywszy puls w okolicach szyi, bo jak to jest możliwe przy rachitycznym rynku budowlanym w całym kraju i dziurach w budżecie u naszych znanych z zamożności zachodnich sąsiadów. Wieści z kraju, ba nawet zza płotu, nie inspirują do działania, bo jeśli taki PiA Piasecki obrał kurs „Titanica” ,to co robić ma właściciel firmy, która przy gigantycznym inwestorze sprawia wrażenie łupinki na oceanie w czasie sztormu? Na miejscu u dotychczasowego potentata z Wałbrzyskiej chyba też nie znajdzie pociechy, bo tam właściwie nie wiadomo co się dzieje - jak spytać, to wszystko dobrze, a jak popatrzeć trzeźwym okiem, to dwa dodać dwa nie sumuje się w cztery. Jedno natomiast widać całkiem dobrze  nikomu los poszczególnych firm nie jest obojętny, wszyscy funkcjonują zgodnie z prawem, które mądrzy ludzie nazwali wzajemnym współpowstawaniem. Zejdźmy z tych dywagacji do konkretów i przyjrzyjmy się, co tam w polskim królestwie granitu słychać. A zatem, wieść niesie, że wiosna (w tym roku kaprys miała przyjść bardzo późno) przyniosła ze sobą popyt głównie na wyroby dla budownictwa. Między firmami mówi się, że wzrósł on bardzo znacząco, więc wielu ma wypchany portfel zleceń na najbliższe miesiące. Sygnał to także czytelny, że sezon rozkręcił się na całego. Oddajmy jednak głos najlepiej poinformowanemu w Strzegomiu, przewodniczącemu Rady Miejskiej Gminy Strzegom, panu Stanisławowi Sitarzowi: „Z sygnałów, jakie dochodzą do mnie konstatuję, że może to być w końcu niezły rok dla naszego kamieniarstwa. Zapasy kostki, które były wyprodukowane w okresie od listopada do końca marca wyczerpały się już w połowie maja. Dla uzmysłowienia znaczenia tej informacji mogę powiedzieć, że w zeszłym roku kostka skończyła się dopiero na przełomie lipca i sierpnia. Na pewno do zaistnienia tak korzystnej sytuacji na naszym rynku w dużym stopniu przyczyniła się kooperacja z kontrahentami zagranicznymi, którzy rzeczywiście bardzo mocno zainteresowali się takimi wyrobami produkowanymi przez nasze strzegomskie firmy,  jak kostka czy formaki. Kurs walutowy euro jest dobry, co także bez wątpienia wpływa korzystnie na kondycję firm, które teraz sprzedają wyroby poza granicami kraju. Inaczej sprawa wygląda w sektorze pomników nagrobnych. Jeżeli chodzi o nagrobkarstwo, to popyt jest tutaj rzeczywiście ograniczony. Chyba każdy, kto zagląda do naszego pięknego miasta, poczynił obserwacje, że w okolicach Strzegomia jest wiele nowych wystaw czy ekspozycji. Należą do działających u nas producentów, którzy w ten sposób wychodzą naprzeciwko potrzeb klienta ze swoimi wyrobami. Ale od razu dodam, że sytuacja zmierza w takim kierunku, że popyt na pomniki nagrobne będzie malał. To nie tylko moja opinia, bowiem podobne opinie słyszy się z ust wielu kamieniarzy. Nie pozostaje więc nic innego tym, którzy działają tylko w tej dziedzinie,jak przebranżowić się, poszukać niszy w rynku i zacząć produkować również coś dla żywych.Drgnęło w Strzegomiu w kwestii walki z bezrobociem. Warto o tym powiedzieć tym bardziej, że sprawa dotyczy ludzi związanych z kamieniarstwem. Od dwóch tygodni mamy na miejscu kurs dla brukarzy zorganizowany przez Rejonowy Urząd Pracy, który przyucza do zawodu brukarza bezrobotnych. O sprawie była mowa już we wcześniejszej relacji „Świata Kamienia”. W kursie uczestniczy piętnastu słuchaczy, dla których zostały opracowane specjalne programy, skrypty, a także podręcznik. Do ich dyspozycji są także profesjonalni instruktorzy, odpowiedzialni za odpowiedni poziom wykształcenia kursantów. Wiem bezpośrednio z ust słuchaczy, że zaproponowany system kształcenia na kursie podoba się im,   są zadowoleni z poziomu nauki i rzeczywiście chcą się nauczyć nowego zawodu. Warto więc powiedzieć, że kurs prowadzi Powiatowe Centrum Kształcenia Praktycznego w Świdnicy. Już dziś powiem, że od września 2003 roku będzie zorganizowane Centrum Kształcenia Kamieniarskiego. Dyrekcja tej placówki chce organizować w najbliższym czasie kolejne tury kursów przysposabiających do tego zawodu. W Strzegomiu dysponujemy odpowiednimi warunkami do prowadzenia zarówno zajęć teoretycznych, jak i praktycznych. Mamy na miejscu również odpowiednio przygotowaną kadrę nauczycielską. Tak więc w przypadku zainteresowania tego typu kształceniem będzie można prowadzić nauczanie kursowe przyuczające do zawodu brukarza. Dla zainteresowanych podaję namiary na Powiatowe Centrum Kształcenia Praktycznego w Świdnicy: 58-105 Świdnica, ul. Sikorskiego 41; tel. (74) 852 40 76Każdy zainteresowany będzie tam miło widziany, także wszyscy chętni powinni się tam zgłosić. Jest jeszcze sprawa działań marketingowych na rzecz popularyzacji miasta na terenie całej Polski. Działania te stanowią bardzo ważny element w rozwiązywaniu naszych lokalnych problemów. Dlatego właśnie Biuro Promocji Urzędu Miasta w Strzegomiu przygotowuje wydanie katalogu branżowego firm kamieniarskich gminy Strzegom. W planach ustalone jest, że nakład tego niewątpliwie strategicznie ważnego przedsięwzięcia ma wynosić trzy tysiące egzemplarzy. Naszym zamiarem jest wydanie tej publikacji jeszcze w tym roku. Najlepiej gdyby udało nam się z całym tym przedsięwzięciem zdążyć na wrzesień. Ponadto w tym roku nie przewiduję żadnych znaczących inwestycji. Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na prężnie rozwijającą się firmę Groniec z Rogoźnicy i jeszcze raz podkreślę to, co już wcześniej powiedziałem: małe zakłady są skazane na upadek, o ile nie dokonają zmian przede wszystkim w swoim myśleniu o rynku i w końcu nie zauważą następujących w nim radykalnych zmian. Muszą się przebranżowić. Ci, którzy przestawili się na roboty budowalne (na przykład krawężniki, kostka), mają robotę. A to powinno być najważniejsze z punktu widzenia istnienia firmy i jej właściciela. Największy popyt mają: kamień surowy, ogrodowy, formak, elementy małej architektury i kostka. I należy szukać nowych rynków zbytu, przykładem może tu być firma Gilde z Rogoźnicy, która wysyła swoje wyroby do Szczecina. Jak pokazują ostatnio dokonane szacunki liczby firm kamieniarskich w Strzegomiu jest tych podmiotów gospodarczych u nas już blisko dwieście. Jak na tak nieduże miasto liczba to całkiem imponująca. I jeszcze na koniec: mieliśmy ostatnio w mieście Regionalną Giełdę Minerałów. Miałem zaszczyt uczestniczyć w pracach komisji konkursowej tej imprezy. Przewodniczącym komisji był dr Bogusław Solima z kopalni Piramida. Imprezę zorganizowało Towarzystwo Miłośników Ziemi Strzegomskiej. Pojawiło się na niej osiemnastu wystawców z terenu Dolnego Śląska”.

Pomnik ku czci Piotra Wielkiego

 W 40 lat po śmierci Piotra Wielkiego, w roku 1768 Katarzyna Wielka postanowiła wznieść pomnik ku jego czci. Na miejsce postawienia pomnika wybrano St. Petersburg, natomiast wykonanie powierzono znanemu wówczas rzeźbiarzowi francuzowi o nazwisku Etienne-Maurice Falconet, którego sława przyrównywana była do sławy, jaką cieszył się Fidiasz. Falconet uważał, że nowy pomnik powinien być naznaczony boskim tchnieniem - „bohater Rosji”, według koncepcji Falconeta, domaga się tego, by jawić się takim, jakim naprawdę był: genialnym, kreatywnym, wybitnym ustawodawcą, nadzwyczajnym w każdym calu. Dlatego m.in. uważał, że ten wielki posąg osadzony na prostym podłożu nie mógłby budzić nowych inspiracji i idei u Rosjan. Wpadł więc na pomysł połączenia symbolicznych elementów: potężny władca na swoim koniu, wspinający się na szczyt wzgórza, a pod kopytami jego konia wije się miażdżony wąż. Za wzgórze miała posłużyć ogromnej wielkości bryła kamienia. Początkowo Falconet rozważał możliwość użycia 6-10 dużych skał połączonych za pomocą żelaznych lub mosiężnych łączeń - w ten sposób miałby powstać sześcian o wymiarach 10x10x10 m. Wtedy to właśnie do głosu doszedł Marinos Charburis, znany inżynier z Grecji, doradca cesarzowej. Zwrócił on Francuzowi uwagę na fakt, że łączenia, o których myślał, z czasem mogłyby ulec zniszczeniu, choćby z powodu rdzy, a poza tym byłyby podatne na inne oddziaływania prowadzące do ich zniszczenia - na przykład powietrze oddziałując na łączenia spowodowałoby ich powolne rozpadnięcie i to, co scalono by w jedną potężną bryłę, rozsypałoby się tworząc stertę kamiennych pozostałości. Poradził zatem, by cokół pomnika był jedną potężną kamienną bryłą. Pomysł ten większość oficjeli cesarzowej uznała za niewykonalny; mało tego - w raporcie do senatu z 1768 roku jeden z nich napisał, że nie jest możliwe nawet przetransportowanie takiej bryły nie wspominając już o kosztach, które w tym przypadku byłyby ogromne. Uważano także, że nie ma również żadnych szans na znalezienie bloku o żądanej wielkości, który nie byłby popękany lub nie miał jakiejś skazy. W tej sytuacji pomysł scalenia kilku bloków razem w celu stworzenia jednej bryły podstawy pomnika wydał się jedynym dobrym rozwiązaniem. Początkowo rozważano utworzenie bazy z dwunastu kamiennych bloków, z czasem jednak uznano, że zastosowanie sześciu bloków będzie lepszym pomysłem. Każda z części miała być tego samego koloru i jakości. Podejmując starania realizacji wybranej koncepcji okazało się, że transport sześciu osobnych bloków kamiennych był równie trudny, jak jednej dużej skały. W konsekwencji uznano pomysł Charburisa za lepszy i przystąpiono do jego realizacji.Poszukiwania skały o odpowiednich gabarytach zakończyły się w momencie, kiedy pewien nieznany dziś z nazwiska rolnik poinformował Charburisa, że duża skała znajduje się w bagnie w pobliżu Zatoki Fińskiej. Takiej informacji nie można było zignorować, więc grecki inżynier wybrał się niezwłocznie w podróż do wskazanego miejsca, większą część drogi pokonując na piechotę, gdyż dotarcie na miejsce było możliwe tylko w ten sposób. Na miejscu odnalazł granitowy monolit pokryty mchem. Podstawa bloku kamiennego była płaska a wymiary wynosiły około 13x9x7. Mimo że piorun rozłupał jedną część, Charburis stwierdził, iż znakomicie nadaje się na cokół pomnika. Uradowany wrócił szybko do St. Petersburga, gdzie poinformował o swoim znalezisku. Miejscowy świat techniki przyjął informację Greka z powątpiewaniem, uznając za niemożliwe przetransportowanie takiej ogromnej masy. Pojawiły się pomysły o podzieleniu bloku na mniejsze części, ale z powodu trudności, jakie nastręcza granit w cięciu (w tamtym okresie poziom techniki nie dawał przecież takich możliwości, jak współcześnie), wszyscy byli zgodni, iż pocięcie go na mniejsze fragmenty będzie ogromnie czasochłonne i mogłoby spowodować osłabienie struktury samego kamienia. Na szczęście caryca Katarzyna dała wolną rękę Charburisowi i nakazała znalezienie rozwiązania technicznego, które umożliwiłoby transport skały z portu w Finlandii do St. Petersburga.Charburis przestudiował szczegółowo metody transportowania skały na rolkach. Odrzucił jednak tę metodę z powodu wagi transportowanego obiektu (około 2000 ton), która ponadto nie była równomiernie rozłożona. Grek wywnioskował, że biorąc pod uwagę wspomniane parametry trudno byłoby na wałkach transportować kamień po linii prostej. Stwierdził także, że żadne wałki nie byłyby w stanie udźwignąć takiego ciężaru niezależnie od rodzaju materiału użytego do ich wykonania. Wymyślił więc urządzenie, które oparł się wszystkim tym problemom. Podstawą jego rozwiązania było spostrzeżenie, że przedmioty sferyczne, umiejscowione pomiędzy dwoma równoległymi ramionami (dźwigniami) eliminowały istniejące problemy transportowe. Zauważył, że owe ramiona są lżejsze od wałków i oferują znacznie szybszy ruch posuwisty obiektu przy mniejszym tarciu, ponieważ obiekt toczyłby się po jednym punkcie, a nie jak w przypadku wałków, gdzie toczenie odbywałoby się na bardzo długiej linii. W końcu skonstruował urządzenie, które składało się z dwóch części. Dolna część składała się z pojedynczych ramion długich na 10,70 metra, natomiast ich górna część była wydrążona niczym rynna, aby trzymać metalowy gwint, gruby na 2 cale. Gwinty te były cieńsze z jednej strony, ponieważ tylko dolna część musiała utrzymywać siłę załadunku. Charburis nadał bokom gwintów wypukły kształt, aby zmniejszyć tarcie działające na bal w momencie jego toczenia. Średnica tych bali była taka, że naciskały one tylko dolną część gwintu, a boki dotykane były tylko w momencie wprawie-nia maszyny w ruch. Górna część maszyny składała się z podobnych drewnianych ramion, z miedzianymi gwintami w dolnej części. Wszystkie te części połączone i trzymane  były śrubami, tworzyły solidne ramię długości 13,6 metra, na którym ułożono kamień. Aby upewnić się, że maszyna będzie działać, Charburis postanowił wykonać najpierw model testowy. To właśnie test z modelem maszyny przekonał niedowiarków z otoczenia carycy do całego przedsięwzięcia i wyznaczenia niezbędnego personelu oraz technicznego materiału. Na przełomie 1768-69 roku na wyludnionym obszarze, gdzie znajdował się kamień, Charburis postawił obóz dla 400 pracowników, rzeźbiarzy. Sam też pozostał na miejscu, aby nadzorować cały proces i móc sprostać ewentualnym problemom. Najpierw wyczyszczono miejsce wokół kamienia z całej roślinności, a następnie sam kamień z otaczającej go ziemi w promieniu 3 akrów i na głębokość ponad pięciu metrów tak, aby odkryć całą bryłę. Z usuniętego piasku wykonano wał naokoło dziury, która powstała wokół kamienia - w ten sposób nie pozwolono, aby woda gromadziła się pod skałą. W celu uniemożliwienia obsunięcia się kamienia w bagno wzmocniono dół palikami a ponad nimi postawiono warstwę poziomych drewnianych belek. Kiedy zakończono prace przygotowawcze przystąpiono do fazy głównej, której efektem miało być przemieszczenie ogromnej bryły kamienia. Po jednej stronie miejsca wydobycia kamienia ustawiono dwanaście dźwigów z dwudziestometrowymi dźwigniami zakończonymi pod kamieniem. Po drugiej stronie ustawiono cztery wyciągarki z linami zaczepionymi o kamień. Za każdym razem, kiedy pracownicy przy dźwigach podnosili lekko kamień, podkładano kliny, aby uniemożliwić gwałtowne obsunięcie się skały. Kiedy kamień osiągnął punkt balansu, dodano sześć nowych wyciągarek. Miejsce, na którym planowano położyć kamień, uformowano w rodzaj 2-metrowego łóżka z mchu i słomy i w marcu 1769 roku udało się na nim położyć kamień. W celu łatwiejszego transportu gigantycznego bloku skalnego wyczyszczono całą ścieżkę, którą miał on dotrzeć z bagna aż do brzegów rzeki Neva, wzmocniono ziemię palikami i wydano rozkaz oczyszczenia drogi ze śniegu, by mróz mógł wzmocnić podłoże i zwiększyć jego wytrzymałość. Skała pozostała na miejscu aż do jesieni 1769 ponieważ ziemia musiała mocno zamarznąć. Transport rozpoczął się zimą na przełomie 1769-1770; na przodzie zamontowano wyciągarki - do każdej z nich przypisane były trzydzieści dwie osoby. Podczas gdy transport posuwał się na lądzie, Charburis przygotowywał plan, jak przetransportować kamień przez rzekę Neva. Wykonał specjalny pomost z palików kilkaset metrów w głąb rzeki i zabezpieczył go specjalnym ogrodzeniem, by wody oraz płynąca kra go nie uszkodziły. W międzyczasie kamień przemieszczał się z prędkością 6 kilometrów na dzień w 6 tygodni osiągając Nevę w lutym 1770 roku. Po dodarciu nad brzeg rzeki przesunięto kamienny blok na koniec pomostu. Aby ciężar odpowiednio był rozłożony został on usytuowany pomiędzy dwoma statkami. I tak oto w dniu 22 września 1770 roku, w momencie koronacji carycy Katarzyny ogromna bryła kamienna służąca jako cokół pomnika dotarła na miejsce swojego przeznaczenia. Koszt całej operacji wyniósł 300.000 franków francuskich. Jak napisał Marinos Charburi: „bez straty nawet jednego ludzkiego życia”.

Polski kamień-świadek historii

Z najdawniejszych kościołów romańskich Krakowa wzniesionych z końcem XI i XII wieku, najcenniejszy zabytek stanowi monumentalny kościół św. Andrzeja, wybudowany jako kolegiata dworska około 1086 roku. Przedstawia on typ trójnawowej, dwuwieżowej bazyliki o masywnym korpusie kościoła warownego z wąskimi otworami strzelnic. W XIII wieku dwukrotnie pełnił rolę twierdzy. W 1235 roku Konrad Mazowiecki oblegając zamek wawelski umocnił się w kościele,a w 1241 roku, gdy Tatarzy spustoszyli Kraków i spalili wszystkie kościoły i budynki miejskie, tylko ta jedna kamienna forteca zdołała się obronić i uniknąć zagłady. Okoliczni mieszkańcy schronili się tu i odpierając ataki przetrwali oblężenie. Kościół św. Andrzeja stanowi doskonale zachowany w całości zabytek architektury romańskiej. Oglądany z zewnątrz przedstawia budowlę wykonaną w całości z kamienia ciosanego, o charakterystycznej patynie typowej dla wapienia jury krakowskiej. Z bryły budowli imponująco strzelają w niebo dwie smukłe wieże zwieńczone hełmami barokowymi. Wieże w dolnej partii o przekroju założonym na kwadracie przechodzą wyżej w przekrój ośmioboczny, przy czym w górnej partii, na każdej ścianie mają okienka bliźniacze, z kolumną pośrodku, typowe dla stylu romańskiego. Grube mury, ciężka architektura, okienka strzelnicze, masywne obramowania otworów itp. świadczą o tym, że kościół pierwotnie miał charakter obronny i mógł się bronić przed napadem Tatarów. Elewację wschodnią tworzą dwie jednakowe wieże i ściana między nimi. Wieże, typu obronnego, usytuowane symetrycznie na osi elewacji, zbudowane w całości z kamienia, pochodzą z pierwszego okresu budowy kościoła (ok. 1090 r.).Każda wieża w górnej połowie ma dwie kondygnacje okien, okna górne są dwudzielne, zaś dolne jest pojedyncze, szerokie i zamknięte łukiem półkolistym. Ponadto w obu wieżach w części dolnej widać okienka strzelnicze, obramowane ciosem. Ściana między wieżami posiada na osi duże okno zamknięte łukiem półkolistym, a powyżej - tuż pod okapem - jest okno trójdzielne o półkolistych arkadach wspartych na dwóch kolumnach z kapitelami.Do budowy kościoła św. Andrzeja użyto w zasadzie dwóch odmian miejscowego kamienia tj. wapienia z jury krakowskiej i piaskowca z najbliższych okolic Krakowa. Wapień jurajski został użyty głównie w formie „kostki romańskiej” na elewację zewnętrzną. Piaskowiec natomiast został użyty w postaci większych ciosów obrobionych do wzmocnienia konstrukcji w narożnikach murów, na obramowaniach otworów drzwi i okien, na schodach itp.O ile kostka romańska, ta oryginalna sprzed prawie 900 lat, zachowała się w doskonałym stanie, o tyle fragmenty elewacji wykonane z piaskowca wykazują uszkodzenia głównie na skutek działań szkodliwych czynników atmosferycznych, a także z powodu rodzaju spoiwa, jakie ten piaskowiec posiada. Na uwagę zasługuje fakt, że na kostce romańskiej z białego wapienia jurajskiego tworzącej fragmenty elewacji kościoła nie występują krzemienie, tak charakterystyczne dla tych wapieni.Wynika z tego wniosek, że poszczególne elementy kostki romańskiej w fazie produkcji były poddane ostrej selekcji jakościowej i że do budowy kościoła stosowano materiały o odpowiedniej jakości.Jeśli chodzi o piaskowiec, to na fragmentach elewacji wykonanych z tego materiału można odróżnić dwie jego odmiany użyte do budowy kościoła, a mianowicie:

- piaskowiec szaro-żółtawy, najprawdopodobniej pochodzący z Dobczyc koło Krakowa, o spoiwie żelazisto-ilastym, średnioziarnisty. Ten piaskowiec został użyty na narożnikach ścian wyłożonych kostką romańską, na obramowaniach okienek strzelniczych,

- piaskowiec szaro-różowy pochodzi z okolic Sieprawia koło Krakowa, spoiwo żelazisto-ilaste, średnioziarnisty. Z tego piaskowca wykonano elementy gzymsu arkadowego na apsydzie romańskiej, prezbiterium oraz obramienia okienne. Gzyms arkadowy na apsydzie romańskiej zaliczyć można do najbardziej śmiałych i trudnych konstrukcji kamiennych, biorąc pod uwagę, że pochodzi on z okresu XI-XII wieku.Świadczy to o tym, że jego wykonawcy posiadali wysokie kwalifikacje, tak w zakresie obróbki skomplikowanych geometrycznie elementów kamiennych jak i ich osadzania w konstrukcji murowej, co wymagało znajomości stosowania geometrii kamieniarskiej oraz statyki budowli.We wnętrzu kościoła zachowała się część detali kamiennych, pochodzących z okresu romańskiego. W dolnych partiach, zwłaszcza w części wieżowej można zauważyć stare mury ciosowe i kostkę romańską.Wejście do klatki schodowej w wieży północnej stanowi portal romański wykonany z ciosów piaskowca.Posadzka wykonana jest z płyt w układzie rombowym z marmurów krajowych, z czarnego marmuru Dębnik i z jasnego marmuru Zalas z okolic Krzeszowic.Ołtarz główny barokowy wykonano z czarnego marmuru dębnickiego, posiada inkrustacje z różowego marmuru z intensywnymi smugami i żyłami czerwonymi pochodzącego z Paczułtowic koło Krzeszowic. Posadzkę i ołtarz wykonano w XVIII wieku.Kościół św. Andrzeja przebył gruntowną restaurację, połączoną z częściową rekonstrukcją w latach 1947-1950. Badania prowadzone pod kościołem w latach 1953-1964 doprowadziły do odsłonięcia wielu romańskich detali oraz do ustalenia kolejnych etapów powstawania świątyni.Ten dwuwieżowy, romański kościół, urzekający swą urodą, stanowi interesujący akcent urbanistyczny Drogi Królewskiej i trwa od stuleci jako wieczysty pomnik dziejów prastarej kultury i sztuki kamieniarskiej oraz piękna polskiego kamienia.

 

Literatura:

1.Kamień w zabytkach średniowiecznego Krakowa  T. Tyrowicz (prace niepublikowane)

Kraków  Kazimierz Saysse  Tobiczyk

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet