Zadzwoniła do nas pani z Warszawy, klientka jednej ze znanych polskich firm kamieniarskich. Pani-inwestor zainteresowała się kamieniem i ofertą jego ułożenia przez tę firmę podczas lutowych targów budowlanych w Warszawie. Doszło do podpisania umowy i wykonania posadzki z Morawicy i Bolechowic. Po wykonaniu zlecenia jakość usługi wzbudziła niezadowolenie zainteresowanej, co w następstwie zdecydowało o skorzystaniu z opinii rzeczoznawcy, który usługę w części uznał za wręcz niezgodną ze sztuką budowlaną. Negatywne reakcje kamieniarski bubel wywołał również u pracowników firmy, która miała na budowę wejść po wykonawcy robót kamieniarskich. Choć sprawa wymagałaby szerszego opisu, podajemy tylko fragment rozmowy, jaka odbyła się w czasie prezentacji powykonawczej pracownikowi naszej redakcji. Trzeba zaznaczyć, że nieprzyjemnych wątków w całej sprawie jest znacznie więcej, jednak skupienie się tylko na wątku wykonawczym wystarczy, by zorientować się na stosunku firmy do swojego klienta. Oto zapis fragmentu wypowiedzi pani inwestor w miejscu wykonania robót: Skryby - nierowność między płytkami - są ewidentne. Polska norma tego nie dopuszcza, to jest dyskwalifikacja. Ułożone płytki są łaciate, kamieniarz powinien był je rozłożyć i dobrać kolorystycznie. Powinien był to albo ze mną uzgodnić, albo znając plan rozstawienia mebli schować je tam, gdzie nie będą widoczne. Następnie - rozmijanie się fug i poziomic. To zupełna dyskwalifikacja błąd w sztuce, jak zauważył rzeczoznawca, ja tego nie wiedziałam. Panowie wykonawcy udowadniali mi, że wylewka ma zły poziom, a ich praca jest bez zarzutu. A przecież był zostawiony centymetr po to, żeby całość wypoziomować. A argument dotyczący łazienki, że podłoga płynie, bo za gruba wylewka - dopiero rzeczoznawca pokazał, że są spadki w kierunku ściany, bo gdzieś był źle złapany poziom i od tego się to wszystko zaczęło. Rozmowa była długa i mięsista. Tą źle wykonaną pracę naprawdę bardzo mocno widać. Uważam, że to, co było najpiękniejsze zostało zmarnowane, bo np. w łazience, gdzie były piękne kryształy i ślimaki na kamiennych płytkach, zostały pokryte fugami. Panowie sugerowali przy którejś płytce, że, ktoś pewnie stanął nogą. To nie ja stanęłam nogą, tylko raczej pracownicy. A nawet jeśli ktoś stanął, to robotę się oddaje po prostu dobrze zrobioną. Nawet jeśliby ktoś stanął, to efektem nie będzie wybrzuszenie całej podłogi, jak to ma miejsce w szatni. Z tą szatnią to w piśmie od firmy jest wytłumaczone, że za gruba była wylewka i trzeba było więcej dać kleju, dlatego ona popłynęła. Najpierw była kuchnia robiona i ona jest najlepiej zrobiona, później sień a na końcu szatnia. Powiedzieli, że 'tam w tej szatni, nie będzie pani zachwycona', w momencie gdy podpisywałam protokół. Jak wchodzili, nie zgłosili żadnych uwag, co do wylewki. A w umowie jest taki punkt, że pracownicy wykonają inne roboty konieczne na miejscu. Ważne jest, czy ten defekt jest wynikiem świadomego niedbalstwa. Zawsze się może tak zdarzyć, że jakaś robota nie wyjdzie, ale zwykle się stara jakoś ją naprawić, a nie straszy, że w sądzie wygramy. Ktoś dbający o reputację zakładu, zapytałby się -kiedy może przyjechać naprawić? No cóż, po przeczytaniu tych słów nasuwa się pytanie, jak czuje się wykonawca? Czy tak rozumie zadowolenie swoich klientów? Czy z takim traktowaniem zobowiązań wobec zleceniodawców robót i kupujących kamienne wyroby mają się w kraju kojarzyć polscy kamieniarze? Pod nazwą firmy w naszej bazie nie zapiszemy “godna polecenia”, a poszukującym z nią kontaktu przekażemy zapis rozmowy “zadowolonej” klientki.
Skorzystaj z naszej prenumeraty.
Zamów całoroczną prenumeratę Świata Kamienia!
45-837 Opole, ul. Wspólna 26 woj. Opolskie Tel. +48 77 402 41 70 Biuro reklamy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. Redakcja: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. |