KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Pierwsza klasa !!!

Diamentowe segmenty szlifierskie typu SWINGER (wagony diamentowe) do głowic wahliwych, mające zastosowanie do wielogłowicowych linii polerskich, jak również do jednogłowicowych szlifierek automatycznych.Diamant-D SpA to włoski producent narzędzi diamentowych do obróbki kamienia. W swojej ofercie ma produkty o wyjątkowej wartości użytkowej i jakościowej. I tak np. o ile w przypadku pił tarczowych do cięcia kamienia, produkty wielu firm są podobne do siebie pod względem jakościowym, parametrów technicznychi wytrzymałościowych, a także cen (jest to sytuacja podobna do tej w produkcji samochodów w klasie kompakt, gdzie większość producentów osiągnęła podobny poziom swoich wyrobów i wybór jest raczej kwestią gustu i przywiązania do marki), o tyle w przypadku diamentowych segmentów szlifierskich do głowic wahliwych Diamant-D SpA proponuje wyroby, których jakość stawia tę firmę na pozycji zdecydowanego lidera. Na dowód można tu przytoczyć fakt obsługi ok. 100 wielogłowicowych linii polerskich w samych Włoszech (poligon doświadczalny na rynku lokalnym) jak i eksportu do wielu krajów na świecie. Żywotność segmentów w przypadku szlifowania płyt granitowych kształtuje się następująco:

- od 15000 do 50000 m2 - w przypadku linii wielogłowicowych w zależności od użytej sekwencji segmentów i od ich granulacji,

- od 1000 do 5000 m2 - przy zastosowaniu na automatach szlifierskich jednogłowicowych

w zależności czy szlifowane płyty są cięte na trakach, czy na piłach tarczowych.

Zalety w porównaniu do materiałów tradycyjnych (kamieni szlifierskich magnezytowych):

- przyspieszenie produkcji do 50% w porównaniu do szlifowania kamieniami konwencjonalnymi. Dla granulacji początkowej  zdzierającej (czyli tzw. zerówki)  szczególnie dla płyt ciętych na trakach o niezbyt wysokiej dokładności obróbki, to przyspieszenie może być dwu- a nawet trzykrotne;

- długa żywotność segmentów zapobiega częstemu zatrzymywaniu linii polerskiej w celu wymiany kamieni szlifierskich;

- ochrona środowiska- 10 ton tradycyjnych kamieni szlifierskich to 10 ton szlamu pozostałego w zakładzie po zużyciu tych kamieni. 1000 ton zużytych kamieni szlifierskich pozostawia 1000 sztuk zużytych plastikowych uchwytów, które trzeba utylizować. W przypadku użycia diamentowych segmentów szlifierskich SWINGER nie ma szlamu pozostałego z tych narzędzi, a poza tym zostaje tylko od 4 do 6 uchwytów aluminiowych zdatnych do ponownego wykorzystania. W chwili obecnej, również w Polsce, w zakładach kamieniarskich istotnym problemem zaczyna być kwestia odpadów jak i zanieczyszczeń pozostałych po obróbce kamienia;

- praca z niższymi naciskami powoduje m.in. niższe zużycie energii, mniejsze obciążenie głowic, obciążenie maszyny, a co za tym idzie rzadsze remonty maszyn i dłuższą żywotność maszyn i głowic;

- oszczędności dotyczące transportu, magazynowania i dystrybucji dla pracowników, w tym przypadku mamy do transportu, magazynowania i rozdzielenia wśród pracowników komplet od 4 do 6 segmentów dla pojedynczej granulacji, zamiast dziesiątek kartonów do ustawienia, ponad tony kamieni do przetransportowania i ewidencjonowania;

- bezpośrednie oszczędności finansowe wynikające z niższego zużycia energii elektrycznej, wody (również do czyszczenia szlamów poprodukcyjnych) oraz zatrudnienia mniejszej liczby pracowników;

- niezmienność jakości - segmenty diamentowe nie zmieniają swoich właściwości w zależności od warunków pogodowych, jak również czasu  przechowywania i użytkowania

(w przypadku materiałów konwencjonalnych może nastąpić szybsze zużycie lub pękanie

w zależności od czasu magazynowania).Reasumując można stwierdzić, iż użycie diamentowych segmentów szlifierskich typu SWINGER ma dużo zalet. Jedyną wadą jest wysoka cena zakupu, lecz jest to wydatek jednorazowy. W produkcji koszt użycia segmentów diamentowych (wliczając w to również przyspieszenie obróbki i wszystkie wymienione wyżej oszczędności) jest dużo niższy od kosztu użycia tradycyjnych

kamieni szlifierskich

Klucz do rynku

Rozmowa z Jerzym Iskierką, kamieniarzem z Opolskiego.

- Prowadzi pan firmę, która choć wielka nie jest, na swoim koncie ma całkiem interesujące realizacje, np. elewacje i wystrój wnętrz w budynkach uniwersyteckich Opola. Wobec sytuacji na rynku zleceń w budownictwie radzi sobie pan naprawdę dobrze.

- A dlaczego miałbym narzekać, na razie jest co robić. Problemy co prawda są - firmy nie mają płynności finansowej. Zaczyna się tworzyć sytuacja, kiedy termin płatności ustalany jest na trzy miesiące. Jest komfortowo, kiedy jest dobry płatnik, tak jak było to w ubiegłym roku - obsługiwałem wówczas Uniwersytet Opolski i cały rok siedziałem na budowie. Tu płatności były prawie natychmiastowe. W ogóle właściciele firm próbują sobie jakoś radzić,  sytuacja tak ogólnie jest dobra, można praktycznie wszystko kupić, tylko czasem brakuje środków. I będzie tak dopóki się nie zmniejszą stopy procentowe. Owszem, można wziąć kredyt na 5-6 % - to jest opłacalne, ale jak euro stoi wysoko. Jednak chodzi o to przecież, żeby kredyt był dobry dla właściciela zakładu. W sytuacji, kiedy 70 % banków jest niepolskich nie jest to proste. Jeśli nie ruszą tanie kredyty inwestycyjne, to nic nie ruszy, żadne autostrady, po prostu nic. Tylko budownictwo mieszkaniowe jest w stanie coś zmienić.

- Mówimy o robotach budowlanych, a jak wyglądają u pana usługi nagrobkarskie?

- Nie wykonuję nagrobków, tylko sporadycznie. W Strzegomiu można kupić je w miarę tanio,

w Opolu jest o 30% drożej. Tutejsi kamieniarze tam kupują i tu stawiają. Jestem nastawiony na budowlankę. Mam brygadę montażową i montuję. Zatrudniam 2 osoby w zakładzie i 2 montażystów, a jak potrzeba to dobieram, choć co prawda jeszcze się nie zdarzyło, żebym nie miał co robić. Aktualnie wykonuję elewację akademika przy ul. Katowickiej w Opolu.

Jest z Impali i ma prawie 500 mkw. Budynek ma stać 100 lat, więc niech porządnie wygląda -  wiadomo, granit można utrzymać w estetycznym wyglądzie.

- Nie odczuwa pan, że kamienia stosuje się wciąż za mało?

- Budując prywatne domy inwestorzy rzeczywiście używają mało kamienia. Nawet przy wymianie okna nie sięga się po parapety kamienne, tylko zakłada plastikowe - niektórzy sprzedawcy okien dołączają takie parapety w prezencie do okna.

- No to może z parapetami kamiennymi można zrobić to samo?

- Nawiązałem kontakt z firmą Aluplast. Dałem też próbki znajomym stolarzom. Reklamowałem się w Radiu Opole i w prasie lokalnej.

Z parapetów są szybkie pieniądze, bo przychodzi klient, zamawia i płaci, i nawet jak się to przeliczy, to lepszy mały klient, niż duża firma - dlatego teraz zaczęła się walka o drobnego klienta. Duże firmy raczej trzymają się stale swojego podwykonawcy, jeśli on jest dobry

i wykonuje zlecenia bez żadnych usterek, stanowi przecież gwarancję jakości.

- Od kiedy pan działa na rynku?

- Od 1982 roku do 1986 w Bielsku, a od 1987 roku w Opolskiem. Ja jestem budowlańcem

z zawodu, dużo wykonywałem robót dla kopalń w czasach, kiedy funkcjonowałem na rynku Bielska. Kopalnie wtedy miały pieniądze, więc zamawiały dużo posadzek różnego rodzaju. Ten biznes się rozleciał, kiedy koledzy namówili mnie na założenie wspólnej firmy. Potem działałem tu od 1987 roku i tak pomalutku robię kamieniarkę, schody itp. Aktualnie zakładu jak na razie nie ma sensu rozbudowywać - jak ruszy budownictwo indywidualne czy mieszkaniowe, wtedy można się zastanowić, czy kupić nowe maszyny. Na razie mam to wszystko, czego potrzebuję. Materiały kupuję, natomiast płytkę modularną tnę sam, bo jak jest drogi materiał, to się nie opłaca. Np. granit można tanio kupić we Włoszech.

- Jakie ilości materiałów pan kupuje?

- W tym roku 3000 metrów. Koszty transportu są wysokie: z Hiszpanii duże auto z towarem drogo wychodzi, tak samo z Portugalii. Granit idzie dobrze, dlatego że jest twardy i nadaje się na posadzki. Zauważyłem, że Hiszpania jest w miarę tania. Jak robić jakieś interesy, to teraz, bo rynek się w miarę ustabilizował. Sporo jest firm dużych i w Polsce najgorzej mają firmy małe, ze względu na naciski cenowe. Jeśli mała firma ma rentowność na poziomie 20-30 % to nieźle, bo większej, np. 100 % i tak mieć nie będzie. Duże firmy zaopatrują się we Włoszech. Jeśli przetargi wygrywają firmy zagraniczne, to przywożą swoje materiały, swoich montażystów. I tu się nie zaopatrują. Znam kilku kamieniarzy, którzy mają podwójne obywatelstwo i pracują w Niemczech wykonując tylko poprawki, podobnie jak Jugosłowianie albo Turcy. Podstawowe roboty niestety zlecane są firmom niemieckim.

- Pańska dewiza?

- Trzeba być solidnym i rzetelnym - to jest dewiza. I w miarę nie drogim, bo ceny można sobie śrubować, tylko musi być klient. A do firmy przychodzi klient z ulicy, który ma takie a nie inne pieniądze, które może wydać, więc trzeba szukać oszczędności. Sytuacja u nas normalnieje, nierzetelni, nieterminowi muszą z rynku wypaść.

Nauka w służbie historii?

Współcześnie mamy sposobność obserwować ogromny rozwój technologii. Widać to dobrze w takich dziedzinach jak informatyka, motoryzacja itp. Ma to też miejsce w kamieniarstwie. Trudno by było stwierdzić, że rozwój technologii kamieniarskich jest przez nasze rodzime zakłady niezauważany. Na wszystkich ważnych europejskich imprezach zwiedzających z Polski jest wielu, ponieważ obecność na nich uważana jest za obowiązek. I to jest element pozytywny. Niestety trochę w tej obecności jest z wizyty dziecka na wystawie zabawek, tyle że dorosłemu nie wypada tupać. Ceny sprzętu nowej generacji są wysokie, kredyty bardzo drogie, a ceny produktów końcowych coraz niższe. W rezultacie rodzime zakłady produkują na przestarzałym, zdekapitalizowanym sprzęcie, który może i pozwala na wyprodukowanie nagrobka, jednak „budowlanka” podlegająca określonym wymogom nie może być realizowana z elementów kamiennych, których wymiary określane są jako „słaba trójka”, „trójka” bądź „mocna trójka”. Łatwo sobie wyobrazić obliczone przez architekta schody, w których - jak to zwykle bywa - ostatni stopień ma się znaleźć na wysokości posadzki wyższej kondygnacji. Przy wykonaniu z „mocnej trójki” ostatni stopień znajdzie się ładne kilka centymetrów nad posadzką. Może to i oryginalne rozwiązanie, tylko nie wiem, czy podobne zdanie będzie miał inwestor takich robót. Jeśli na sprzęt nowej generacji oferowany na targach zagranicznych nie możemy sobie pozwolić, to może rodzimi producenci zaoferują kamieniarzom sprzęt polski o zbliżonych możliwościach i bardziej przystępnej cenie. Faktycznie producenci taki sprzęt proponują  zarówno Promasz, jak i Promech - za ceny o ok. 50 % niższe od odpowiedników europejskich. Niestety zwykle oparty jest on na rozwiązaniach zachodniej myśli technicznej, co powoduje natychmiastowe porównania do oryginałów. Wychodzi tu brak polskiej myśli technicznej i współpracy polskiej nauki z praktykami. To bardzo ważny element z punktu widzenia gospodarki. Pomimo zmian, do jakich doszło na rynku, nauka polska nie potrafiła znaleźć na nim swojego miejsca. Do bólu głowy doprowadzić może analiza zachowań i działań ośrodków naukowych. Ze wszystkich stron dochodzą odgłosy bicia na alarm z powodu niedofinansowania  polskiej nauki. Jako zdecydowany wyznawca marketingu uważam, że wiedza jest takim samym towarem na rynku, jak proszek do prania czy kosmetyki. Jeśli w każdym ośrodku naukowym pracują naukowcy zajmujący się marketingiem, to dlaczego ich wiedza nie pozwala na wsparcie technicznych instytutów własnej uczelni, aby te mogły tworzyć nowe polskie konstrukcje we współpracy z polskimi producentami. Polscy naukowcy nie potrafią niestety pozbyć się garbatego przyzwyczajenia do analizowania czystej teorii. Dotyczy to niestety zarówno ekonomistów, marketingowców, jak i inżynierów. Ci pierwsi zajmują się analizą teoretyczną zjawisk rynkowych, nowych teorii itp. nie usiłując zademonstrować, jak w praktyce wiedzę zamienić w konkretne umowy. Drudzy kolejny raz systematyzują nazewnictwo, opracowują historię rozwoju urządzeń do obróbki kamienia a szczytowym osiągnięciem jest opracowanie skryptu, w którym opisane zostanie jakieś nowe na rynku europejskim urządzenie. Rodzynkami są informacje o wdrożeniu jakiejś nowej technologii polskiej. Od czasu do czasu mam okazję do spotkań z przedstawicielami nauki. Niestety, to co cechuje to środowisko, to brak kontaktu z rynkiem. Nie są znane kamienie importowane do kraju, za to można się wiele dowiedzieć o wyczerpanych już polskich złożach. Kiedyś chciałem ustalić powody powstawania i sposób walki z wadą najbardziej popularnego w Polsce granitu Impali, tzw. kocich łapek, co ciekawe najwięcej na ten temat mogłem się dowiedzieć od importera. Nauka milczała.    Myślę, że nauka polska otrzymuje środki budżetowe na działalność bez jasno określonego celu. Środki powinny być przekazywane wyłącznie na konkretnie przygotowane biznes plany, które jak w gospodarce rynkowej, powinny być kontrolowane i rozliczane. Istnieje też drugie dno całej sytuacji: absolwenci takich uczelni. Sam osobiście poszukując ludzi do pracy w dziale marketingu spotykam młodych absolwentów, którzy w ogóle nie mają żadnego pomysłu, jak nabytą wiedzę spożytkować w praktyce. I tak tworzy się krąg nieporadności. Z jednej strony nauka i jej owoce absolwenci i teoretyczne rozważania historyczne z drugiej firmy, wybierające pomiędzy oryginalnym drogim sprzętem zachodnim a podróbkami polskimi. Ci ostatni zatrudniając absolwenta marketingu nabierają najczęściej przekonania, że marketing to teoria, która nie sprawdza się w naszych realiach.   

Kosztorysy prosty, złożony

Przyjęto strukturę kosztorysu złożonego, w której występują rozdziały, w rozdziałach mogą występować elementy, a w elementach pozycje lub tylko rozdziały i pozycje. Rozdział jest odpowiednikiem występującego dotąd zwykłego kosztorysu, który dla odróżnienia od złożonego nazwany został prostym. Do nawigacji po tej strukturze służy użytkownikowi tzw. drzewko, pokazane w lewym oknie ekranu (rys. 1). Rys. 1. Pokazana struktura kosztorysu złożonego. Po lewej stronie drzewko, po prawej widok rozdziału z podziałem na elementy. Na drzewku podświetlenie mówi o tym, gdzie się znajdujemy. Drzewko można wygasić ikoną, wtedy na całym ekranie widać rozdział. Rozdział jest odpowiednikiem tradycyjnego kosztorysu.W każdym rozdziale mamy dostęp do zakładek, w których można zdefiniować: dane ogólne, cenniki, narzuty, dodatki, zestawienie R, zestawienie M, zestawienie S, wyniki.Dla celów praktycznych kapitalne znaczenie ma fakt, że w każdym rozdziale (który odpowiada kosztorysowi prostemu) można przyjąć niezależnie ceny materiałów. Oczywiście parametry te można przyjmować bądź dla każdego z rozdziałów oddzielnie, bądź dla całego kosztorysu złożonego i - aby nie wdawać się w szczegóły - dokonywać wszystkich zmian potrzebnych w praktyce. Rys. 2 Powiązania rozdziałów wewnętrznych i zewnętrznych. Możliwości, jakie stwarza program, są dużo szersze, ale też wymagają one od użytkownika większej świadomości swoich działań. Ilustruje to rys. 2, na którym pokazano powiązanie kosztorysu złożonego z tworzącymi go rozdziałami. W zależności od rodzaju powiązań wprowadzono dwa rodzaje rozdziałów: zewnętrzne i wewnętrzne. Pierwsze są kosztorysami prostymi, istniejącymi w postaci oddzielnych zbiorów na dysku użytkownika macierzystego lub innego użytkownika dostępnego w sieci. Działania prowadzone w rozdziale zewnętrznym w kosztorysie złożonym powodują zmiany w tych dołączonych z zewnątrz kosztorysach prostych. Także zmiany wykonane w kosztorysach prostych przenoszą się automatycznie jako rozdział zewnętrzny do kosztorysu złożonego. Ma to zastosowanie w przypadkach, gdy po opracowaniu kosztorysu złożonego z rozdziałów zewnętrznych zostały zmienione niektóre z tych rozdziałów, czyli kosztorysów prostych. Zmiany zostaną automatycznie uwzględnione w kosztorysie złożonym bez potrzeby jego ponownego składania. Oczywiście należy liczyć się wówczas z możliwością zmiany kosztorysu prostego z poziomu złożonego. Jeśli chcemy odciąć taką możliwość, możemy zmienić kwalifikację rozdziału na wewnętrzny, co spowoduje skopiowanie zawartości kosztorysu prostego do kosztorysu złożonego, a wszystkie zmiany będą się wykonywać lokalnie, bez zmiany źródłowego kosztorysu prostego.

Z merytorycznego punktu widzenia każdy rozdział jest osobnym kosztorysem, ze wszelkimi konsekwencjami, co oznacza, że:

- w każdym rozdziale można przyjąć indywidualne narzuty, cenniki, stawkę

r-g i ceny R,M,S ,U;

- można połączyć w jeden dowolną liczby kosztorysów prostych z zachowaniem ich kwot i wszystkich ustawień lokalnych;

- zmiana ceny dla dowolnego nakładu może być dokonana tylko w danym rozdziale albo w całym kosztorysie;

- wydruki mogą być dla całego kosztorysu, bądź dla wybranego rozdziału.

Dla porządku można wspomnieć, że budowanie struktury kosztorysu, dodawanie i odejmowanie rozdziałów, przypisywanie im kosztorysów prostych, jest intuicyjne

i wykorzystuje standardy znane użytkownikom z programów MS Office czy Explorator Windows.

W następnym numerze „Świata Kamienia” opiszemy kilka przydatnych zastosowań przedstawionego rozwiązania.

Metody kosztorysowania obiektów i robót budowlanych

Aktualne metody w zakresie sporządzania kosztorysu sprowadzają się do dwóch: metody uproszczonej i szczegółowej. Metoda uproszczona polega na obliczeniu ceny kosztorysowej (Ck) jako sumy iloczynów ustalonych ilości jednostek przedmiarowych lub obmiarowych robót oraz cen jednostkowych (Cj) i możemy

to zapisać następującą formułą:

Ck =   Q x Cj +Pv,

gdzie: Ck - cena kosztorysowa,

Q - ilość jednostek z przedmiaru lub obmiaru,

Cj - cena jednostkowa robót podstawowych lub scalonych łącznie z kosztami pośrednimi i zyskiem kalkulacyjnym,

Pv - podatek VAT.

W kalkulacji tej możemy agregować ceny jednostkowe odpowiednio do stopnia scalenia roboty budowlanej od roboty podstawowej poprzez asortymenty robót, elementy scalone aż do jednostkowej ceny obiektu.Metoda szczegółowa polega na obliczeniu ceny kosztorysowej jako sumy iloczynów: ilości robót, jednostkowych nakładów rzeczowych i ich cen oraz doliczonych odpowiednio kosztów pośrednich i zysku według dwóch formuł:

I Ck =    L x (n + c + Kpj + Zj) + Pv,

II Ck =    (L x n x c) + Kp + Z + Pv,

gdzie oznaczenia są następujące:

Ck - cena kosztorysowa,

L - ilości jednostek przedmiarowych lub obmiarowych,

n - jednostkowe nakłady rzeczowe robocizny R, materiałów M i sprzętu S,

c - ceny jednostkowe nakładów rzeczowych czynników produkcji: robocizny, materiałów i sprzętu,

Kp - koszty pośrednie,

Z - zysk kalkulacyjny,

Pv - podatek VAT.

Pierwsza formuła oznacza kalkulację cen jednostkowych robót dla każdej pozycji kosztorysowej poprzez kalkulację szczegółową i wymnożenie ich przez ilości robót wynikające z przedmiaru i obmiaru. Druga formuła zaś polega na obliczeniu dla każdej pozycji zużycia czynników produkcji, czyli L*nr*cr, L*nm*cm*, L*ns*cs  (koszty bezpośrednie) i doliczeniu na końcu kosztorysu kosztów pośrednich i zysku.Koszty pośrednie obejmują koszty ogólne budowy i  koszty zarządu przedsiębiorstwa. Koszty pośrednie w kosztorysie oblicza się jako iloczyn wskaźnika kosztów pośrednich lub ustala kwotowo na podstawie preliminarza. Zysk oblicza się jako iloczyn wskaźnika narzutu zysku i podstawy jego naliczania lub przyjmuje kwotowo

 

PRAWNE PODSTAWY KOSZTORYSOWANIA

Wszystkie rodzaje kalkulacji są wykorzystywane do wyliczenia ceny lub wartości kosztorysowej w różnego rodzaju kosztorysach. W zależności od przeznaczenia możemy wyróżnić następujące rodzaje kosztorysów: inwestorski, ofertowy, dodatkowy lub zamienny, powykonawczy. Kosztorys to jednak nie tylko same kalkulacje, ale jeszcze wiele różnych elementów, które regulują odpowiednie akty prawne. Obecnie obowiązującymi aktami prawnymi dotyczącymi bezpośrednio

kosztorysowania są:

  -  Rozporządzenie w sprawie metod

i podstaw sporządzania kosztorysu inwestorskiego (Dz.U. nr 26, poz. 239)

z dnia 26 lutego 1999.

  -  Rozporządzenie w sprawie określania kosztorysowych norm nakładów rzeczowych, cen jednostkowych robót budowlanych oraz cen czynników produkcji dla potrzeb sporządzania kosztorysu inwestorskiego z dnia

26 września 2000 (Dz.U. 114, poz. 1195).

Obydwa te rozporządzenia dotyczą kosztorysów inwestorskich opracowanych dla potrzeb zamówień publicznych. Należy też przywołać rozporządzenie w sprawie metod kosztorysowania obiektów i robót budowlanych (Dz. U. nr 80, poz. 867)

z dnia 13 lipca 2001. Dotyczy ono sporządzania kosztorysów opracowywanych przez wykonawców robót na żądanie zamawiającego. Wprowadzono w nim istotne zmiany wynikające z nowelizacji ustawy o cenach oraz uwag i propozycji środowiska kosztorysantów. Pomimo że rozporządzenie już nie obowiązuje na skutek kolejnych zmian ustawy o cenach, wywarło jednak wpływ na obecnie pojawiające się "środowiskowe" regulacje dotyczące kosztorysów nie podlegających ustawie o zamówieniach publicznych. W uzupełnieniu rodzajów kosztorysów można podać definicję kosztorysu nakładczego, który mamy po pomnożeniu norm zużycia poszczególnych czynników produkcji R, M, S przez ilości robót. Wykorzystujemy go zamiennie z przedmiarem robót, zawierającym opis robót budowlanych w kolejności technologicznej ich wykonania i ilości tych  robót. Zarówno w przedmiarze, jak i w kosztorysie nakładczym podajemy podstawy do ustalenia nakładów rzeczowych, czyli nr katalogu, tablicy, kolumny.

 

PODSTAWY SPORZĄDZANIA KOSZTORYSÓW

Podstawami do sporządzania kosztorysu inwestorskiego są zgodnie z rozporządzeniem z 26.02.1999 roku dokumentacja projektowa zawierająca przedmiar, specyfikacja techniczna wykonania i odbioru robót. Podstawami do sporządzania kosztorysu ofertowego są: dokumentacja projektowa, przedmiar robót, specyfikację techniczną wykonania i odbioru robót budowlanych, założenia lub dane wyjściowe do kosztorysowania, ceny jednostkowe robót lub czynników produkcji w zależności od rodzaju kalkulacji.Podstawami do sporządzania kosztorysów powykonawczych są: dokumentacja budowy, protokół danych wyjściowych do kosztorysowania, ceny jednostkowe określone w protokole, jednostkowe nakłady rzeczowe oraz ceny jednostkowe czynników produkcji, koszty pośrednie i zysk określone w protokole.

Cięcie strumieniem wody

Niewiele jest technologii, które mogłyby w ostatnich latach konkurować pod względem szybkości rozwoju z cięciem strumieniem wodnym.Coraz więcej firm przekonuje się do tej uniwersalnej metody. Umożliwia ona bowiem praktycznie niezależnie od rodzaju materiału obróbkę detali o grubościach do 150 mm. Takich możliwości nie oferuje żadna z dotychczas znanych i stosowanych metod cięcia. Technologia cięcia wodą stanowi nie tylko konkurencję, ale także uzupełnienie tradycyjnych metod, takich jak cięcie laserowo bądź plazmą. Chodzi tu o wypełnienie luk, w których tradycyjne metody cięcia nie zdają egzaminu lub wyeliminowanie dodatkowych prac wykończeniowych związanych głównie z obróbką krawędzi. Wiele firm ceni sobie również fakt, iż cięcie wodą nie powoduje powstawania i rozprzestrzeniania się ani pyłów, ani gazów, które mogłyby być szkodliwe dla osób obsługujących maszynę oraz innych pracowników znajdujących się na hali. Wśród wielu użytkowników technologii cięcia wodą podział na branże przedstawia się w następujący sposób:

- obróbka metalu  47 %

- obróbka kamienia (marmur, granit)  20 %

- przemysł samochodowy

  (zastosowania 3D) 17 %

- przemysł spożywczy 3 %

- inne zastosowania przemysłowe 13 %

Pomimo szybko wzrastającej znajomości technologii cięcia wodą w ostatnich latach, firma INGERSOLL-RAND, jako światowy lider tej metody, stwierdza, że w wielu gałęziach przemysłu jest to metoda nieznana. Pozostaje więc sporo do zrobienia, aby upowszechnić tę metodę oraz przekonać odbiorców o jej zaletach. Szczególnie podczas prac towarzyszących  wytwarzaniu specjalnych, nieseryjnych urządzeń/maszyn z różnych, również nietypowych materiałów, technologia cięcia wodą jako metoda uniwersalna (do wszelkich rodzajów materiałów) okazuje się bardzo przydatna.Aktualnie stosunek ilości zastosowań cięcia czystą wodą do cięcia abrazywnego (ze ścierniwem) wynosi około 10 % (cięcie czystą wodą) do 90 % (ze ścierniwem). Stosunek ten przed 10 latami wyglądał dokładnie odwrotnie! Wniosek z tego, że obecnie coraz więcej wycina się wodą twardych i bardzo twardych materiałów. Pomimo tego, należy jednak wspomnieć o tym, że firma INGERSOLL-RAND obsługuje 80 % sektora cięcia czystą wodą w przemyśle samochodowym. Na terenie Polski technologia cięcia wodą nie jest jeszcze tak rozpowszechniona jak  w Europie Zachodniej, jednak i u nas jest ona obecna. Przykładem niech będzie krakowska firma PRAGMA, oferująca szeroki wachlarz usług cięcia praktycznie w każdym rodzaju materiału. Szczegółowych informacji udzielą pracownicy firmy pod numerem telefonów  (0 prefix 12) 296 04 74 lub 0605 574 151. Firma INGERSOLL-RAND stale rozszerza i ulepsza swoje produkty, dowodem na to jest m.in. wprowadzenie na rynek nowej serii pomp o oznaczeniu STREAMLINE SL-IV-PLUS, które umożliwiają cięcie pod stałym roboczym ciśnieniem o wysokości 4150 bar. Ponad 50-letnie doświadczenie w zakresie rozwoju i produkcji wysokociśnieniowych komponentów gwarantuje firmie INGERSOLL-RAND optymistyczne spojrzenie na obecne oraz przyszłe zastosowania technologii cięcia strumieniem wody. Przedstawicielstwo firmy INGERSOLL-RAND w Polsce od kilku lat mieści się w Warszawie.

Kamień i metamorfozy

Ewa Solima jest dyplomantką u profesora Alojzego Gryta na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Na swoim koncie ma kilka wystaw i wiele ciekawych realizacji rzeźbiarskich. Rozmowa z tą utalentowaną artystką odbyła się we Wrocławiu, nieopodal skweru, na którym stoi najbardziej znana jej rzeźba  granitowy słoń.Anna Wiśniewska: - Słoń jest naprawdę imponujących rozmiarów. Czy możesz podać jego gabaryty?

Ewa Solima: - Słoń ma około trzech metrów wysokości, trzy i pół metra długości i waży prawie 20 ton.

- To prawdopodobnie największy kamienny słoń na świecie.

Wykonany jest ze strzegomskiego granitu. Skąd wzięłaś taki duży bloki dlaczego wybrałaś właśnie granit?

- Blok został wydobyty specjalnie dla potrzeb mojej rzeźby w kamieniołomie w Kostrzy. Granit wybrałam z kilku powodów - po pierwsze jest to materiał stosunkowo łatwo dostępny dla mieszkanki Strzegomia, a ja właśnie nią jestem; po drugie granit jest dosyć neutralnym kamieniem. Dobrze dostosowuje się do każdego otoczenia, może stanowić ozdobę terenu zielonego, świetnie współgra z nowoczesna architekturą.

- Dlaczego właściwie wybrałaś motyw słonia?

- Z wyglądu mój słoń przypomina samicę słonia indyjskiego. Nie ma kłów i ma podniesioną trąbę. Słoń z podniesioną trąbą jest symbolem szczęścia. To zwierzę jest czczone w wielu religiach. Najbardziej znany hinduski bóg Ganesia ma głowę słonia. Słoń jest największym, najcięższym i najinteligentniejszym z żyjących obecnie ssaków lądowych. Rzeźba miała być reklamą jednej z firm kamieniarskich na targach Tarbud. Obecnie nadal pełni tę funkcję. Stoi na skwerku przy ul. Powstańców Śląskich we Wrocławiu. Chciałam, aby mój słoń przyciągał wzrok i bawił jednocześnie, by nie był kolejną napuszoną, abstrakcyjną rzeźbą.

- Od czego zaczęłaś prace nad „Słoniem”?

- Po pierwsze zaczęłam czytać o słoniach i ich zwyczajach. Potem była wizyta we wrocławskim zoo, seria szkiców i zdjęć. I tu napotkałam na pewien problem. Potrzebowałam słonia z otwartą paszczą. Po kilku godzinach spędzonych przy wybiegu doczekałam się tego  widoku. Jeden ze słoni, widocznie znudzonych moją obecnością, po prostu ziewnął. Na podstawie zgromadzonych materiałów wykonałam kilka małych słoników i ten właściwy, metrowy model gipsowy.

- Czy ten słoń naprawdę przyniósł ci szczęście?

- Chyba mogę tak powiedzieć. W kwietniu tego roku odsłonięto w Słubicach pomnik „Integracja”. Jestem jego autorką.

- Kolejna ogromna rzeźba. Tym razem również granitowa. Pomnik to dwie kostki leżące jedna na drugiej, zszyte liną i przekłute igłą. Co ma symbolizować taka forma?

- Pragnęłam, aby moja rzeźba mówiła o przemianach, jakie zachodzą w Europie i na świecie w ciągu kilku ostatnich lat. Na naszym kontynencie możemy obserwować jednoczenie się narodów. Unia Europejska rozszerza się. Okazuje się, że tolerancja i wspólny wysiłek przynoszą wiele korzyści. Przeszycie kamienia igłą jest w praktyce niemożliwe. Moja rzeźba zamienia niemożliwe w możliwe. Podobnie jak w rzeczywistości, czasami udaje się osiągnąć coś, co wydawało się niemożliwe, tak ja mojej rzeźbie nadałam pozornie niemożliwą formę. Mała przyszyta łatka, mówi o tym, że każdy może się przyłączyć do takiej wspólnoty. Taka forma wydała mi się właściwa dla miasta Słubic, które współpracuje z Frankfurtem.

- Powiedz, proszę, jakie wymiary ma ta rzeźba?

- „Integracja” to dwie kostki kamienne. Każda z nich waży jakieś 9 ton i ma około półtora metra wysokości. Jedna jest wykonana techniką płomieniowania, druga  szlifowania. Chromowana metalowa igła, która przebija jedną z kostek, ma 170 cm.

- Czy tworząc projekt rzeźby, brałaś pod uwagę otoczenie, w którym będzie się ją prezentować?

- Tak, myślałam o nowoczesnej architekturze budynku szkoły Collegium Polonicum, przed którą miałam ją ustawić. Prosta, surowa forma wydała mi się najwłaściwsza.

- Czy wszystkie twoje rzeźby są takie duże?

- Oczywiście, że nie. Bardzo lubię małe formy. Od kilku lat zajmuję się projektowaniem galanterii kamiennej. Tworzę torebki i buty naturalnej wielkości. Stosuję różne rodzaje kamienia i łączę je ze sobą. Moim ulubionym kamieniem jest Namibia Blue. Często łączę kamień z metalem lub szkłem. Czasami moje kamienne rzeźby „szyję”, czasem „spinam” agrafką lub „nacinam” żyletką. Lubię surrealistyczne, obłe formy.

- Kto jest według ciebie największym artystą wszech czasów?

- Bez wątpienia jest nim dla mnie Salvador Dali. Według mnie, miał niesamowite pomysły, a to właśnie pomysł jest najtrudniejszym etapem realizacji każdego dzieła.

- Skąd ty czerpiesz s Ewa Solima jest dyplomantką u profesora Alojzego Gryta na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Na swoim koncie ma kilka wystaw i wiele ciekawych realizacji rzeźbiarskich. Rozmowa z tą utalentowaną artystką odbyła się we Wrocławiu, nieopodal skweru, na którym stoi najbardziej znana jej rzeźba  granitowy słoń.Anna Wiśniewska: - Słoń jest naprawdę imponujących rozmiarów. Czy możesz podać jego gabaryty?

Ewa Solima: - Słoń ma około trzech metrów wysokości, trzy i pół metra długości i waży prawie 20 ton.

- To prawdopodobnie największy kamienny słoń na świecie.

Wykonany jest ze strzegomskiego granitu. Skąd wzięłaś taki duży bloki dlaczego wybrałaś właśnie granit?

- Blok został wydobyty specjalnie dla potrzeb mojej rzeźby w kamieniołomie w Kostrzy. Granit wybrałam z kilku powodów - po pierwsze jest to materiał stosunkowo łatwo dostępny dla mieszkanki Strzegomia, a ja właśnie nią jestem; po drugie granit jest dosyć neutralnym kamieniem. Dobrze dostosowuje się do każdego otoczenia, może stanowić ozdobę terenu zielonego, świetnie współgra z nowoczesna architekturą.

- Dlaczego właściwie wybrałaś motyw słonia?

- Z wyglądu mój słoń przypomina samicę słonia indyjskiego. Nie ma kłów i ma podniesioną trąbę. Słoń z podniesioną trąbą jest symbolem szczęścia. To zwierzę jest czczone w wielu religiach. Najbardziej znany hinduski bóg Ganesia ma głowę słonia. Słoń jest największym, najcięższym i najinteligentniejszym z żyjących obecnie ssaków lądowych. Rzeźba miała być reklamą jednej z firm kamieniarskich na targach Tarbud. Obecnie nadal pełni tę funkcję. Stoi na skwerku przy ul. Powstańców Śląskich we Wrocławiu. Chciałam, aby mój słoń przyciągał wzrok i bawił jednocześnie, by nie był kolejną napuszoną, abstrakcyjną rzeźbą.

- Od czego zaczęłaś prace nad „Słoniem”?

- Po pierwsze zaczęłam czytać o słoniach i ich zwyczajach. Potem była wizyta we wrocławskim zoo, seria szkiców i zdjęć. I tu napotkałam na pewien problem. Potrzebowałam słonia z otwartą paszczą. Po kilku godzinach spędzonych przy wybiegu doczekałam się tego  widoku. Jeden ze słoni, widocznie znudzonych moją obecnością, po prostu ziewnął. Na podstawie zgromadzonych materiałów wykonałam kilka małych słoników i ten właściwy, metrowy model gipsowy.

- Czy ten słoń naprawdę przyniósł ci szczęście?

- Chyba mogę tak powiedzieć. W kwietniu tego roku odsłonięto w Słubicach pomnik „Integracja”. Jestem jego autorką.

- Kolejna ogromna rzeźba. Tym razem również granitowa. Pomnik to dwie kostki leżące jedna na drugiej, zszyte liną i przekłute igłą. Co ma symbolizować taka forma?

- Pragnęłam, aby moja rzeźba mówiła o przemianach, jakie zachodzą w Europie i na świecie w ciągu kilku ostatnich lat. Na naszym kontynencie możemy obserwować jednoczenie się narodów. Unia Europejska rozszerza się. Okazuje się, że tolerancja i wspólny wysiłek przynoszą wiele korzyści. Przeszycie kamienia igłą jest w praktyce niemożliwe. Moja rzeźba zamienia niemożliwe w możliwe. Podobnie jak w rzeczywistości, czasami udaje się osiągnąć coś, co wydawało się niemożliwe, tak ja mojej rzeźbie nadałam pozornie niemożliwą formę. Mała przyszyta łatka, mówi o tym, że każdy może się przyłączyć do takiej wspólnoty. Taka forma wydała mi się właściwa dla miasta Słubic, które współpracuje z Frankfurtem.

- Powiedz, proszę, jakie wymiary ma ta rzeźba?

- „Integracja” to dwie kostki kamienne. Każda z nich waży jakieś 9 ton i ma około półtora metra wysokości. Jedna jest wykonana techniką płomieniowania, druga  szlifowania. Chromowana metalowa igła, która przebija jedną z kostek, ma 170 cm.

- Czy tworząc projekt rzeźby, brałaś pod uwagę otoczenie, w którym będzie się ją prezentować?

- Tak, myślałam o nowoczesnej architekturze budynku szkoły Collegium Polonicum, przed którą miałam ją ustawić. Prosta, surowa forma wydała mi się najwłaściwsza.

- Czy wszystkie twoje rzeźby są takie duże?

- Oczywiście, że nie. Bardzo lubię małe formy. Od kilku lat zajmuję się projektowaniem galanterii kamiennej. Tworzę torebki i buty naturalnej wielkości. Stosuję różne rodzaje kamienia i łączę je ze sobą. Moim ulubionym kamieniem jest Namibia Blue. Często łączę kamień z metalem lub szkłem. Czasami moje kamienne rzeźby „szyję”, czasem „spinam” agrafką lub „nacinam” żyletką. Lubię surrealistyczne, obłe formy.

- Kto jest według ciebie największym artystą wszech czasów?

- Bez wątpienia jest nim dla mnie Salvador Dali. Według mnie, miał niesamowite pomysły, a to właśnie pomysł jest najtrudniejszym etapem realizacji każdego dzieła.

- Skąd ty czerpiesz swoje pomysły?

- Dużo podróżuję. Wszędzie spotykam różne formy wykonane z kamienia. Olbrzymie wrażenia zrobiły na mnie potężne piramidy w Egipcie i Meksyku. Mimo wszystko najbardziej wzruszyły mnie malutkie, niezwykle precyzyjne, ażurowe rzeźby w Indiach, wykonane za pomocą prymitywnych narzędzi. Poza tym odwiedzam targi kamieniarskie w Weronie i Norymberdze, a jest tam na co popatrzeć.

- Co przygotowujesz na dyplom?

- Pracę teoretyczną poświęciłam oczywiście kamieniowi, jako najstarszemu materiałowi rzeźbiarskiemu. Część artystyczna - to moja kolejna olbrzymia rzeźba. Będzie to stwór na trzech nogach, którego nazwałam Granitaur. Wykonam go z granitu łączonego z trzema innymi rodzajami kamienia. Stwór będzie miał około metra wysokości i dwóch metrów długości.

- Skąd pomysł stwora?

- Cały piąty rok studiów poświęciłam na wykonanie gipsowych modeli o obłej formie. Kiedy do jednej z form dodałam nogi okazało się, że mam jakiegoś śmiesznego stwora.

- Czy oprócz rzeźby interesuje Cię jeszcze jakaś forma działalności artystycznej?

- O tak! Moją drugą pasją są metamorfozy. Przy pomocy makijażu i peruk zmieniam swoją twarz, tworzę nową kobietę. Poza tym uwielbiam robić torebki z różnych materiałów:

kamienia, drewna, szkła, plastiku, tkanin. Ostatnio zorganizowałam wystawę moich prac w galerii Wittchen w Warszawie. Od kilku lat biorę udział w aukcjach charytatywnych, na których wystawiam moje obrazy.

- To doprawdy imponujące. Nie pozostaje nic innego jak życzyć ci powodzenia i... trzymam kciuki za Granitaura.

woje pomysły?

- Dużo podróżuję. Wszędzie spotykam różne formy wykonane z kamienia. Olbrzymie wrażenia zrobiły na mnie potężne piramidy w Egipcie i Meksyku. Mimo wszystko najbardziej wzruszyły mnie malutkie, niezwykle precyzyjne, ażurowe rzeźby w Indiach, wykonane za pomocą prymitywnych narzędzi. Poza tym odwiedzam targi kamieniarskie w Weronie i Norymberdze, a jest tam na co popatrzeć.

- Co przygotowujesz na dyplom?

- Pracę teoretyczną poświęciłam oczywiście kamieniowi, jako najstarszemu materiałowi rzeźbiarskiemu. Część artystyczna - to moja kolejna olbrzymia rzeźba. Będzie to stwór na trzech nogach, którego nazwałam Granitaur. Wykonam go z granitu łączonego z trzema innymi rodzajami kamienia. Stwór będzie miał około metra wysokości i dwóch metrów długości.

- Skąd pomysł stwora?

- Cały piąty rok studiów poświęciłam na wykonanie gipsowych modeli o obłej formie. Kiedy do jednej z form dodałam nogi okazało się, że mam jakiegoś śmiesznego stwora.

- Czy oprócz rzeźby interesuje Cię jeszcze jakaś forma działalności artystycznej?

- O tak! Moją drugą pasją są metamorfozy. Przy pomocy makijażu i peruk zmieniam swoją twarz, tworzę nową kobietę. Poza tym uwielbiam robić torebki z różnych materiałów:

kamienia, drewna, szkła, plastiku, tkanin. Ostatnio zorganizowałam wystawę moich prac w galerii Wittchen w Warszawie. Od kilku lat biorę udział w aukcjach charytatywnych, na których wystawiam moje obrazy.

- To doprawdy imponujące. Nie pozostaje nic innego jak życzyć ci powodzenia i... trzymam kciuki za Granitaura.

Nowe maszyny z Promaszu

Piła 3000

Urządzenie służy do cięcia bloków kamiennych o wymiarach:

-4500 x 4500 x 1300 (dla dysku    3000),

-4500 x 4500 x 1500 (dla dysku    3500),

Piły o średnicy 2200 mm, 3000 mm, 3500 mm.Konstrukcję nośną maszyny stanowi stalowa rama, na której zamocowana jest prowadnica szynowo-kulowa. Po prowadnicy przesuwa się suport wraz z wrzecionem i dyskiem (ruch roboczy). Ruch ustawczy wykonuje się za pomocą wózka napędzanego elektrycznie, przesuwanego po szynach.Każdy z ruchów: roboczy i ustawczy, kontrolowany jest przez falownik, co zapewnia płynny start, hamowanie, regulację prędkości i  zabezpiecza silniki przed skutkami zwarć, przeciążeń, wahań napięcia w sieci itp. Wózek (w ruchu wzdłużnym) może przesuwać się w wybranym kierunku o zaprogramowany wymiar w cyklu ręcznym. Tuż przed dojazdem do zaprogramowanej wartości przesuwu zmniejsza się prędkość ruchu, co wpływa na zwiększenie dokładności wymiaru. Dokładność wymiaru do 1mm. Ruch po osi poprzecznej służy do cięcia kamienia (od muru do muru). Charakteryzuje się płynną regulacją parametrów rozruchu, hamowania i prędkości posuwu. Rozpędzanie dysku odbywa się za pomocą układu gwiazda-trójkąt (czas rozpędzania ustalony w sterowniku, po rozpędzaniu stała prędkość) lub za pomocą falownika do silnika 30 kW (odpowiednio dobrane parametry  rozpędzania i hamowania oraz płynna regulacja obrotów) lub za pomocą rozrusznika elektronicznego (płynny start i hamowanie).W czasie ruchu w automacie można zaprogramować cięcie płyt o różnej szerokości w ilości 19 sztuk. Długość ciecia bloku z jednej strony ograniczona jest łącznikiem „kasującym” krańcowym na ramie piły, a z drugiej strony (dowolne miejsce) ustawia się dysk na początku cięcia.Podczas pierwszego cięcia, w cyklu automatycznym - ruch w kierunku łącznika „kasującego”, odbywa się pomiar drogi (obliczenie długości cięcia). Jeśli wystąpi potrzeba wcześniejszego wykonania ostatniego cięcia, zanim zostanie naciśnięty łącznik  dół, (w przypadku łuku w podstawie bloku) można w czasie jazdy dysku lub opuszczania w dół, nacisnąć przycisk „docięcie”. Dzięki temu ostatnie cięcie odbywa się na dużej wysokości.Układ sterowania  wyposażony jest w licznik godzin pracy. Odpowiednie parametry do pracy automatycznej i ręcznego przesuwu wózka wybiera się na panelu operatorskim, współpracującym ze sterownikiem programowalnym.

  -Rozpędzanie dysku układ gwiazda-trójkąt (3 styczniki).

  -Rozpędzanie i hamowanie  rozrusznik elektroniczny.

  -Rozpędzanie, hamowanie i płynna regulacja prędkości  falownik 30 kW.

 

Piła dwusuportowa

Urządzenie służy do cięcia i formatowania płyt o maksymalnych wymiarach 3500 mm x 3500 mm i grubości do 2000 mm (w przypadku pił o średnicy 600 mm). Konstrukcję nośną maszyny stanowi stalowa rama, po której - w ruchu poprzecznym - przesuwa się każdy z suportów. Ruch wzdłużny odbywa się po prowadnicach zamontowanych na betonowych murkach.Każdy z suportów, w ruchu poprzecznym, ma możliwość regulacji prędkości oraz zaprogramowania przesunięcia na żądany wymiar. Przesunięcie każdego z suportów na zaprogramowaną odległość i w dowolnie wybranym kierunku (wzdłuż ramy) może się odbywać jednocześnie, co wydatnie skraca czas ruchów ustawczych maszyny. Tuż przed dojazdem do zaprogramowanej wartości przesuwu, zmniejsza się prędkość ruchu, co wpływa na zwiększenie dokładności wymiaru.Dodatkowym udogodnieniem jest ciągłe wyświetlanie odległości między piłami. Dokładność wymiarów zapewnia odpowiedni sposób pomiaru na korpusie każdego suportu, za pomocą taśmy i czujników magnetycznych. Suporty mogą być wyposażone w uchylną głowicę, co pozwala na cięcie pod kątem 45 stopni względem pionu. Obrót można wykonać ręcznie, odczytując wartość na zamontowanej skali.Ruch po osi wzdłużnej służy do cięcia kamienia. Charakteryzuje się płynną regulacją parametrów rozruchu, hamowania i prędkości posuwu. W cyklu automatycznym przedostatnie cięcie odbywa się na wysokości 4 mm od podstawy płyty, a ostatnie (zawsze w tył) około 4 mm poniżej. Pozwala to na uzyskanie prawidłowego kształtu dolnej krawędzi płyty. Można zaprogramować cięcie na tzw. paski (parapety) o wybranej szerokości, w czasie ruchu w automacie, wykonywane przez jedną z pił lub obie. Po zakończeniu cyklu automatycznego piły wykonują ruch w górę i wyłączają się.W przypadku cięcia płyt nagrobkowych wybiera się program do cięcia grubszych płyt. W przypadku cięcia płyt z marmuru wybiera się program do cięcia cieńszych płyt. Odpowiedni program i parametry wybiera się na panelu operatorskim współpracującym ze sterownikiem programowalnym. Ruchy maszyny kontrolowane są przez falownik, zapewnia to oprócz płynnej regulacji prędkości „łagodny” start i hamowanie, co znacznie przedłuża żywotność maszyny.Do urządzenia dołączony jest stół obrotowy (obrót ręczny). Można też wybrać wersję z podnoszeniem hydraulicznym dla cienkich płyt.

 

Dołącza się blokadę:

- co 90 stopni

- co 90 i 45 stopni

- w każdej pozycji z możliwością  wyświetlania kąta obrotu.

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet