KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Tempus Polska : Wytrwałość się opłaca

“Tempus Polska”, taką nazwę nadali prowadzonemu przez siebie zakładowi kamieniarskiemu dwaj jego właściciele, Tomasz Żółkiewicz i Krzysztof Piaseczny. Niedawno świętowali trzylecie działalności firmy, które zbiegło się z przenosinami do nowego biura przy ul. Mickiewicza w Tuplicach, położonych kilka kilometrów od granicy z Niemcami. Od początku korzystali z obiektów należących do PKP, które na przestrzeni ostatnich kilku lat na terenie gminy i gmin ościennych zawieszały działalność linii kolejowych, w efekcie pozostawiając wolną całą infrastrukturę, jak się okazuje, idealnie nadającą się do wykorzystania przez zakład kamieniarski. Biuro mieści się w pomieszczeniach przejętych od agencji celnej, obok jest duży plac parkingowy, na którym wcześniej tiry oczekiwały na odprawę. Budynek pozwolił na wydzielenie pomieszczeń do różnych celów, m.in. można dziś zaprosić klientów do osobnego pokoju, gdzie przygotowano dla nich wystawę kamieni i dodatków do pomników, są tu dobre warunki kontaktu z klientem. Widać rzeczywiście usilne starania o to, aby wizerunek firmy, dostęp do niej klienta, a także oferta, były coraz lepsze i bogatsze. Rok 2004 jest dla firmy “Tempus Polska” przełomowy nastąpiła bowiem zmiana obróbki ręcznej na automatyczną: “W tym roku założyliśmy sobie taki cel, że kupimy odpowiednie maszyny, które pozwolą nam bezpośrednio z płyt wycinać wszystkie elementy. I prawie w stu procentach nam się to udało. Początkowe założenia były takie, żeby kupić jedynie cyrkularkę, wziąć w leasing boczkarkę albo kolankówkę, ale od półtora roku monitorowaliśmy sprawę środków pomocowych z Unii Europejskiej - wcześniej pracowałem w Urzędzie Gminy w Tuplicach na stanowisku wójta przez dwa lata, więc znałem tę problematykę, ponieważ byłem zaangażowany w pozyskiwanie środków pomocowych dla Tuplic i kilkanaście projektów udało mi się zrealizować. O środkach pomocowych mówi się w Polsce od wielu lat, że mogą z nich korzystać gminy, rolnicy, ale do tej pory nie było konkretnych środków dla firm, tylko kredyty, czy trudno dostępne dotacje szkoleniowe, nie było pieniędzy na inwestycje. W naszym przypadku uzyskanie pieniędzy z UE sprawia, że firma idzie o jakieś dwa, trzy lata do przodu, bo dzięki nim mamy piłę dwusuportową, jest boczkarka, kolankówka i zestaw do piaskowania, ploter, kompresor, piaskarka - wyliczają wyniki swojej przedsiębiorczości Tomasz Żółkiewicz i Krzysztof Piaseczny.Działania szefów Tempus Polska zmierzają ku pełnej samowystarczalno-ści, uniezależnienia się od dostawców, by stworzyć bazę dla produkcji czy świadczenia różnego rodzaju usług dla klientów, chodzi też o możliwość szybkiego reagowania w razie wystąpienia jakichś problemów. W pełni wyposażony zakład to także większa możliwość kształtowania ceny końcowej. Ale realizacja tak ambitnych planów wymaga pieniędzy, a te udało się uzyskać z unijnego funduszu SAPARD. “My odpowiednio wcześniej tę sprawę koordynowaliśmy, dzwoniliśmy na infolinię z SAPARD-u raz w tygodniu, aby dowiadywać się, kiedy te środki będą. Spotykaliśmy się już odpowiednio wcześniej w naszym oddziale Agencji Restrukturyzacji w Gorzowie z odpowiednimi urzędnikami. Wiedzieliśmy więc, że oni będą nasz wniosek rozpatrywać. Korzystaliśmy ze szkoleń, które organizowała agencja w naszym rejonie na temat SAPARD-u. Przychodziło sporo ludzi, ale w trakcie szkolenia wielu z nich wychodziło, prawdopodobnie zniechęcając się z powodu braku wiary w możliwość skonsumowania oferowanych środków. My wierzyliśmy do końca i udało nam się pierwszy projekt zrealizować. Pierwszy, bo realizujemy w tym funduszu dwa projekty. Wniosek złożyliśmy w pierwszym dniu wyznaczonego terminu o godzinie dziesiątej w Gorzowie. Formularze z wnioskami pobraliśmy z Internetu, a potem było siedzenie całymi wieczorami, żeby je powypełniać - zdawaliśmy sobie sprawę, że decydować będzie zasada, kto pierwszy ten lepszy, bo tych pieniędzy nie było zbyt wiele. Kiedy byliśmy na targach Polagra w Poznaniu, pan ze stoiska Agencji Restrukturyzacji powiedział nam: “To będzie jedno rozdanie”. I miał rację. Po złożeniu wniosku przeszliśmy przez wszelkie szczeble proceduralne i teraz czekamy tylko na przelew. Cztery dni temu mieliśmy wizytację pokontrolną, ponieważ cały proces składa się z pewnych etapów. Najpierw wizytacja po złożeniu wniosku, potem wniosek przechodził przez dwa szczeble poprawki, następnie była już decyzja agencji, czyli podpisanie umowy i od tej chwili mogliśmy wpłacać zaliczki, przygotowywać fundamenty pod maszyny itd. Załatwienie kredytu pomostowego okazuje się łatwe, gdy firma ma pieniądze z SAPARD-u i ma co pod ten kredyt zastawić. Załatwiliśmy dzięki temu w międzyczasie ten kredyt. Potem wypełniliśmy zobowiązanie przewidziane w programie SAPARD-u polegające na zatrudnieniu ludzi w firmie, bo pieniądze z tego funduszu przeznaczone są na dofinansowanie tworzonych miejsc pracy. Taka jest myśl tego programu. Przedsiębiorcy tworzą na wsi miejsca pracy i my takie dwa miejsca pracy utworzyliśmy, chociaż jesteśmy z kolegą wrogami tworzenia miejsc pracy na zasadzie umowa o pracę i kodeks pracy. Większość świadczących dla nas usługi to osoby na samozatrudnieniu bądź współpracujący z nami na zasadzie umowy o dzieło. Projekt był później rozliczany w taki sposób, że uruchomione zostały dwa miejsca pracy, ludzie zostali zgłoszeni w ZUS-ie. Maszyny zaczęły pracować i po okresie dziesięciu dni złożyliśmy tzw. wniosek o płatność w ARiMR. Ten wniosek został przez agencję sprawdzony. Były tam zastrzeżenia co do jednej faktury, więc dokonaliśmy autopoprawek, chodziło o kwestie proceduralne. W ubiegłym tygodniu była w firmie kontrola końcowa, dokonana przez przedstawiciela agencji z sekcji płatniczej, który wszystko posprawdzał. Osobnym tematem jest sposób, w jaki oni dokonują sprawdzeń, na przykład na tabliczce znamionowej plotera jest napisane “D60 ploter Summa Cut D60/U”, a na fakturze brakuje symbolu łamane (“/”) przez U i już to jest powodem, dla którego sprzedawca musiał napisać oświadczenie, że nasza dokumentacja zgadza się z sygnaturą fabryczną producenta. Albo taka nieścisłość, że bank nie postawił kreski na przelewie dla producenta, no więc producent musiał wystawić oświadczenie, że za fakturę faktycznie dostał pieniądze. I w tych przypadkach nie mamy możliwości się odwołać. Albo dzwoni urzędnik z Gorzowa i informuje nas, że do jutra musimy dostarczyć jakiś dokument, bo inaczej ta umowa zostanie wypowiedziana, więc trzeba załatwiać, jechać. W tym momencie nie patrzy się już na nic, bo czekamy na przelew, który opiewa na kwotę powyżej 50 tysięcy złotych za pierwszy projekt. Ale umowa wiąże obie strony. My zbytnio wyjścia nie mamy, a agencja zawarła różnego rodzaju obostrzenia: o zatrudnieniu dwóch osób, o tym, że sprzęt przez pewien okres nie może być sprzedany, że firma musi realizować w 100% punkty wniosku. To jest cały harmonogram, który zrealizowaliśmy licząc kwoty brutto, dofinansowanie z kolei przysługuje w kwocie netto, czyli 50%. Czekamy na pieniądze, które urząd skarbowy nam zwróci z tytułu VAT, więc nie ma powodu do zmartwienia. Trudno nam było wyasygnować 124 000 złotych gotówką, żeby zapłacić producentom, którzy nie są już tak elastyczni, jak to było w latach 1996-97. Ciężko było dogadać się z Promechem, z Promaszem, nie bardzo nam ufali. Musieliśmy wyasygnować własne środki, skorzystaliśmy więc z oferty banku. Dostaliśmy bardzo korzystny kredyt, na 6,1% - prawdopodobnie forma zabezpieczenia, projekt, kupno maszyn, umożliwiających rozwój miały znaczenie podstawowe. Pieniądze poszły do producentów. Od początku tak prowadzimy zakład, żeby nie wchodzić w długi, więc to było jedyne zadłużenie”. Jak zgodnie stwierdzają wspólnicy po otrzymaniu dotacji od razu zadłużenie zostanie spłacone, ponieważ myślą już o kolejnym projekcie oraz inwestycjach w firmie. Taką politykę dyktuje sytuacja na rynku, dotychczasowy bilans przyjętych zleceń pokazuje, że wzrosła liczba klientów zainteresowanych ofertą tuplickiej firmy. Śmiałe patrzenie w przyszłość umożliwia także już podpisana umowa na realizację projektu numer dwa ze środków SAPARD-u. Realizacja tego projektu jest odsunięta jednak w czasie o kilka miesięcy z uwagi na możliwości konsumowania uzyskiwanych środków. Mowa jest o miesiącach wrzesień, listopad, ale i to może ulec zmianie o dwa, trzy miesiące, bo realizacja projektu w zimie nie jest dla firmy wygodna. Projekt drugi zakłada dofinansowanie niższe - w wysokości 35 tysięcy złotych - na zakup dwóch urządzeń: automatu polerskiego firmy Promasz, który pozwoli na większe możliwości kształtowania ceny produktu finalnego, oraz frezarki Tytan z kilkoma kompletami frezów do wykonywania profili. Druga maszyna ułatwi pracę związaną z wytwarzaniem elementów budowlanych, jak parapety, schody, czy wykończenia nagrobnych elementów. Szefowie liczą, że maszyny wpłyną również na obniżenie kosztów produkcji. Problemem jednak są odpowiednio wykwalifikowani ludzie, których w rejonie działania firmy brakuje, a bez nich najlepsze maszyny nie spełnią swej roli. “Ubiegamy się też o fundusz w celu zatrudnienia pracowników niepełnosprawnych, ponieważ mamy taką jedną osobę zatrudnioną w zakładzie, a pieniądze z tego funduszu mogłyby być przekazywane częściowo na pokrycie wynagrodzenia tej osoby. Myślimy o projektach przyszłościowych, czyli o zakupie traka do cięcia bloków. Tutaj w grę wchodziłyby środki z funduszu Phare, który jest funduszem dotacji inwestycyjnych. W tej chwili wchodzi fundusz spójności społecznych, który też przewiduje dofinansowanie do 50%. Tam realizacja tego projektu jest związana z wieloma innymi obostrzeniami. SAPARD w porównaniu z tym to naprawdę sprawa prosta. Wniosek sapardowski miał 6 czy 7 stron, do tego biznesplan, który generalnie został przygotowany przez samą agencję, należało tylko wpisać, jakie są wartości zakupywanego sprzętu, podać wielkości przerobu firmy, czyli wykazać, że ta inwestycja ma szansę powodzenia przy spłacie kilkuletniej. U nas spłata takiego projektu jest znacznie szybsza w porównaniu do innych inwestycji, jak na przykład w agroturystyce”. Działania i decyzje blokuje jednak fakt, że firma działa na majątku dzierżawionym, w który włożyła niemałe pieniądze. Po wydzierżawieniu obiektów od PKP pierwsze działania były skierowane na przygotowanie pomieszczeń do obróbki, doprowadzenie energii, zabezpieczenie przed kradzieżą, założenie instalacji alarmowych i odpływowych. Potrzebne są dalsze inwestycje, żeby podnieść jego estetykę, by miał on solidne ogrodzenie i wybetonowany plac. Celem jest także stworzenie godziwych warunków przyjmowania klientów, którzy będą tam przyjeżdżać. Zamiarem wspólników jest także docelowe przeniesienie biura na teren zakładu, co zdecydowanie ułatwiłoby pracę i kontakt z ludźmi tnącymi kamień. Problemem jest jednak brak od półtora roku decyzji władz kolei o wystawieniu nieruchomości na przetarg, choć Żółkiewicz i Piaseczny mają deklarację ich woli, że będzie można ten teren wykupić, dlatego też odpowiedni wniosek został już złożony. Dyrektor zakładu nieruchomości PKP złożył zapewnienie, że najpóźniej w czerwcu przyszłego roku dojdzie do przetargu. Póki co “Tempus Polska” płaci czynsz dzierżawny, kolej natomiast nie odprowadza podatku od nieruchomości do gminy, która w tej sytuacji przejmuje kolejne nieruchomości od PKP w zamian za zadłużenie. “Gospodarza na majątku PKP nie ma żadnego. Kilka metrów za dzierżawionymi przez nas terenami ludzie bezkarnie rozkradają to, co jeszcze zostało na kolei. Czekamy na wniosek kolei o poszerzenie terenu. Teren pomiędzy budynkami, które my dzierżawimy, a biurem, jest w znacznej części wolny, do zagospodarowania. To jest w granicach 500 metrów, są to idealne warunki właśnie do magazynowania płyt, różnego rodzaju bloków”.Zakład kamieniarski “Tempus Polska” nie bazuje na ekspozycji kamienia, choć właściciele firmy nie mają wątpliwości, że musi się ona pojawić, ponieważ ludzi trzeba poinformować o tym, co się robi z kamienia poza nagrobkiem. I to jest jedna z tych inwestycji, które mają wiele zmienić w funkcjonowaniu firmy na miejscowym (półtoratysięcznym) i nie tylko rynku, ale do tego potrzebne są pieniądze, a te, czekają w jednym z funduszy unijnych. Świadomi tego dwaj kamieniarze z Tuplic nie ustają w staraniach, by je stamtąd uzyskać.

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet