KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Wolny rynek skostniałego systemu

Ostatnie lata nie przysporzyły sympatii Chinom wśród polskich kamieniarzy, zresztą czy tylko wśród nich... Polityczne posunięcia władz tego kraju od dawna wzbudzają wiele kontrowersji, przykładem może tu być Tybet, który zniknął pod zalewem chińskiego żywiołu na długi czas z mapy świata i jakoś trudno znaleźć powód, dla którego gigantyczny najeźdźca miałby się stamtąd wycofać. Że to bulwersuje świat? Chiny to jednak potencjalnie mocarstwo i jeśli styl uprawiania polityki, zademonstrowany wobec Tybetu zamierzają kontynuować po tym, jak urosną w siłę „i ludziom będzie się żyło dostatniej”, to trudno się dziwić. Trzymając się kontekstu branżowego też nie ma sposobu, by nie wyrazić pewnych wątpliwości  nie tylko w Polsce towary z tego kraju naruszają istniejący na rynku układ. Ale istnieje jeszcze cała masa innych zakodowanych schematów myślowych związanych z tym szczególnym krajem i jego mieszkańcami, kulturą. Bezpośredni kontakt w zależności od osób jest mniej lub bardziej naznaczony elementem konfrontacji. Przybysz z Polski nakłada na całą sytuację i wspomnienia z polskiej wersji komunizmu, i aktualne przemiany w kraju nad Wisłą, i swój kontekst kulturowy, i odniesienia do spotykanych na całym świecie standardów traktowania gości z zagranicy, i wiele innych spraw, o których może innym razem. Jedno jest pewne -  kulturowo, mentalnie różnice stanowią pewne wyzwanie. Lotnisko w Pekinie. Już po znalezieniu się na lotnisku gość zza granicy zderza się z aparatem urzędowym i sporą część swojego czasu musi poświęcić (dotyczy to tak sytuacji po przylocie, jak i wylocie) na wypełnianie całej litanii druków, w których zawarte są szczegółowe pytania m.in. o choroby zakaźne w ostatnich trzech miesiącach, o kraje pobytu w ostatnich 6 miesiącach itp. Poraża w pierwszym momencie ogólny chłód w traktowaniu przybywających podróżnych, ludzie sprawiają wrażenie posępnych, wtłoczeni w szarogranatowe garniturki, wszyscy jakby wyszli z tego samego sklepu (a to trudne przy takiej liczbie obywateli), dopiero spotkanie w bardziej bezpośredniej sytuacji, czyli w czasie przejazdu taksówką, pozwoliło inaczej się poczuć. A wystarczył tylko miły uśmiech taksówkarza... Droga z lotniska do hotelu, położonego w niedalekim miejscu od Centrum Targowego, prowadziła przez dzielnicę ekskluzywnych hoteli i dumnie strzelających w górę drapaczy chmur. Trzeba przyznać, że po dotarciu do hotelu z przyjemnością można było skonstatować, iż spełnia on standardy europejskie. Wycieczka na plac Tian'anmen jest jak deja vu dla każdego Polaka, to powrót do rzeczywistości siermiężnego socjalizmu. Ogromna przestrzeń placu jest otoczona metalowymi barierkami i strzeżona przez wojsko. Aby wejść na ten materialny przejaw stosunku rządzących do własnego narodu i jego niezwykłej historii i kultury, zamknięty w betonowej płaszczyźnie, trzeba okazać dowód tożsamości... Chińczycy słyną ze świetnej kuchni, ale żeby dobrze zjeść w przyzwoitej restauracji najlepiej mieć jakiegoś przewodnika. Nie mając wybranej restauracji, można się nieźle nachodzić, żeby znaleźć taką restaurację, do której można wejść. Nie przyzwyczajonych do kuchni chińskiej Europejczyków odpycha zapach wydobywający się w tych restauracjach i obskurny ich wygląd. No i jest jeszcze problem samego jedzenia. Nie, nie chodzi o pałeczki, ale o to coś, co serwuje się na talerzu. W rzeczywistości nigdy nie wiadomo, co leży przed nami  na talerzu, choć smak jest w porządku. Kiedy nastaje dzień i rusza się w miasto, przemarsz ulicami Pekinu uzmysławia, że do upowszechnienia roweru jako ekologicznego środka lokomocji daleko nam do Chińczyków. Poza tym zadziwia liczba przechodniów spotykana na ulicach w powszedni dzień, większość ubrana skromnie w dominującym kolorze grey, co mogłoby zasugerować niezorientowanemu obserwatorowi, że jest kraj ludzi bez wyobraźni. A przecież wiadomo, że tak nie jest... Zmorą są tu wszechobecni złodzieje, którzy ukradną nawet niczemu nie służące poza imprezą kamieniarską plakaty. Prawdopodobnie później i na nie znajda się nabywcy.O odległości dzielącej współczesne Chiny od Zachodu najlepiej świadczy, że tak oczywista sprawa na całym niemal świecie, jak powszechna znajomość języka angielskiego, jest tu niesamowitym problemem. Na ulicy niezwykle trudno znaleźć osobę, która znałaby którykolwiek z europejskich języków. Tak więc wyruszając na miasto lepiej zaopatrzyć się w wizytówkę hotelu z chińską nazwą po to, żeby do niego w ogóle wrócić. Pomijając wszelkie niedoskonałości rzeczywistości państwa zza wielkiego muru jest to kraj intrygujący, nawet fascynujący, a więc na pewno wzbudzający zainteresowanie. Tym, czego jednak wszyscy na świecie oczekują od Chin, to przewidywalność, która jako znamię oswojenia rzeczywistości pozwoli rozwinąć zaufanie.  Dzisiejsza Republika Chińska Ludowa w niczym nie przypomina tej, która istniała jeszcze za czasów rządów Denga. Wprawdzie Chiny w dalszym ciągu pozostają krajem komunistycznym, gdzie dominującą rolę odgrywa partia, ale jej charakter uległ zmianie z chwilą, gdy do jej szeregów zaczęli przystępować przedsiębiorcy, w których rękach spoczywał wolny kapitał. Ten wielki kraj obudził komunista Deng Xiaoping, który zapoczątkował reformy. Zrozumiał on, że jeśli państwo chce uniknąć w przyszłości losu biedaka ciągnącego się w ogonie narodów świata musi otworzyć się na ten świat i zrezygnować z dogmatów, a przede wszystkim zmienić swoją politykę. I stało się  w tempie przypominającym bieg krótkodystansowca Chiny przystąpiły do pogoni za krajami wolnego rynku, w kraju środka nie mówi się dziś o niczym częściej jak o wzroście gospodarczym, który można powiedzieć stał się priorytetem partyjnym. Dziś szybki wzrost gospodarczy i poparcie ludzi, którzy przyczyniają się do sukcesu, niezależnie od ich klasowych etykietek, są partii potrzebne, aby móc władzę utrzymać. Dzięki takiej polityce Chiny już teraz aspirują do miana potęgi światowej, a niebawem, według niektórych ekspertów, będą w stanie skutecznie konturować nawet ze Stanami Zjednoczonymi. Chińczycy rok w rok donoszą o ośmioprocentowym albo i wyższym wzroście dochodu narodowego. Można powiedzieć, że założenia Denga się sprawdziły i przy szybkim rozwoju kraju, nikt za bardzo nie ma ochoty kwestionować dyktatury partii. Upadek sowieckiego imperium ostatecznie utwierdził szefa rządu Chin w przekonaniu, że ponad wszystko liczy się gospodarka, a także w tym, że demokracji trzeba się wystrzegać, gdyż grozi utratą pozycji pierwszej osoby w kraju. I stąd wychodząc wiadomo dziś, że o alternatywie dla dyktatury partii nie ma mowy. Otwarcie na wolny rynek i wyjście naprzeciw prywatnym przedsiębiorcom, a także prawdopodobnie i względy polityczne, szybko zaowocowało tym, że Chiny zaczęły odgrywać znaczącą rolę na arenie międzynarodowej. Od niedawna stolica przygotowuje się pełną parą do olimpiady, która ma się odbyć w 2008 roku. 28 grudnia 2002 roku upłynął termin przetargu na składanie ofert na budowę obiektów olimpijskich, do którego przystąpiły firmy japońskie, amerykańskie, francuskie, włoskie, kanadyjskie. Dzięki temu przedsięwzięciu Pekin, bardziej niż kiedykolwiek przedtem, zaczyna przypominać zachodnie stolice. Przybywają nowe supermarkety, restauracje w stylu zachodnim, biurowce, a także pojawiają się reklamy znane do tej pory tylko z telewizji zachodniej. W obliczu takich zmian i ewidentnego rozwoju zastanawiająca pozostaje kwestia bezrobocia, które w stolicy jak i innych aglomeracjach miejskich wcale nie jest takie małe. W 2001 roku oficjalna stopa bezrobocia w miastach wynosiła 3,6% ale wskaźnik ten wydaje się nie mieć wiele wspólnego z chińską rzeczywistością. Według szacunków bezrobocie w miastach wynosi 18 % - jednak te dane nie uwzględniają osób, które mimo zatrudnienia nie otrzymują płacy. Bez pracy pozostaje jedna czwarta mieszkańców miast w wieku produkcyjnym, a niewielu może starać się o zasiłki dla bezrobotnych, które wynoszą 60-70 % płacy minimalnej w danym regionie.Bezrobocie w kraju rośnie stosunkowo szybko i na nic zdają się zabiegi partyjnie, aby je sztucznie zahamować. Mimo tego wiele firm państwowych, zadłużonych po uszy, funkcjonuje tylko z powodów politycznych, gdyż ich zamknięcie groziłoby pozbawieniem pracy rzeszy robotników.Jeśli idzie o dane dotyczące rozmieszczenia sektora prywatnego często się nie pokrywają a wręcz są ze sobą sprzeczne. I tak według szacunków Ogólnochińskiej Federacji Przemysłu i Handlu w 1996 roku Chiny miały 820 tys. przedsiębiorstw prywatnych zatrudniających prawie 12 mln osób, produkujących towary o wartości 39 mld dol. Natomiast zaledwie pięć lat później istniało już 2,2 mln takich firm, w których na stałe zatrudnionych było 29 mln osób, a wartość ich produkcji skoczyła do 89 mld dol. Dzięki nowo obowiązującej polityce partyjnej, widoczny jest postęp w kierunku sektora prywatnego, ale towarzyszą temu stare nawyki ideologiczne. Istnieje więc sytuacja pełna pomieszania pojęć, w której  o czym powszechnie wiadomo - transfer firm do prywatnych przedsiębiorców nie jest prywatyzacją wtedy, gdy sprzedaje się je korporacjom, a nie osobom prywatnym, mimo że mogą one wchodzić w skład jednoosobowego zarządu (sic!). Staremu nawykowi nie może oprzeć się administracja, która dąży do formowania olbrzymich przedsiębiorstw drogą łączenia mniejszych. Nierzadko wiąże się to z przekonaniem o świetlanej przyszłości takich państwowych firm, które tylko dzięki swojej wielkości będą w stanie skutecznie konkurować z zagranicznymi przedsiębiorcami. A i tak przyszłością większości przedsiębiorstw przemysłowych  z wyjątkiem tych najbardziej strategicznych  ma być sprzedawanie swoich papierów wartościowych w kraju jak i za granicą.Chiny od pięciu lat cierpią na skutek deflacji i nie mogą poradzić sobie z nadwyżką. Środkami zaradczymi staje się cięcie stóp procentowych, topienie pieniądza w tamy, mosty, autostrady, lotniska. Rosną pensje urzędników  państwowych, jak i uposażenie armii. Do specyficznie chińskich rozwiązań należy wprowadzone od 1999 roku zaskarżanie sprzedawców przez klientów, gdy ci sprzedają towary po zbyt niskich cenach. A mimo to przeciętni obywatele nadal są biedni. Mimo wewnętrznych trudności, w handlu zagranicznym Chiny radzą sobie bardzo dobrze. W przeciągu dwunastu lat eksport wzrósł z 10 mld dol. 1978 r. do 278 mld dol. w 2000 roku. Dzięki temu skokowi dzisiejszą Chińska Republikę Ludową uważa się za szóstą handlową potęgę światową. Trzy lata temu bezpośrednie inwestycje zagraniczne osiągnęły tutaj zawrotną kwotę 47 mld dol., ustępując jedynie inwestycjom w USA. Natomiast rok później w grudniu Chiny powiększyły grono członków Światowej Organizacji Handlu (WTO).  Nie odbyło się to bez sprzeciwu państw członkowskich, które obawiały się zalewu rynków przez tanie towary chińskie. Na dodatek biedniejsi członkowie mieli w perspektywie rywalizację o względy zagranicznych inwestorów. Nowo przyjęte państwo miało do zaoferowania stopniową redukcję ceł, a w przypadku sprzętu technologicznego  całkowite ich zniesienie, a także likwidację subsydiów eksportowych i otwarcie dla zagranicy sektora usług. Także reguły gry rynkowej, dzięki obiecanym zmianom w ustawodawstwie i systemie regulacji, miały stać się bardziej jasne dla zagranicznego inwestora. Dzięki przystąpieniu do WTO Chiny mogą skuteczniej zabezpieczyć swoje interesy handlowe i stać się wiarygodnym partnerem handlowym, co zaowocuje zwiększonym dopływem obcego kapitału. Dodatkowo została im przyzna klauzula najwyższego uprzywilejowania. Przez ostatnie lata eksport był motorem wzrostu chińskiej gospodarki. Jednak z przystąpieniem do WTO wiążą się pewne zobowiązania, które niechybnie utrudnią stosowanie praktyk dyskryminacyjnych wobec zachodnich producentów, chcących wejść na chiński rynek. Pociągnie to za sobą spadek nadwyżki handlowej, tak więc mało prawdopodobne jest to, że utrzymają one tempo wzrostu rezerw walutowych, które w październiku 2002 roku wyniosło 258 mld dol. Obok wyżej wymienionych kwestii Chiny czeka jeszcze restrukturyzacja przedsiębiorstw państwowych, walka z powiększającym się bezrobociem, finansowanie ubezpieczeń społecznych, zaradzenie rosnącym dysproporcją społeczną i degradacji środowiska. Zastanawiające jest na ile Chinom uda się przeprowadzić te reformy, w sytuacji nieprzychylnej opinii międzynarodowej w sprawach tak wstydliwych, jakimi jest przestrzeganie praw człowieka, czy choćby nawet sprawa Tybetu. Mówi się, że szlachectwo zobowiązuje, a przystąpienie do WTO jest bez wątpienia sprawą prestiżową.

Wypadki przy pracy

W poprzednim artykule omówione zostały przepisy dotyczące zróżnicowanej składki ubezpieczenia z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych wprowadzone od 1.01.2003 r. ustawą z dnia 30.10.2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (Dz. U. nr 199 poz. 1673 z pózn. zm.).Pojęcie wypadku przy pracy określone zostało w art. 3 ust. 1 ustawy.Za wypadek przy pracy uważa się nagłe zdarzenie, wywołane przyczyną zewnętrzną powodujące uraz lub śmierć, które nastąpiło w związku z pracą, tj.:

1. podczas lub w związku

z wykonywaniem przez pracownika zwykłych czynności lub poleceń przełożonych,

2.podczas lub w związku

z wykonywaniem przez pracownika czynności na rzecz pracodawcy, nawet bez polecenia,

3. w czasie pozostawania pracownika w dyspozycji pracodawcy w drodze między siedzibą pracodawcy a miejscem wykonywania obowiązku wynikającego ze stosunku pracy.Na równi z wypadkiem przy pracy, w zakresie uprawnienia do świadczeń, traktuje się wypadek, któremu pracownik uległ:

1. w czasie podróży służbowej w okolicznościach innych niż określone dla wypadku przy pracy, chyba że wypadek spowodowany został postępowaniem pracownika, które nie pozostaje w związku z wykonywaniem powierzonych mu zadań,

2. podczas szkolenia w zakresie powszechnej samoobrony,

3. przy wykonywaniu zadań zleconych przez działające

u pracodawcy organizacje związkowe.Zdarzenie może być uznane za wypadek, jeżeli wszystkie trzy warunki spełnione są równocześnie, tj. nagłe zdarzenie, wywołane przyczyną zewnętrzną powodujące uraz lub śmierć i powstałe w związku z pracą.Pierwszy element definicji wypadku przy pracy mówi o nagłości zdarzenia. Nagłość jako element definicji wypadku przy pracy nie budzi zastrzeżeń przy ocenie zdarzeń gwałtownych, tj. upadek człowieka z wysokości, uderzenie człowieka spadającymi przedmiotami, narzędziami, pochwycenie przez maszynę lub porażenie prądem. Natomiast niejednoznaczne jest określenie oceny zdarzeń, gdy działają czynniki szkodliwe chemiczne, biologiczne czy klimatyczne, które powodują skutek, tj. wypadek po określonym czasie działania.Pomocne może być orzeczenie Trybunału Ubezpieczeń Społecznych stwierdzające „nie odbierze zdarzeniu znamienia nagłości niejednorazowe działanie przyczyny zewnętrznej, lecz trwające przez okres nie przekraczający jednej dniówki” (wyrok TUS z 19.09.1958 r., TR III/58).Nagłość zdarzenia orzeczenie rozszerzyło do dniówki roboczej, np.: praca pracownika w kontakcie z czynnikiem trującym  zatrucie, następuje po pewnym czasie  od momentu rozpoczęcia pracy z tym czynnikiem.Drugi element definicji wypadku  ustawa nie wyjaśnia jednoznacznie co należy rozumieć pod tym pojęciem, jednak należy przyjąć, że chodzi o działanie czynników zewnętrznych.Istotne znaczenie w określeniu przyczyny zewnętrznej wypadku przy pracy ma uchwała 7 sędziów Sądu Najwyższego z 11.02.1963 r. (III PO 15/63), która określiła, że przyczyną sprawczą zewnętrzną zdarzenia może być każdy czynnik zewnętrzny, tj. nie wynikający z wewnętrznych właściwości człowieka, zdolny wywołać w istniejących warunkach szkodliwe skutki.Taka uchwała SN pozwoliła uznać za przyczynę zewnętrzną nie tylko maszyny, urządzenia, narzędzia, prąd elektryczny czy siły przyrody, ale również wynikające z pracy poszkodowanego pracownika: nadmierny wysiłek pracownika, potknięcie się, odruch, silne przeżycie psychiczne i nienormalne stosunki pracy.Praktyka orzecznictwa Sądu Najwyższego niejednokrotnie wykazała, że pojęcie przyczyny zewnętrznej obejmuje nie tylko działanie siły fizycznej, nadmierny wysiłek, ale również nieudzielenie lub udzielenie niewłaściwej pomocy pracownikowi, a także niezastosowanie się pracodawcy do wyników badań lekarskich. SN wielokrotnie zwracał uwagę na związek wypadku nie tylko z kondycją danego pracownika, aktualnym stanem jego zdrowia, sprawnością organizmu, ale także z rodzajem wykonywanych czynności, jak i warunków i okoliczności, w których te były wykonywane.Trzecim elementem definicji wypadku jest związek z pracą. Określenie „związek z pracą” ujęte w trzecim członie definicji odróżnia wypadek przy pracy od innych wypadków i oznacza on czasowe, miejscowei funkcjonalne powiązanie przyczyny zewnętrznej z pracą wykonywaną przez poszkodowanego. Ustawodawca określił trzy możliwości związku z pracą:

1. Wypadkiem przy pracy jest zdarzenie, które nastąpiło podczas lub w związku z wykonywaniem przez pracownika zwykłych czynności wynikających ze stosunku pracy, tj. z zawartej umowy, np. pracownik zatrudniony jako kierowca ulega wypadkowi drogowemu, pracownik obsługujący piłę kaleczy palec. Sytuacje te są oczywiste i spełniają wszystkie elementy definicji wypadku przy pracy.

2. Związek z pracą występuje również podczas lub w związku z wykonywaniem przez pracownika czynności w interesie pracodawcy, nawet bez polecenia przełożonego, np.: podczas gaszenia pożaru z własnej inicjatywy - pracownik uległ poparzeniu, pracownik w czasie łapania złodzieja został przez niego pobity, pracownik zauważył awarię maszyny i w czasie wyłączania uległ wypadkowi.

3. Związek z pracą występuje również w czasie pozostawania pracownika w dyspozycji pracodawcy w drodze między siedzibą pracodawcy, a miejscem wykonywania obowiązku wynikającego ze stosunku pracy, np.: kierownik wydziału produkcyjnego w czasie godzin pracy udaje się do magazynu w celu zrealizowania zamówienia na materiały.Nie jest wypadkiem przy pracy, wypadek powstały w wyniku:

- bójki na tle osobistym,

- wypadku w czasie treningu, rozgrywek sportowych, choćby odbywały się w godzinach pracy i za zgodą przełożonego,

- wypadku w czasie wycieczki i imprezy kulturalno-rozrywkowej organizowanej przez pracodawcę,

- wypadku w czasie wykonywania zakupów artykułów żywnościowych na terenie zakładu pracy,

- samobójstwa  nie związanego przyczynowo z pracą, a także osoba nie będąca w stosunku pracy w pojęciu kodeksu pracy (umowa zlecenie, umowa

o dzieło) i działająca sprzecznie z prawem (w czasie kradzieży).Również nie jest wypadkiem przy pracy wypadek, który nastąpił na skutek napadu padaczki, a także spowodowany zawałem serca, perforacją wrzodów żołądka i udarem mózgu (przyczyny wewnętrzne). Jednak w orzecznictwie sądowym bardzo często przyczyna wewnętrzna może być uaktywniona przez działanie przyczyny zewnętrznej, np.:

- zawał serca, jeżeli został spowodowany silnym przeżyciem psychicznym pracownika, wskutek nawarstwiania się szczegółów krzywdzących go okoliczności mających związek z pracą  wyrok SN z dnia 12.12.1979 r. III PRN 53/79,

- udar mózgu, jeżeli spowodowany został nadmiernym wysiłkiem podczas pracy, który z największym prawdopodobieństwem wespół z samoistnym nadciśnieniem tętniczym mógł być uznany za współsprawczą przyczynę zewnętrzną  wyrok SN z dnia 29.01.1997 r. II UKN 70/96.

Średnia Przemysłowa Szkoła Kamieniarska i Rzeźby w Horicach

W paśmie górskim Chlum, stanowiącym bogate źródło piaskowca, leży miejscowość Hořice, w okolicach której istnieją liczne kamieniołomy i pracownie rzeźbiarskie. Przed ponad stu laty miejscowi notable doszli do wniosku, że z uwagi na usytuowanie, tradycję i potrzeby przydałaby się im na miejscu szkoła kształcąca rzeźbiarzy i kamieniarzy. 15 marca 1883 roku zaproponowali więc władzom w Wiedniu utworzenie placówki edukacyjnej na swoim terenie. Ministerstwo przychyliło się do prośby rajców miasta i szkołę otwarto w 1884 roku. Pierwszym dyrektorem szkoły został mianowany Vilem Dokoupil, który  opracował status organizacyjny i podstawy nauki oraz regulamin  podległości w szkole. Szkoła stała się jednym z filarów nowoczesnego czeskiego rzeźbiarstwa w  piaskowcu. Jej mury opuścili tacy sławni czescy rzeźbiarze jak Jan Strusa, Bohumil Kavka, Quido Kocian, Ladislav Kofranek.Przez cały czas funkcjonowania szkoła nie zmieniła swojego profilu, kształcąc rzeźbiarzy i specjalistów w zakresie techniki obróbki kamienia i jego wydobycia. Z biegiem lat utworzono oddziały w Drcenie i Hruba, gdzie wydobywa się kamień i zajmuje jego uszlachetnianiem. Współcześnie wydobycie zmieniło się, jest ono większe, bloki wydobywa się na potrzeby wystroju wnętrz, do produkcji schodów, płyt chodnikowych, płyt elewacyjnych oraz do renowacji  zabytków. Równorzędnie wydobywa się też kruszywa na potrzeby budowy nowoczesnych dróg i autostrad, a także dla kolejnictwa.Po otwarciu kraju na Zachód nastąpił przypływ nowych technologii i sposobów zagospodarowania kamienia, tego wszystkiego uczą się obecnie uczniowie szkoły, która w zalążku miała uczyć tylko rzeźbiarstwa i obróbki kamienia. Absolwenci szkoły z Hořic uczą się projektowania elewacji budynków, wystroju wnętrz z kamienia, zarządzania zespołami ludzkimi. Jednak czołowe miejsce w szkole nadal zajmuje wydział rzeźbiarski. Dzisiaj w szkole otwiera się następne kierunki dotyczące kamienia, takie jak restaurowanie i konserwacja kamiennych zabytków, technika wykonywania naczyń kamiennych, ich historyczna rekonstrukcja (także ceramicznych). Uczniowie szkoły zajmują się renowacją pomników i rzeźb kamiennych w całych Czechach. Wszędzie są uważani za najlepszych fachowców.Uczniowie szkoły mają możliwość dalszej edukacji na wyższych uczelniach. Szkoła składa się z jednego głównego budynku, w którym znajdują się klasy, modelarnie, sale do rysunku i malarstwa i pracownie rzeźbiarskie. Jest też internat oraz stołówka.Dyrekcja szkoły w poszukiwaniu nowych dróg rozwoju współpracuje z podobnymi placówkami w Europie - we Włoszech, Niemczech oraz Francji, m.in. poprzez wymianę uczniów i pedagogów.    

A w Strzegomiu...

Przedstawiciele władz samorządowych i oświatowych ze Świdnicy i Strzegomia  gościli ostatnio w Hořicach w Czechach, gdzie doszło do spotkania poświęconego sprawom branży kamieniarskiej. Strona polska była zainteresowana organizacją tamtejszego szkolnictwa zawodowego. Pomysł szukania przykładów możliwych do przeniesienia na polski grunt wyszedł od Stanisława Sitarza, przewodniczącego Rady Miejskiej Strzegomia, który jeszcze w początkach lat dziewięćdziesiątych pracował w Czechach i w tym właśnie czasie dowiedział się o istnieniu szkoły kamieniarskiej w Hořicach. Ponieważ przewodniczący osobiście jest zaangażowany w tworzenie placówki kształcącej nowy narybek kamieniarski w Strzegomiu, zorganizował wyjazd do Hořic, żeby można było wypracować jakiś punkt odniesienia dla przyszłej strzegomskiej szkoły kamieniarskiej. Rzecz w tym, by nie zawężać spojrzenia na kształcenie do wzorów włoskich, ale uwzględnić rozwiązania, które mogą być nam bliższe już z tej choćby racji, że i nasi południowi sąsiedzi działają w warunkach bardzo zbliżonych do polskich. Spotkanie w szkole w Hořicach było umówione z dyrektorem placówki, panem Josefem Pażoutem. Z Polski do Czech wyruszyła ekipa w składzie: wicestarosta powiatu świdnickiego Zygmunt Worsa, dyrektor Powiatowego Centrum Kształcenia Praktycznego w Świdnicy mgr inż. Jan Duczmal (autor zdjęć prezentowanych w artykule), dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych w Strzegomiu mgr Sławomir Dudziński i przewodniczący Rady Miejskiej Strzegomia Stanisław Sitarz. Hořice to miasto położone stosunkowo blisko granicy z Polską, około 60 km od przejścia granicznego Kralovec/Lubawka, dotarcie na miejsce nie sprawiło więc większych kłopotów. Delegacja polska została bardzo ciepło przyjęta przez gospodarzy, którzy zapoznali przybyłych z profilem szkoły i jej historią. Średnia Przemysłowa Szkoła Kamieniarstwa i Rzeźby w Hovicach w przyszłym roku będzie obchodziła 120-lecie istnienia. Przez cały ten czas funkcjonowała bez przerw dobrze służąc czeskiemu kamieniarstwu, a także tutejszemu środowisku artystycznemu. Nauczanie prowadzone jest trzech kierunkach: rzeźba, wydobycie i obróbka kamienia (kształci się techników wydobycia i obróbki maszynowej i ręcznej) oraz konserwacja zabytków. Łącznie naukę pobiera tu 170 uczniów. Mają oni zapewniony na miejscu internat, dzięki czemu społeczność uczniowską tworzy nie tylko lokalna młodzież, ale też i przybyła z innych stron Czech. Polskiej delegacji pokazano pracownie wszystkich trzech kierunków, a poczynione w nich obserwacje napełniły strzegomskich wysłanników optymizmem - wracali do kraju z przekonaniem, że nie taki wilk straszny, jak go malują - w warunkach polskich utworzenie szkoły kamieniarskiej nie jest niemożliwe i przy skromnej pomocy strony włoskiej od września bieżącego roku pierwsi uczniowie będą mogli zasiąść w ławkach nowej szkoły zawodowej. Cennym spostrzeżeniem był nacisk, jaki w kształceniu młodzieży kładzie się na stronę praktycznych umiejętności ucznia. Dyrektor szkoły podarował stronie polskiej podręcznik kamieniarstwa, który jest podstawą nauki kamieniarki, a także podręcznik traktujący o rekonstrukcji i konserwacji zabytków oraz program nauczania w zawodzie kamieniarz. Porównanie go z polskim programem, który aktualnie obowiązuje, prowadzi do konstatacji, że nie ma między nimi zasadniczych różnic. Liczba zajęć praktycznych i teoretycznych jest zbliżona, co tylko utwierdza w przyjętych rozwiązaniach dla tworzonej szkoły. Przewodniczący Sitarz stwierdził: „Myślę, że z chwilą, gdy klasa kamieniarska powstanie, zaprosimy Czechów, żeby się pochwalić naszymi poczynaniami w kierunku utworzenia w Polsce także szkoły kamieniarskiej”. Kształcenie w określonym zawodzie wiąże się oczywiście z zapotrzebowaniem rynku na tego rodzaju umiejętności. Jak wygląda w Czechach ta kwestia?Czechy to kraj czterokrotnie mniejszy od Polski, jeśli chodzi o liczbę mieszkańców. Z tych 170 uczniów, którzy aktualnie pobierają naukę, co roku około 40 zasila rynek pracy i jak zapewniają Czesi, wszyscy mają zatrudnienie w swoich specjalnościach. W ostatnich latach, podobnie jak we wszystkich krajach postkomunistycznych, była w Czechach duża swoboda w rozwijaniu działalności gospodarczej, nie były więc wymagane uprawnienia, kwalifikacje, umiejętności. Dzisiaj Czesi dostrzegają, że taki stan można było tolerować w okresie przejściowym, ale już dziś widać, że potrzeba przede wszystkim fachowców. Są nawet przypadki, że ci, którzy prowadzą działalność rzemieślniczą w zakresie kamieniarstwa a nie mają odpowiedniej profesjonalnej wiedzy na ten temat, szukają pomocy, by to zmienić i dla nich są organizowane specjalne kursy dokształcające. Nikt nie ma wątpliwości, że aby dobrze wykonywać swoją pracę, trzeba mieć również wiedzę teoretyczną, ponieważ ta, zdobyta poprzez samą praktykę, nie wystarcza. W Polsce zresztą ten problem widziany jest podobnie, istnieje potrzeba, by w kamieniarstwie byli zatrudniani pracownicy z podbudową przynajmniej szkoły zawodowej, a ich umiejętności nie ograniczały się tylko do tych koniecznych przy produkcji ale również, by obejmowały montaże i konserwację. Inna rzecz, że tak jak to jest w przypadku innych zawodów, kamieniarstwem powinny zajmować się osoby o pewnych predyspozycjach, bowiem nie każdy uczeń będzie czuł dobrze tę profesję, co przełoży się na poziom wykonania konserwacji zabytków czy obróbki kamienia. Stanisław Sitarz tłumaczy: „W Polsce od wielu lat nie ma szkół, które kształciłyby kamieniarzy, konserwatorów zabytków kamiennych czy rzeźbiarzy. Owszem były szkoły rzemiosł artystycznych, być może jeszcze funkcjonują ale koncentrują się one na innym tworzywie niż kamień. Szkoły wyższe prowadzą zajęcia w zakresie rzeźby w kamieniu ale zorientowane są na jednostki. A nam potrzebni są rzemieślnicy z prawdziwego zdarzenia, ich nam brakuje. Powinniśmy namawiać szkoły zawodowe i średnie, żeby kształciły młodzież, która ma do tego predyspozycje. Istnieje pogląd, że rzemiosło sprzed ostatniej wojny światowej zanika. Postępuje automatyzacja procesów produkcyjnych i na tradycyjne kamieniarstwo ręczne nie ma miejsca. Uważam, że nie jest aż tak źle. Utrzymuję kontakt z kilkoma rzemieślnikami kamieniarstwa artystycznego i oni mają stale zamówienia. Wykonują rzeźby sakralne, można je zobaczyć np. w Poznańskiem czy Zielonogórskiem. Do wykonania tego typu dzieł nie potrzeba dużej grupy wysoko kwalifikowanych rzeźbiarzy, bo wystarczy jeden wiodący, pod którego nadzorem zwykle pracują wykwalifikowani kamieniarze. Dla przykładu - w okolicy Strzegomia jest zakład pana Zbigniewa Kulasa, który stale wykonuje różne rzeźby, fontanny, wykańcza różne oryginalne elementy jednostkowe. A jeśli chodzi o konserwację zabytków to w tej chwili szczególnie na ziemiach zachodnich odbudowuje się dość dużo pałaców i zamków, kościołów, w których trzeba wykonać portale, maswerki, balustrady itp. A to wymaga obróbki ręcznej na przykład piaskowca czy wapienia. I do tego są potrzebni rzeźbiarze  kamieniarze”. W odniesieniu do powiatowego centrum kształcenia praktycznego w Strzegomiu pojawił się pomysł, żeby na jego terenie oprócz hali, w której byłyby zainstalowane maszyny i narzędzia do nauki obróbki maszynowej i mechanicznej, był zadaszony plac, gdzie uczniowie mogliby uczyć się kamieniarstwa ręcznego i rzeźbiarstwa. Jedną z obserwacji poczynionych w Czechach było szczególne umiłowanie uczniów i kadry w nauce rzeźby w wapieniu podobnym do pińczowskiego. Kolejnymi surowcami skalnymi stosowanymi w rzeźbiarstwie są różnej barwy i twardości piaskowce, marmury i wapienie zbite. W granicie pracują klasy najstarsze i używają do tego celu różnych elektronarzędzi, co dowodzi, że zastosowanie nowoczesnej techniki w kamieniarstwie ręcznym jest możliwe i potrzebne. „Zima tego roku nikogo nie rozpieszczała, była bardzo długa, ale są już pierwsze objawy ożywienia i kilka zakładów kamieniarskich zwróciło się do Urzędu Miejskiego z inicjatywą zatrudnienia bezrobotnych na sezon letni. W tej chwili około 40 bezrobotnych otrzymało pracę w zakładach kamieniarskich i wydobywczych. Ci pracodawcy, którzy przyjęli bezrobotnych z terenu gminy Strzegom, mają przyrzeczenie, że będą korzystali z ulg podatkowych z zakresu podatku od nieruchomości”  zapewnia przewodniczący Sitarz.  „W ostatnich miesiącach nie odbyły się żadne spotkania pracodawców z branży kamieniarskiej z regionu strzegomskiego. Natomiast odbyły się dwa spotkania zorganizowane przez tutejsze władze gminne - były to spotkania branżowe z przedstawicielami firm kamieniarskich. Na tych spotkaniach omawialiśmy różne problemy. Jako władze gminne deklarujemy pomoc w zakresie  promocji kamienia czy wyrobów z kamienia wyprodukowanych w Strzegomiu. Jest możliwość reklamy w Internecie firm kamieniarskich z naszego rejonu, przygotowujemy się też do wydania katalogu zawierającego spis tutejszych firm kamieniarskich. Ponadto przygotowywany jest teren do zorganizowania stałej ekspozycji wyrobów wyprodukowanych przez firmy kamieniarskie ze Strzegomia i okolic. Jak wiadomo, zbliżają się wielkimi krokami największe targi kamieniarskie w Europie organizowane w Stone+tec w Norymberdze. Niestety jeszcze nie dojrzeliśmy do tego, żeby na tych targach wspólnie wystąpić, ale jest to kwestia czasu, by podjąć i taką inicjatywę”.

Pod czujnym okiem inewstora-obiekt perfekcyjny BTC

Szansę dla polskiego kamieniarstwa nierozłącznie związane są z rozwojem budownictwa i pozycją, jaką mieć będzie w przyszłości kamień w realizowanych obiektach. Największe zakresy robót stwarza budownictwo kubaturowe, niestety w ostatnim czasie znacznie ograniczone. Są jednak inwestorzy, którzy znaleźli receptę na brak koniunktury na wynajem powierzchni w dużych biurowcach. Jednym z nich jest Towarzystwo Inwestycyjne „BT” Sp. z o.o., któremu prezesuje Jerzy Bar -  wielki miłośnik kamienia naturalnego.

Świat Kamienia: - Jak wygląda przebieg procesu inwestycyjnego w oczach inwestora? Czy całkowicie powierzył pan generalnemu wykonawcy prowadzenie budowy?

Jerzy Bar: - Jeśli chodzi o realizowanie konkretnego projektu, to wypracowaliśmy swoje know-how. Polega ono na tym, że nic nie wypuszczamy z ręki. U mnie pracuje więcej ludzi nadzoru niż u generalnego wykonawcy. Wszyscy się dziwią, że mam 9 inspektorów nadzoru, podczas gdy u generalnego wykonawcy jest tylko 3. U mnie są inspektorzy nadzoru głęboko specjalistyczni. Jest na przykład inspektor nadzoru specjalnie do okładzin kamiennych, jest inspektor od elewacji, klimatyzacji, niskich prądów, instalacji elektrycznych, ogólnobudowlany, od sieci strukturalnych, a zatem każda specjalistyczna dziedzina ma swojego opiekuna. Sami więc prowadzimy nadzór i takie postępowanie przynosi sukces. Bierzemy udział w tworzeniu projektu, od kreślarskiej deski do momentu zarządzania budynkiem, czyli cały proces realizacyjny mamy pod kontrolą.

ŚK: - Zazwyczaj na rynku inwestycyjnym od fazy projektu wszystko pozostawiane jest generalnemu wykonawcy, ponieważ jest on stroną w umowie...

JB: - Takie podejście rzeczywiście może dać porządne oszczędności, ale my pilnujemy jednak całego procesu.Nie wierzę, że jeśli pozostawi się wszystko generalnemu wykonawcy, to rezultat będzie taki, jakbyśmy chcieli. Pierwszy nasz budynek, który realizowaliśmy w kamieniu, wygrał nagrodę w konkursie ogólnopolskim pierwszego stopnia w kategorii budynki biurowe. A w tym czasie budynki takiego typu jak BTA Office Center rosły, jak grzyby po deszczu, bo była koniunktura. Z BTB Office Center także zdobyliśmy nagrodę. Te nagrody to nie przypadek, wzięły się właśnie z takiego podejścia kontrolowania tego, co się robi.

ŚK: - Kto był generalnym wykonawcą od strony użycia kamienia w budynku BTC?

JB: - Było paru podwykonawców. Elewację wykonała firma Elkam i muszę przyznać, że się na tym dobrze znają, bo nawet spełnili nasze wymagania, aby na elewacji użylenie płyt pasowało do sąsiednich. Dodatkowo elewacja na budynku położona jest po łuku. Jak się tnie kamień po łuku

(po krzywej elipsy), to wtedy uzyskuje się różne użylenie. Jakby tego było mało, trzeba było dobrać taki kamień, który - właśnie gdy się go tnie po łuku - będzie miał te wzory podobne. Wybrany został Kashmir White, który podczas cięcia po łuku zachowuje podobne użylenie.

Cała elewacja jest zlicowana, czyli szyby z kamieniem ułożone są w jednej płaszczyźnie. Wszystko zostało przygotowane tak, żeby takie założenie udało się zrealizować i docelowy efekt został osiągnięty. Elkam był wykonawcą elewacji, wewnątrz kamień zamontowała firma Uni-Bud Marmury. Szczerze mówiąc, nie widziałem w tej części Europy, aby ktoś odważył się ciąć kamień po łuku. Płyty mają rozmiary 80x150x3.

ŚK: - A wybór podwykonawcy robót, powierzył pan to generalnemu wykonawcy, czy ingerował w decyzję?

JB: - Generalny wykonawca musi mi przedstawić do akceptacji podwykonawcę. Dostaję pełną informację na temat podwykonawców, przeglądam listy referencyjne, zapraszam ich na rozmowy

i podejmuję decyzję. Zawsze przygotowuję tzw. drugi front, czyli zapasowych podwykonawców. Całość robót podzielona jest na elementy, czyli systemy scalone. To ważne, gdy chce się realizować budowę w szybkim tempie. Pierwszy budynek zrealizowany był w 15 miesięcy, od momentu wejścia na budowę do oddania do użytku. Drugi budynek 11 miesięcy, a ostatni - BTC Office Center - w 18 miesięcy, dokładnie tak, jak było napisane w kontrakcie. System kontroli obejmuje między innymi dzienny harmonogram realizacyjny i w momencie, kiedy się obsuwa jakiś termin, mogę interweniować w plan. Mam składany dzienny raport. W raporcie przykładowo mam przedstawione, że w danym dniu na budowie jest obecnych 30 pracowników z takiej a takiej firmy, że wykonają oni 50 metrów ściany. Kiedy zatem jakiś termin się opóźni, to mam zagwarantowane w kontrakcie prawo wprowadzenia nowej firmy na miejsce tej, która powoduje opóźnienie. To jest nasz straszak, firmy wiedzą, że ktoś czeka na ich miejsce. Jest to tak skuteczna metoda, że jak podpisaliśmy kontrakt na oddanie budynku na 15 lipca o godzinie 12, to wszystko było przygotowane co do dnia i godziny. Wszystko było zaplanowane z góry: na 2 miesiące przed zakończeniem prac wysłaliśmy zaproszenia do gości na symboliczne otwarcie - między innymi do prezydenta miasta i innych osób z władz miasta, przygotowaliśmy imprezę jako właściciele budynku. Na 15 lipca wszystko było gotowe i to nie tylko w sensie, że budynek był postawiony. Budynek był już przygotowany i oddany do użytku, również wymyty i wyczyszczony. Jak widać harmonogram dzienny jest bardzo

skuteczną metodą.

 SK: - Sprawa płatności - jak pan radzi sobie z tym problemem?

JB: - My płacimy za gotowy element scalony. Jak postawiłem te trzy budynki, za każdym razem płatności realizowane były bez oczekiwania na termin płatności. Pierwszy budynek budował Mitex, drugi Betonstal a trzeci Energobudowa i żadna z tych firm nie czekała na pieniądze. My mamy trochę nietypowy schemat płatności, płatnikiem jest bank i bank niejako odbiera budynek. Jeżeli zamówiłem na piętnastego danego miesiąca pieniądze za określony zakres prac, to firma prowadząca roboty musiała mieć gotowy zakres na piętnastego, żeby otrzymać pieniądze. Jakby się spóźnili, to od razu mieliby 1% mniej od tej kwoty. W momencie wystawienia faktury bank bezpośrednio przelewał pieniądze na konto generalnemu wykonawcy. Cała zabawa polega na tym, że każda z firm dobrze widziała, jakie są warunki umowy i że nie można ich negocjować, dlatego termin był dotrzymany.

SK: - Cały proces się zazębia...

JB: - To jest naprawdę bardzo dobry system i dobry biznes, każdy wie, co ma robić i trzyma się wytyczonych ścieżek. Jak odprawa była rano, to każdy miał jakiś plan np. położyć płytki w dwóch łazienkach. Mogli zatem albo położyć danego dnia 1,5 łazienki płytek albo 2,5 łazienki płytek. Nie mogło tak być, że zrobili jedną albo wcale, bo już by istniało zagrożenie, że termin się opóźni. Praca na zasadzie elementów scalonych to nie jest tak, że położy się płytki i wszystko już gra. Tutaj należy położyć płytki, posprzątać miejsce, wymyć płytki. Tak samo np. trzeba zamontować 200 drzwi, to oznacza zamontować z zamkiem, z szybami, jeśli takie elementy te drzwi mają, wymyć, zafoliować i wtedy można mówić, że są oddane do użytku. Od strony technologicznej przygotowanie wszystkiego na czas nie jest problemem, niestety dla niektórych problemem jest uporządkowanie prac.

SK: - Jako inwestor nadzorując generalnego wykonawcę jest pan w stanie uporządkować to wszystko i dopilnować?

JB: - Mam pełną kontrolę i wgląd w sytuację. Nawet w płatnościach, jeśli podwykonawca nie otrzymał płatności od generalnego wykonawcy, to wtedy miał prawo to zgłosić do mnie i ja mogłem przejąć płatności. W kontrakcie z generalnym wykonawcą mam zapisane, że mogę przejąć 25% wartości kontraktu bez podania przyczyny generalnemu wykonawcy.

SK: - To dosyć drastyczny punkt kontraktu...

JB: - Drastyczny, ale jest to środek zaradczy, w momencie jak coś się złego dzieje - mamy wtedy prawo przejąć inicjatywę.

SK: - Tym bardziej, że ważny tutaj jest termin. A jak sprawa ma się w wynajęciem przestrzeni?

JB: - W BTC Office Center zostało tylko 166 metrów kwadratowych wolnego miejsca.

SK: - Czyli tyle co nic, zatem przymierza się pan do BTD?

JB: - Dobrze powiedziane. Przymierzam się i co ciekawe, to będzie inwestycja, w której kamień jest elementem pierwszorzędnym. Kształt budowli to - jak my to nazywamy - „Rolling Stone”, czyli toczący się kamień. Ma to być budynek hotelowo-biurowy, zlokalizowany przy ulicy Wilanowskiej. Kamień będzie dominował. Sama technologia wykonania budynku to też będzie novum na skalę międzynarodową. Elementy kamienne stanowiące wycinek kuli.

SK: - Na terenie Warszawy jest dużo obiektów o przeznaczeniu hotelowo-biurowym, ale mają problemy z wynajęciem przestrzeni. Pan nie ma takich problemów. Rozpoczynając BTD też chyba dobrze przeanalizował pan sytuację...

JB: - Większość tych budynków, które borykają się z problemami wynajęcia przestrzeni, ma po prostu wady prawne albo stropy pękają, albo budynek jest osadzony nieodpowiednio. Często bywa tak, że nie mają parkingów. Nierzadko są to budynki tzw. koreańsko-tureckich developerów, coś tam zawsze nie jest dograne. My nie robimy dwóch inwestycji jednocześnie, co gwarantuje, że nie dzielimy naszej pracy. Wszystko w toku pracy nad jednym konkretnym projektem dopracowane jest perfekcyjnie. Na teren tego budynku wprowadziliśmy nawet specjalistów od feng-shui.

SK: - Od strony kamieniarskiej muszę przyznać, że praca została wykonana bardzo starannie.

JB: - Kamień z miesiąca na miesiąc staje się ładniejszy, odwrotnie jak każdy inny materiał wykończeniowy. To jest tak wdzięczny materiał... Dlatego w moich budynkach, gdzie się tylko da, decyduję się na kamień. Na dzień dzisiejszy cena kamienia przy takich inwestycjach, jakie ja realizuję, jest taka sama jak płytki ceramicznej. Jak się ma więc materiał z kamienia, to po co w ogóle kupować płytki ceramiczne. Poza tym kamień to natura i mnogość kolorów. Wszystkie elewacje, jakie mają moje budynki, są właśnie kamienne. W sumie - jak sprawdziłem - różnica w cenie pomiędzy alukoboardem a kamieniem jest żadna i według mnie układanie alukoboardu jest bez sensu. Zrobiłem jedną ścianę z alukoboardu i powiedziałem - nigdy więcej. Kamień i jeszcze raz kamień. Przy obecnych możliwościach technologicznych nie stanowi problemu, by coś wyciąć, dopasować  kusi mnie, aby wzbogacić roboty przez elementy rzeźbione. Obecnie przy planowaniu budynku BTD już wiem, że z punktu widzenia inwestycji budynek się obroni dlatego, że będzie unikatowy z uwagi na proces technologiczny.

SK: - Po wejściu do UE niektórzy oczekują lepszej koniunktury w zagospodarowaniu przestrzeni biurowej.

JB: - Szczerze mówiąc, ja nie liczę na poprawę wynajmu przestrzeni tylko dlatego, że nagle wejdziemy do UE. Liczę na jakość i naturę, czyli kamień powiązany z siecią strukturalną. Dążymy, aby nasze budynki były super ekskluzywne a w dodatku za nieduże pieniądze. My w sumie budujemy za 2/3 tego, co wydają inni. Integralną sprawą jest planowanie i zrealizowanie tego planu. Analiza sytuacji jest też istotna. Kolega właśnie dzwonił z Paryża i powiedział, że ceny powierzchni biurowych w tej chwili doszły do 5000 USD/m2. Od półtora roku ceny mieszkań wzrosły o 100 %. Jest to idealny moment, by kupować mieszkania, wszystkich zachęcam, ponieważ już takich tanich mieszkań nie będzie. Już obecnie obserwujemy, jak wielu inwestorów instytucjonalnych i funduszy skupuje mieszkania i biurowce, bo wiedzą, że ceny będą wyższe.

SK: - Projekt BTD to niewątpliwie duże wyzwanie, kto jest projektantem?

JB: - Zaprojektował go Bartłomiej Martens. To architekt, który wygrał konkurs zorganizowany w celu wyłonienia odpowiedniego projektanta. Do ciekawostek dotyczących naszego budynku należy między innymi zbiornik przeciwpożarowy usytuowany na samej jego górze - pomysł wprowadzony po nieszczęsnym 11 września spełniający wymóg dotyczący takich biurowców. Zbiornik będzie zamieniony w basen. Sam budynek będzie miał dwa poziomy, na jednym 5 lub 6 restauracji w różnym stylu oraz sale konferencyjne też różnej klasy. Ponieważ lokalizacja obiektu jest w pobliżu lotniska, taka różnorodność oferowanych usług ma sens. Nie chcę zdradzać wszystkich szczegółów dotyczących obiektu, bo co to by była za niespodzianka, a dotychczas wszystkie nasze obiekty miały takie niespodzianki. Pierwszy budynek jest zbudowany w stylu eklektycznym. Słupy są spawane do semistruktury. W tamtych czasach, jak budowaliśmy ten budynek, to mało było elewacji strukturalnych czy semistrukturalnych. Wszystkich denerwowało, czemu te słupy są pomarańczowe. To się jednak idealnie dopasowało. Jestem zadowolony z BTB Office Center - siedziby firmy Pfizer, która korzysta z tego biurowca już 4 lata. Przy budowie tego biurowca chciałem, aby wszystkie elementy się przenikały i były różne. Mamy więc przenikające się trapezy, walce i sześciany. W tej chwili Pfizer zgłosił chęć zamówienia 7 do 8 tys. metrów kwadratowych biura. BTC Office Center to już sprawa najnowsza. Budynek wykonany w technologii jednej konstrukcji wykładanej Ackermannem, czyli bloczkami ceramicznymi  nie pustakiem czy betonem.

SK: - Duże inwestycje to pewnie liczne grono pracowników...

JB: - Jak wszystko dobrze jest rozłożone to i pracowników nie potrzeba aż tylu. U mnie pracują 4 osoby w księgowości, 3 w marketingu, jest sekretariat oraz zarząd jednoosobowy. No i w trakcie budowy - nadzór.

SK: - Dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że redakcja będzie miała okazję śledzić realizację BTD.

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet