KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

KONKURS NA POMNIK MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Z inicjatywą przedsięwzięcia wyszedł Społeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Krótko potem, we wrześniu ubiegłego…

Czytaj...
HARD ROCK HOTEL

HARD ROCK HOTEL

Jedna z najnowszych realizacji, za którą stoi firma stoneCIRCLE, zyskała wiele prestiżowych nagród. Bar hotelowy otrzymał nagrodę Best…

Czytaj...
LAGASCA 99 I COSENTINO

LAGASCA 99 I COSENTINO

Zlokalizowany w dzielnicy Salamanca w Madrycie budynek mieszkalny Lagasca 99 nawiązuje swym charakterem do obiektów architektury wokół niego,…

Czytaj...
BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

BUDUJMY EKOLOGICZNIE, ALE WYDAJNIE!

Taki apel do Ministerstwa Rozwoju wydało w połowie sierpnia br. dwanaście organizacji branży budowlanej, deweloperskiej, biznesowej i architektonicznej.

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Mocny konkurent Impali

Moda czy szczególny rodzaj upodobania Polaków zdecydowały o tym, że jednym z najpopularniejszych kamieni naturalnych w naszym kraju jest obecnie Impala Rustenburg. Jak wskazują wypowiedzi właścicieli zakładów kamieniarskich, jego wykorzystanie do produkcji różnych wyrobów kamieniarskich sięga blisko 68 procent ogólnej liczby stosowanych kamieni naturalnych. Popularność tego granitu na naszym rynku wynika z dwóch przyczyn: atrakcyjnego ciemnego koloru i przystępnej ceny. Za nim jednak kamień ten zdobył gusta i portfele Polaków, wszędzie tam, gdzie istniała potrzeba zastosowania czarnego granitu, najchętniej sięgano po granit ze Skandynawii, popularnego szweda. Ale kamień ten, obok wielu niewątpliwych zalet, ma jedną zasadniczą wadę wysoką cenę, która skutecznie redukuje klientów na gotowe wyroby. Nic dziwnego zatem, że znaleziono mu konkurenta w Impali Rustenburg. Nie poprzestano jednak na tym i do Polski sprowadzono jeszcze jeden kamień koloru czarnego. Ponad dwa lata temu na rynku polskim pojawił się granit o nazwie Bon Acord, który od razu zainteresował kamieniarzy. Pewnie dlatego jego obecność w zakładach kamieniarskich jest coraz bardziej powszechna. Zainteresowany porównaniem obu tych kamieni przeprowadziłem rozmowy z właścicielami zakładów kamieniarskich oferujących Impalę i Bon Acord. Zarówno Impala, jak i Bon Acord dostępne są w pełnej gamie rozmiarów w zbliżonej cenie. Oba kamienie są łatwo osiągalne. Próba oceny ich atrakcyjności sprawia pewną trudność: pożądana jest obiektywność, a wiadomo - gusta są różne, ale można przyjąć, że dla oferenta na atrakcyjność kamienia wskazuje klient. I tu okazuje się, że oferujący zarówno Bon Acord, jak i Impalę Rustenburg zauważają, że klienci  kupujący dotychczas Impalę przenoszą zamówienia na Bon Acord twierdząc, że jest „ładniejszy,  ciemniejszy”. W ocenie właścicieli takich zakładów Bon Acord w ich ofercie wyparł Impalę w 75%. Niewątpliwie istotne dla ogólnej oceny kamienia jest jego podatność na obróbkę:

Cięcie - w opinii kamieniarzy, którzy mają doświadczenie w obróbce obu omawianych kamieni, podczas cięcia nie ma zauważalnej różnicy zarówno w zakresie szybkości, jak i zużycia piły czy poboru prądu. Polerowanie, w tym elemencie obróbki Bon Acord wypada wyraźnie lepiej. W procesie polerowania Impali dość często pojawia się wada materiałowa popularnie nazywana „kocie łapki”. Polega to na pojawianiu się nieregularnych plam widocznych pod światło, które wyglądają jak miejsca niedopolerowane (nazywane reflerksami). Zjawisko to w przypadku Bona Acorda  występuje w znacznie mniejszym zakresie i ryzyko związane z tą wadą sprowadzone jest do minimum. Powtarzalność koloru  i tu znowu ocena jest korzystniejsza dla Bona Acorda. W przypadku Impali różnice w głębokości koloru pomiędzy blokami tego samego gatunku są czasem bardzo duże. W przypadku Bona Acorda powtarzalność należy ocenić bardzo wysoko. O wadze tej cechy materiału nie trzeba nikogo przekonywać  płyta kamienna, której nie można dopasować do kilku następnych bloków, to materiał zalegający w magazynie, który trudno zbyć. A jakie inne możliwości stwarza Bon Acord. Znaczna część zakładów przecina bloki Bon Acord w poprzek wskazanego kierunku cięcia  po trzecim wymiarze. Uzyskuje się dzięki temu zmianę wyglądu kamienia  w praktyce głębokość czerni podkładu uzyskuje się o jeden stopień wyższą a ziarno drobniejsze i bledsze.

 

I znowu, zachowując istotną wielkość ziaren i kontrast między nimi bon acord wypada ciekawiej niż „jednolicie szara” przecięta w tym samym kierunku impala. Bon Acord dostępny jest w trzech odmianach  dark, super medium i light. Porównując kolory można powiedzieć, że Bon Acord Super Medium odpowiada Impali Dark. Ponieważ znajomość tego kamienia nie jest jeszcze zbyt powszechna, warto powiedzieć o nim nieco więcej. Pierwszy kamieniołom został założony w RPA w prowincji Transvaal ( obecnie Mpumalanga ) 60-70 lat temu niedaleko miejsca, w którym znajduje się obecnie miejsce wydobycia tego kamienia. Nazwa firmy Bon Acord  pochodzi właśnie od nazwy tego pierwszego kamieniołomu. Jest on położony 160 km na północny-zachód od Johannesburga. Wydobycie gabro odbywa się tu w scenerii górzystego stepu południowoafrykańskiego pokrytego roślinami. W kompleksie Transwal gabro pochodzące z Bon Acord jest wyżej cenione stratograficznie niż materiał pochodzący z tradycyjnych złóż Rustenburga. Mineralogicznie jest do niego zbliżony, jednak jest bogatszy w minerały, które wpływają na ciemniejszy wygląd gabro wydobywanego w Bon Acord. Układ kamieniołomu Bon Acord zapewnia możliwość dalszego wydobycia idealnych bloków, ponieważ składa się z materiału, w którego skład wchodzą formacje twarde i jednolite. Odkrycie złóż Bon Acord dla współczesnego rynku kamień ten zawdzięcza panu  wieloletniemu szefowi i właścicielowi doskonale znanej firmy Keeley Granite operatora wielu kamieniołomów i producenta najwyższej jakości kamienia exportowanego z Afryki.  Zbudował on firmę, której głównym celem jest dostarczanie materiału o najlepszej dostępnej jakości. Aktualnie eksploatowane złoże odkryto około 5 lat temu, a pełna eksploatacja rozpoczęła się w roku 1998.  Trzeba przyznać, że oferta nowego gabro została szybko zauważona przez polski rynek kamieniarski. Andrzej Stefaniak, jeden z liczących się ludzi branży kamienia naturalnego, złożył jesienią 1998 roku pierwsze zamówienie na Bon Acord. Obecnie jako szef firmy Protea Granite Limited  stawia na Bon Acord - w jego ocenie - najlepszy z oferowanych na rynku gabro. Protea ściśle współpracuje z Keeley Granite. Innym dostawcą Bon Acord do Polski jest firma Steneko. Według aktualnych ocen, do Polski w ciągu zeszłego roku trafiło ok. 6 000 ton tego interesującego kamienia  zorientowani w naszych realiach specjaliści twierdzą, że ten kamień ma przyszłość i w tym roku import powinien się podwoić.

Włożyć duszę w kamień

- Pańska strona internetowa wiele obiecuje, jest to efekt pańskiej sprawności marketingowej czy szczególnych umiejętności kamieniarskich?

- Kamieniarz z naprzeciwka ma jakieś 68 lat, należy do pokolenia, które fachu uczyło się w dobrej, starej szkole i jak to ludzie starej daty jest naprawdę solidny. Natomiast brakuje mu wiedzy o współczesnych metodach działania na rynku, marketingu, projektowaniu. Reprezentuje stare rzemiosło i styl działania z minionej epoki, kiedy nie było takiej walki o klienta, był inny rynek, nie było też takich możliwości obróbki kamienia, ani na taką skalę, jak to ma dzisiaj miejsce. Na ogół kamieniarze starszego pokolenia mają wiele pretensji do młodych o to, że my im odbieramy klientów, ale nie widzą, że jest to konsekwencja naszych różnych postaw. To przecież sami klienci zauważają, że jest różnica w tym, co mamy do zaoferowania. Do tej pory nie potrafią zrozumieć, w jakiej rzeczywistości teraz funkcjonujemy, pytają więc: dlaczego robić reklamę, po co wydawać pieniądze na to wszystko, przecież i tak wszędzie wszyscy mogą przyjść. Wykształcenie w tym zawodzie zdobyłem w Niemczech, gdzie uczęszczałem na zaoczny kurs kamieniarski. To, czego się nauczyłem w Niemczech o marketingu, zarządzaniu, sposobach radzenia sobie w prowadzeniu firmy, organizacji pracy itd., w zderzeniu z naszą rzeczywistością okazało się niesłychanym kontrastem. Nauka na kursie zaocznym, który ukończyłem Niemczech, podobna jest do polskiego trybu kształcenia zaocznego. Po szkole poznałem co najmniej 5 osób, bardzo sympatycznych, często odwołuję się do ich znajomości fachu, to jest też dobra nauka. Jeżeli mam problem, to pytam jednego z tych starszych kamieniarzy. Przecież nikt nie wie wszystkiego, a oni zawsze służą radą, to są osoby w wieku emerytalnym. Maszyny stworzone przez nich, które do tej pory funkcjonują, były złożone w ich własnych warsztatach, taka nauka od tych ludzi jest dużo lepsza niż z książek. W Polsce znamy się między sobą dużo lepiej niż kamieniarze niemieccy. Tam znają się tylko ludzie, którzy, powiedzmy prowadzą handel i mają kontakt z innymi lub ci, którzy spotykają się na targach. My jesteśmy zawzięci, to jest prawda, że konkurencja, szara strefa to niszczy, natomiast, kiedy się spotykamy i zaczynamy ze sobą rozmawiać, otwieramy się jeden na drugiego. Zdarza się, że klient pokazuje jakiś prospekt i chciałby mieć coś takiego jak tam jest pokazane. Nie mamy technologii takich jak kamieniarze na Zachodzie, więc zaczynam myśleć, tworzyć to w wyobraźni i okazuje się, że to wychodzi może nie w 100% za pierwszym razem, ale za drugim, trzecim. Coś, co wydawało się nie do zrobienia, ale okazuje się, że zaczynamy to tworzyć a pojutrze to pokazujemy. To są dla mnie najlepsze prace i najlepsza szkoła, nie mówiąc o tej teorii typowo szkolnej. W Niemczech nauka zaczyna się od tego, że pokazuje się uczniom narzędzia do obróbki kamienia, potem zaczyna się praktyczna nauka zawodu w warsztatach, bierze się młotek i przecinak do ręki i pracuje. Twierdzę, że znajomość fachu polega na umiejętności ręcznej obróbki - jeśli wezmę w ręce przecinak i młotki, kawał płyty, nawet w stanie surowym, to stworzę jakiś element dekoracyjny, ławkę, stół czy nawet nagrobek. Kamieniarza postrzegam w ten sposób, jeżeli potrafi zrobić z niczego coś, przy użyciu podstawowych narzędzi, to on jest dobrym fachowcem, z doświadczeniem, zna strukturę kamienia, jego budowę, łupliwość itd. To jest dla mnie kamieniarstwo, a nie, że pohandluje dużymi  płytami. Dla mnie wyznacznikiem poziomu rzemiosła kamieniarskiego jest to, co zrobi ręka, nie maszyna. Nie ulega wątpliwości, że maszyny są bardzo potrzebne, ale żeby rozumieć sens roboty kamieniarskiej, trzeba poznać rzemiosło. Czytam czasopisma, przeglądam strony internetowe, szukam, dowiaduję się, jeżdżę do Norymbergi i Carrary. Dlaczego? Nie zdarzyło mi się, żebym nie dojrzał czegoś, nie przywiózł czegoś w głowie i nie próbował zastosować. Nie jeździ się na targi, żeby kupić różne rzeczy, tak jak to jest na naszych targach, kupię trochę plastiku, żeby się podróż zwróciła. To nie o to chodzi. Jeżeli wystawiam się na targach międzynarodowych w Poznaniu, wszyscy mówią, człowieku, kup sobie samochód, po co wydajesz tyle pieniędzy! Ale oni nie rozumieją takich rzeczy, jak promocja i reklama i jak ważne są pieniądze przeznaczone na te cele, jakie korzyści i możliwości płyną z tego wszystkiego.

- Jedną z rzeczy, które pan wykonuje, są kamienne kolumny odsłuchowe?

- Wiele kolumn. Te, które pan widzi, były robione w Niemczech, ale czy to jest polski wyrób czy niemiecki trudno określić. Jeżeli chodzi o elektronikę, szukaliśmy w Polsce

i okazało się, że tego nie ma kto produkować. W Niemczech się sprzedają, na Polski rynek są za drogie. Wiadomo jak to się pisze, jak ktoś coś promuje to będzie kupowane. Obudowy kamienne wykonuję tu, na miejscu, natomiast głośniki, zwrotnice i tak dalej, są robione i testowane w Niemczech, ja to tylko składam, ponieważ muszę mieć pewność, że one na pewno zagrają. Są to małe serie 500-700 sztuk. Kiedyś przeczytałem o kimś, kto pierwszy raz zabrał się za produkcję kolumn i po tym, co zobaczyłem, śmiałem się, a brat mój się zdenerwował, zresztą już dwa lata temu spotkałem się z czymś takim, że ktoś wyprodukował pierwszą kolumnę i pokazał na targach we Wrocławiu. Nasze kolumny demonstrowałem 7 lat temu. Dokładnie pamiętam. W Niemczech sprzedaje się takie kamienne kolumny głośnikowe od 15-20 lat. Jeśli obecnie mówi ktoś, że stworzył pierwszą kolumnę marmurową czy granitową to jest to nieprawda. Kolumny w moim biurze są marmurowe, ale granitowe też wykonuję. Mam swoje wzory. Granit ma świetne własności akustyczne. Znaczenie ma odpowiedni kształt, nachylenie, ustawienie ich na odpowiedniej wysokości. Mają bardzo dobrą opinię. Testy wykazywały, że wartości akustyczne kamienia są bardzo dobre, dzięki czemu nasze kolumny dają czysty dźwięk. Im cięższa kolumna, tym lepiej, mogą ważyć nawet i 70 kg jedna. Ja nie jestem z zawodu elektronikiem, więc zdaję się na fachowców. Dużo się robiło w masówce, natomiast są też indywidualni zamawiający, którzy szukają czegoś specjalnego, choć bardziej zależy im na tym, by to wyglądało atrakcyjnie, więc chcą, żeby obudowy były marmurowe i nieważne jest co w środku. Ale kolumny kamienne nie są zbyt upowszechnione. Są w naszej ofercie kolumny o wysokości 90 cm, kolumienki niby najmniejsze, jakie są. Wykonujemy dziwne kształty, np. w formie piramidy. Są projektowane przez fachowców, wszystko jest w nich wyliczone, efekt osiągany jest w wyniku szczegółowej analizy.

Przychodzi do pana klient i co pan robi?

- Zaczynam od rozmowy i odczuć w kontekście przyszłego projektu. Uczono mnie, że jeżeli się coś wykonuje, nie należy zwracać uwagi na to, co klient mówi, ale na to, co czuje, wtedy będzie można odpowiedzieć na jego oczekiwania. To trudne, trzeba spędzić dużo czasu

z ludźmi, bawimy się troszeczkę w psychologów, każdy doświadczenia ma indywidualne, jeżeli oddamy im to jak czują, to widać w tych ludziach, że promienieją, jeżeli włożymy serce, będziemy kierować się emocjami, ci ludzie potrafią nas wzruszyć a my ich. Ktoś się mnie pytał, dlaczego staram się z nimi tak dużo rozmawiać. Jeżeli popatrzymy na naprawdę dobry wyrób , to widzimy, że w nim coś żyje, jakieś tchnienie, trudno to określić, ale widać tę iskierkę w oku ludzi, kiedy spoglądają. To może być porządnie wykonana łazienka, rzeźba, element dekoracyjny.

 - Czy na podstawie zdjęcia jest możliwe stworzenie rzeźby?

- Jest to możliwe, rzecz w wyobraźni. Jeżeli ktoś na podstawie zdjęcia będzie próbował zrobić rzeźbę a ma małą wyobraźnię to potrzebuje co najmniej 4, 5 rzutów na zdjęciach, żeby ją stworzyć, inaczej jest, gdy ktoś ma wyobraźnię przestrzenną. Przy okazji zamówienia, które składała u mnie kiedyś klientka, wpadłem na pomysł, po tym jak powiedziała: „Mój mąż przeszedł na druga stronę”. Zacząłem szukać skojarzeń w wyobraźni, pytałem siebie, co to jest ta druga strona? I wymyśliłem, że to będzie rzeka i most prowadzący na drugą stronę, gdzie będzie jej mąż w otoczeniu natury. On był myśliwym, więc i to musi być widoczne - tak stworzyłem cały nagrobek. W innym przypadku zamawiająca chciała, by na nagrobku był Jezus w takiej pozie, że on miał ją witać w drodze. Stąd też pojawił się napis: „Idę do Ciebie, Panie”.

- Z tak oryginalnym podejściem powinien się pan pokazywać na targach.

- Zastanawiam się, czy wystawiać się na targach kamieniarskich, nie wiem jak uderzyć, czy szokować. Na BUDMĘ przygotowałem rzeczy niestandardowe, taką promocję, klienci przychodzili i byli zszokowani meblami z kamienia, to było dla nich coś nowego.

- A jak jest z konkurencyjnością naszych wyrobów wobec tych z zagranicy?

- Uważam, że wcale nie jesteśmy gorszymi kamieniarzami, wkładamy troszeczkę więcej serca w pracę od Włochów, oni wyprzedzają nas tylko technologią, ale na pewno nie w pomysłowości, może nie mamy takiego doświadczenia, historii, ale mamy wyobraźnię. Oni wymyślili już tyle rzeczy, że nie wiedzą co dalej. My jesteśmy natomiast na początku i jesteśmy w stanie stworzyć coś, czego oni jeszcze nie wymyślili. I tak jest na przykład, kiedy patrzy się meble, wyposażenie wnętrz.

- Kamień to w pańskim życiu duża sprawa?

- Wszystko było w innej kolejności, na początku powinien człowiek zająć się szkołą a potem zawodem, a u mnie było odwrotnie. Chęć pozostania w Niemczech zmusza do nauki i pracy. To, co mnie zainspirowało w kamieniu, on sam mi się bardzo spodobał, forma jego obróbki, to, co można z niego stworzyć. Zająłem się kamieniarstwem zupełnie przez przypadek. Znajomy mnie zawiózł do jednego kamieniarza, po czym wieczorami pracowałem oficjalnie, nieoficjalnie zacząłem od rana, bo miałem cały dzień wolny, nie było co robić z czasem. Zaczęło mi się to podobać. Później już było samo zagłębianie się, więcej się poznaje i chce się poznać jeszcze i to wciąga, wciąga branża, poznaje się ludzi, spotyka się z nimi człowiek a potem stara się robić coraz lepsze rzeczy, ładniejsze, więcej i coraz nowocześniejsze. Dobrze, że miałem takiego przyjaciela, którym mnie nauczył myślenia po kamieniarsku, bo podstawą dobrej pracy w Niemczech jest konieczność myślenia, a później wykonawstwa. U nas to jest na zasadzie najpierw zrób, a później ci wytłumaczę. Poznałem ich mentalność, każdą rzecz, którą robiliśmy, ktoś tłumaczył, skąd co wynika i jak to powstaje i dlaczego to robimy, potem ewentualnie zaczynamy rysować coś i konsultować to ze sobą, czy będzie odpowiednia wysokość, kąt nachylenia, przy różnych elementach dekoracyjnych czy wnętrz. To zaczyna wciągać i nawet się nie wie, że się złapało bakcyla. Nie tylko wykonujemy samodzielnie jeden element czy drugi, nagle okazuje się, że opanowaliśmy kilka podstawowych rzeczy prowadząc zakład, organizujemy pracę, załatwiamy towar, przyjmujemy zamówienia i realizujemy je i nagle okazuje się, że zajmujemy się wszystkim. Nie ograniczam się do pracy 8-godzinnej. Pierwsze targi, na które pojechałem po powrocie do Polski odbyły się dziewięć lat temu w Kłodzku. Następne były w Wałbrzychu, gdzie było 6 czy 7 osób. To był szok. Jeżeli kamieniarstwo polskie jest takie, jak ja tu zobaczyłem, bo przecież targi są wyznacznikiem tego, co dzieje się na danym rynku, to jest szansa zaistnienia na tym rynku.

Kamieniarstwem zająłem się 12 lat temu, a 8 lat temu w Polsce.

- W Niemczech poznał pan zasady biznesu, rzemiosło, czy przyjeżdżając do Polski wykorzystał pan cały bagaż doświadczeń?

- Po przyjeździe do Polski od razu otworzyliśmy z moim byłym szefem spółkę polsko-niemiecką, na zasadach kooperacji i wymiany. W Polsce było tak mało kamienia, więc żeby firma dobrze prosperowała materiał był ściągany do kraju. Współpracuję z moim bratem Jackiem i zaprzyjaźnionym Niemcem. Podzieliliśmy się, ja zająłem się rynkiem polskim, Jacek przede wszystkim eksportem, a Herman pomagał nam w organizacji, w wyposażeniu nas w kraju w maszyny, urządzenia, technologię. Standardy przejęliśmy z Niemiec.

- Zaczął pan od zbudowania pewnego systemu. No i co dalej...

- Należy dalej solidnie pracować, tylko to się opłaca w dzisiejszych czasach, trzeba wprowadzać na rynek te rzeczy, które się sprzedają w Polsce. Zaczynamy pierwsze meble robić i promować, ale one się bardzo słabo sprzedawały, więc musiałem zająć się sprzedażą i wykonywaniem nagrobków. Przez pierwszy okres czterech, pięciu lat trudno było promować kamień w elementach wyposażenia wnętrz w Polsce, był on zbyt drogi, ludzie tego nie znali, nie wiedzieli, że coś takiego można robić ale okazuje się po ośmiu latach, że sytuacja się zmienia i idziemy w kierunku budowlanym, wyposażenia wnętrz, a odchodzimy od nagrobków, które zostawiamy raczej małym zakładom rzemieślniczym. Ja nie ukrywam, że zostaję przy nagrobkach, gdzie będę nadal chciał wykonywać rzeczy artystyczne. Całą działalność opieram na dużych robotach wykonywanych dla osób indywidualnych i dużych firm. Mam pracowników, którzy prawie od samego początku u mnie pracują, oni też pracowali w Niemczech. Jestem z nich zadowolony, mogę im zaufać. Są tak wyspecjalizowani, że osobno działają ci, którzy zajmują się wyposażeniem wnętrz, i ci, którzy robią nagrobki. Tworzę teraz trzeci zakład ogólny. Obsługuję przede wszystkim Konin i ościenne miasta, natomiast ten zakład przygotowuję z nastawieniem na Polskę, dlatego on jest budowany przy drodze wschód-zachód, jeśli pokażę w dużym salonie wystawowym swoje możliwości, to jest dużo łatwiej handlować. Ludzie szukają czegoś naprawdę ładnego, oryginalnego. Chcę promować wyroby z Chin, podglądać Hindusów, Włochów, iść za modą zmienną z roku na rok. W kamieniarstwie tak jak w innych dziedzinach życia obowiązują przecież mody, np. na kolor, rodzaj kamienia.

- Roboty elewacyjne też robicie?

- Mam brygady montażowe, ale też wykonuję kominki. Robimy je elementami, składając jak klocki lego, cały montaż jest pracochłonny i choć zamówień mam bardzo dużo, to odrywać pracownika od maszyny jest mi bardzo ciężko, wolę, żeby on obrabiał kamień, bo jeżeli obrobi go dobrze, to ekipa montażowa potrafi to szybko zmontować, bo to nie jest wielką filozofią. Mam brygady 2, 3-osobowe, czasami 4, ale rzeczywiście grupuję ludzi, jeżeli mam na wykonania duże roboty. Cały nadzór prowadzę sam, nie ma rzeczy, którą bym się nie zajął. W Niemczech pracowałem w firmie, gdzie szef był autorytetem ze względu na wiedzę, umiejętności, ale byliśmy zaprzyjaźnieni, panowała atmosfera współpracy, byliśmy jedną grupą.

- Jak pan sobie radzi z pracownikami?

- Przez wynagradzanie człowieka nie tylko finansowo. Docenienie kogoś w pracy więcej się nie raz znaczy niż pieniądze. Moi pracownicy są zadowoleni, czasami organizuję dla nich imprezy, wiadomo mamy wspólne tematy. Nie ma takich sytuacji, że jeżeli ich potrzebuję, to mi odmówią, bo mają za sobą 8 godzin i mają dosyć. Jeżeli ktoś ma problem rodzinny, cała reszta jest wyrozumiała w stosunku do niego. Ale jak ktoś przesadza to cała grupa ingeruje. Jeżeli są przyjmowani nowi ludzie, to sami pracownicy sprawdzają, czy ci ludzie mają chęć do pracy, czy się nadają, choć ostatnie słowo należy oczywiście do mnie. W ten sposób pracuje się rewelacyjnie.

- Oferta pańska jest mocno zróżnicowana?

- Mówiliśmy o kolumnach, o stołach, regałach - to wszystko, co można z drewna zrobić, można i z kamienia. Ale czy to się będzie sprzedawało? Kamienne meble, różne elementy dekoracyjne, fontanny z kamienia itp. były wykonywane w starożytności i dziś wracają. Każda moda wraca i na kamień też przyjdzie pora, trzeba go tylko promować, pokazywać, pisać o nim w czasopismach. Na przykład taki stół z jednolitej płyty, piękna rzecz, żeby tylko kolor płyty był dobrze dopasowany do wyposażenia wnętrza. Silne firmy promują korian i dziś m.in. w bankach mamy korian, który wcale nie jest tańszy od granitu, ale architekci i projektanci pokazują go, bo dostali ładne próbki. Dopóki kamieniarze polscy nie będą zrzeszeni, albo nie powstaną silne firmy, czy kogoś będzie stać na wypromowanie kamienia, na dostarczenie takich próbek architektom i projektantom, a to oni decydują o tym, co jest na rynku. Tworzy się grupa ludzi, którzy mają pieniądze, oni szukają prestiżowych rzeczy. To nie jest dla przeciętnego odbiorcy, ale jest dla kogo robić. Kiedyś np. klientka przywiozła sobie wszystkie meble z Miami i chciała zamówić umywalkę, zależało jej, żeby kamień był identyczny, jaki widziała gdzieś tam za oceanem. Chętnie wykonuję takie prace, jest zawsze szansa, że ktoś u tej pani zobaczy i przyjdzie do mnie ze zleceniem. Trzeba pokazywać surowiec i pozwolić ludzkiej wyobraźni pracować, tak by sami klienci wskazali, co chcą z tego kamienia mieć. Jeżeli sam dla promocji zrobię ławę, to każdy będzie myślał, że ona może być tylko taka, tej wielkości, tylko z takiego kamienia i nic innego. Natomiast jeżeli pokażę kamień i na nim napiszę stoły, to każdy dopasuje sobie w wyobraźni coś, co chce. Ja jestem od tego, żeby zrealizować ich marzenia. Ktoś potrzebuje stół konferencyjny dla piętnastu osób. Projektuję go więc i jestem w stanie ich przekonać, że to będzie funkcjonowało.

- Jak sytuacja kamieniarzy wygląda w rejonie Konina?

- Jedni są silni drudzy są słabsi. Rynek zmusza do tego, żeby była konkurencja, a ja bardzo lubię konkurować. Ludzie się mnie pytają, nie boisz się konkurencji, masz tutaj 6 czy 8 kamieniarzy pod nosem, a ja się pytam - dlaczego? Możemy ze sobą konkurować, ja pokażę swoje wyroby, oni swoje, niech klient sam decyduje od kogo weźmie. Czasem ludzie zaniżają ceny i tak naprawdę wszyscy na tym tracą, klient zyskuje - ale to jest niezdrowa konkurencja, są też takie metody, że ktoś komuś wyrywa zlecenia, nasyła kontrole. Ja tych kontroli miałem w tym roku 5 czy 6. Ci kamieniarze, którzy wykazują śmieszne ilości nagrobków w zeznaniach dla urzędu skarbowego, jakoś nie są kontrolowani. Pan, który przywozi nagrobek i dorzuca sobie 300 zł do jego ceny, a przy reklamacji zbywa klienta, to nie dosyć że psuje rynek, to odbiera mnóstwo roboty. Jemu wystarczy jak zarobi 700 czy 800 zł, będzie miał na 1 dzień pracy i 3 dni picia, a potem partyzantka trwa dalej i on biega z wizytówkami po cmentarzu, które wciska na siłę i przekonuje, żeby człowiek szedł do niego  to głupie. Myślę, że z czasem tylko silni i dobrzy zostaną. Ci mali, którzy robią partyzantkę sami się wyniszczają. Psują reputację kamieniarzom i ich postrzeganie. 

- Jak pan widzi kondycję kamieniarstwa? 

- Koszty ogólnie firm się podwyższają, myślę, że trzeba wyłapywać indywidualnych klientów, którzy chcą czegoś specjalnego, poza tym zdobyć duże zamówienia publiczne. Gospodarka podupada, ludzie biednieją ogólnie, natomiast tam, gdzie są planowane inwestycje budżetowe, najczęściej pieniądze się znajdują. Mam zamiar wrócić z powrotem na Zachód w formie eksportu swoich towarów. Wykorzystuję do tego Internet, mam swoją stronę, chcę jeszcze otworzyć stronę w języku niemieckim i angielskim i będę promował się na Zachodzie. W swych rękodziełach, rzeźbie podrabiam często naturę i tam potrafią to docenić. W wyrobach standardowych nie jesteśmy w stanie konkurować ani z Włochami, ani z Niemcami, ani ze Szwedami. Oni mają taniej kamień, lepsze możliwości jego zdobycia, choć co prawda produkcja jest u nich trochę droższa. Mnie opłaca się robić coś, czego duże zakłady nie wykonają. Współpracuję z firmami wielkopolskimi, którym daję gotowe nagrobki, oni mi przecinają kamienie, bloki, jest to rodzaj wiązanej transakcji, robię im rzeczy nietypowe, których oni nie są w stanie wykonać. Staram się robić rzeczy niepowtarzalne. Wiem, które firmy są w Wielkopolsce największe i najsilniejsze, z niektórymi handluję od 8 lat, więc dostaję odpowiednie rabaty i upusty, przy większych zakupach negocjujemy ceny i nasza współpraca jest tak dobra, że nie opłaca mi się jechać do Włoch czy gdziekolwiek, żeby sprowadzić kamień, bo ceny dostaję satysfakcjonujące. Mam około 1200 metrów kwadratowych kamienia na stanie, nie jest to dużo, ale wystarczy, by indywidualnych klientów obsłużyć czy jakieś małe inwestycje zrobić. Jest z czego wybrać. Często dostaję zapytania ofertowe Internetem o ceny i kamienie, jakimi dysponuję, handlu płytami nie prowadzę. Mam cennik z wyrobami standardowymi, jest to cennik ogólnopolski, te ceny mniej więcej kształtują się w całej Polsce tak samo, jeżeli chodzi o elementy budowlane standardowe. Jeżeli chodzi o elementy nietypowe, które wykonujemy, są obliczane indywidualnie, tak jak jest przyjęte w całej Polsce. Podejmuję się każdej pracy, którą inwestor zleci wykonać wg projektu. Człowiek bazuje na kamieniu więc ten kamień dla budowlańców przygotowuję, na wyposażenie wnętrz, ostatnio w Poznaniu zaczyna się budować pałace, więc zrobię elementy w rzeźbie, kominki, posadzki w mozaikach. Są łazienki luksusowe, które wykonujemy dla indywidualnego klienta, ewentualnie w hotelach, bankach.

-            Dziękuję za rozmowę.

Rosnące znaczenie kamieniarstwa

 

Informacje o chińskim przemyśle kamienia naturalnego pochodzą z materiału przygotowanego przez magazyn branżowy „Stone” i Supervision and Test Center for Stones Material Quality. Zebrał je zespół wysłanników niemieckiego czasopisma „Naturstein”, który odwiedził Chiny zbierając dane do jednego z tegorocznych wydań. Redakcja największego w Chinach miesięcznika kamieniarskiego „Stone” ma swą siedzibę w stolicy kraju, Pekinie. Redaktorem naczelnym jest Li Yunbi, który związany jest z tym czasopismem od osiemnastu lat, a od 1990 r. pełni funkcję redaktora naczelnego. Gazeta ukazuje się w nakładzie 4000 egzemplarzy i jest periodykiem informacyjnym związku branżowego o nazwie China Stone Industry Association, zrzeszającego ok. 700 członków.

Według Li Yunbi, chińska branża kamieniarska obejmuje blisko sto tysięcy małych zakładów kamieniarskich będących własnością prywatną i około stu średnich i wielkich zakładów (do tych ostatnich zalicza się te, których produkcja sięga powyżej 50.000 mkw. rocznie). Centrum produkcji kamieniarskiej jest usytuowane na południu Chin, w szczególności na wybrzeżu, chociaż obecnie otworzono w głębi kraju wiele nowych kopalń, przy których działają nowe firmy, te usytuowane są przede wszystkim na zachodzie kraju środka. Wydobycie koncentruje się głównie na różnych odmianach granitu. Supervision and Test Center for Stones Material Quality of State Administration of Building Materials Industry, jedna z najważniejszych i najpopularniejszych w całych Chinach instytucji prowadzących badania kontrolne złóż i kamienia, wciąż bada nowe złoża, podobnie jak inne tego rodzaju instytucje działające na terenie całego kraju. W celu usystematyzowania i wprowadzenia porządku w posiadanych zasobach po  przeprowadzonych testach kamieniom nadaje się numer państwowy, co dla dysponenta danego złoża jest bardzo wiążącym faktem. W opinii samych Chińczyków branża kamieniarska tego kraju uważana jest za bardzo małą, jednak w przyszłości powinna sukcesywnie rozwijać się, a jej znaczenie nie tylko w kraju, ale przede wszystkim na świecie rosnąć. Wzrost zainteresowania kamieniem hamowały jak dotąd zbyt wysoka cena i ta jego właściwość, że jako zdecydowanie grubszy od ceramiki, sprawia więcej od niej trudności w  układaniu. Poważnym problemem w rozwoju branży kamieniarskiej w tym ogromnym kraju jest brak możliwości formalnego kształcenia się na poziomie odpowiadającym dzisiejszym wymaganiom rynku. O uprzystępnianie wiedzy fachowej w ramach swoich możliwości dbają związki zawodowe, które organizują seminaria i kursy zawodowe, na ogół półroczne. Dobrą okazją do wymiany doświadczeń między chińskimi kamieniarzami są, podobnie jak na całym świecie, targi branżowe, np. w Beijing i Szanghaju.

 

Chiński import i eksport

Statystyki władz celnych o imporcie i eksporcie kamienia z Chińskiej Republiki Ludowej wykazują za rok 1999 łączną wartość eksportu produktów kamieniarskich w wysokości 713 810 510 dol. USA przy masie 5 620 000 t. Wartość eksportu w stosunku do 711 884 300 z roku 1998 zwiększyła się o 0,27 procent, podczas gdy masa w stosunku do 4 860 000 ton z roku 1998 wzrosła o 15,6 procent. Średnio oznacza to w przeliczeniu na tony 126,96 dol. USA, czyli zmniejszenie cen o 13 proc. w stosunku do 146 dol. USA z roku 1998. Przy prawie takiej samej wartości eksportu jak w roku 1998 dochód jednostkowy mocno spadł. Wartość importu kamienia wynosi za 1999 rok 297 309 505 dol. USA  przy masie 1 210 000 ton. Wartość importu w stosunku do wartości z roku 1998 w wysokości 249 490 300 dol. USA zwiększyła się o 19,2 procent, a masa w stosunku do 1 010 000 ton w roku 1998 wzrosła o 19,8 procent. W przeliczeniu na tonę oznacza to 242 dol. USA, co odpowiada prawie 247 dol. USA z roku 1998. Ilość importowanego kamienia i zainwestowana wartość pieniędzy wzrastała równolegle. Przegląd statystyk importu i eksportu kamienia do lub z Chin pokazuje, że wpływy z importu w ciągu czterech lat wzrosły o ponad 20 procent. Podczas gdy import gwałtownie rośnie, eksport waha się - cena jednostkowa w imporcie wzrasta równolegle, cena jednostkowa w eksporcie wykazuje od trzech lat tendencję spadkową. Eksport surowca jest wciąż wysoki: w roku 1999 wyeksportowano 2 911 556 ton bloków granitowych, co stanowi 51,78 procent całkowitego eksportu. Cena wynosi jednak tylko 3,7 procent całego eksportu przy cenie jednostkowej 9,07 dol. USA (eksportowane były głównie kamienie na projekty budowlane w Hongkongu o relatywnie niskiej cenie jednostkowej). Podobnie jak w latach poprzednich w roku 1999 udział eksportu towarów z płyt granitowych wynosił 6,78 procent a krawężników 26,57 procent. Spadek cen w chińskim eksporcie ocenia się jako nadzwyczaj nierozsądny. To, iż jednostkowe ceny eksportowe, według statystyki importu i eksportu, znajdują się łącznie poniżej jednostkowych cen importowych, wyjaśnić należy między innymi tym, że Chiny importowały wyłącznie kamień naturalny dla budownictwa wielokondygnacyjnego, wpływy z eksportu obejmują jednak także duże ilości relatywnie taniego kamienia do budownictwa podziemnego.

 

China Stone Materials Testing Center

CSMTC zostało założone w roku 1987 i jak twierdzą sami Chińczycy jest jedynym oficjalnym chińskim instytutem kontroli i oceny jakości kamienia naturalnego, przede wszystkim chińskiego, ale także importowanego. Jest to nowocześnie wyposażona placówka zatrudniająca specjalistów z dziedziny kamieniarskiej. Na miejscu dokonuje się prób technicznych i kontroli jakości wszystkich chińskich kamieni naturalnych, zgodnie z obowiązującymi w tym kraju standardami technicznymi (stale doskonalonymi) oraz odpowiednimi przepisami (również w rozwoju). China Stone sprawdza także jakość wyrobów gotowych z kamienia, które mają być zastosowane na budowach. Sprawdzenie 60.000 mkw. płyt granitowych i marmurowych użytych przy wznoszeniu budynku Ministerstwa Spraw Zagranicznych, dzielnicy finansowej oraz Huabai Electric Power Production and Control Center, pozwoliło zebrać wiele cennych doświadczeń. Według obowiązujących przepisów właściciele kamieniołomów są zobligowani do sprawdzenia własnego surowca i jego urzędowego zarejestrowania. Materials Testing Center opracowuje obecnie przegląd chińskich zasobów kamieniarskich oraz oferentów kamienia - w jego posiadaniu jest blisko 400 tablic wzorcowych, prezentujących zadziwiającą różnorodność skał występujących w Chinach.

 

Katalog chińskich kamieni

W ostatnich latach przemysł kamieniarski Chin bardzo się rozwinął. Liczba znanych rodzajów kamieni naturalnych stale wzrasta i liczy obecnie kilkaset. W latach 80. część kamieni naturalnych została skatalogowana w celu zapewnienia jednolitego nazewnictwa rodzajów kamieni i ułatwienia wymiany informacji w handlu produktami z kamieni w kraju i poza Chińską Republiką Ludową. Państwowy Urząd Przemysłu Materiałów Budowlanych stworzył automatyczne zarządzanie danymi i wypracował krajową normę kamieni naturalnych GB/T 17670-1999. Kamienie podzielono na granit, marmur i łupek. Ustalono też zasady ich kodowania. Tak więc ujednolicone kodowanie kamieni naturalnych składa się z angielskiej litery i czterocyfrowej liczby: rozpoczynająca oznaczenie litera pochodzi z alfabetu angielskiego i wskazuje na granit, marmur lub łupek:

-granit (granite) = G

-marmur (marble) = M

-łupek (slate) = S

Dwie pierwsze cyfry czterocyfrowej liczby są kodami ustalonymi w normie GB/T 2260 dla poszczególnych prowincji, autonomicznych regionów i miast, podległych bezpośrednio rządowi. Dwie ostatnie cyfry są numerami przydzielanymi przez różne prowincje, autonomiczne regiony i miasta podległe bezpośrednio rządowi dla różnych rodzajów kamieni. Dokument „Państwowa jednolita norma Republiki Chin. Jednolity katalog kamieni naturalnych” opublikował 8 lutego 1999 Państwowy Urząd Jakości i Nadzoru Technicznego, obowiązuje on od dnia 1 sierpnia 1999.

 

Nie czekaj dodaj firmę

do naszego katalogu!

 

 

Dodaj firmę...

 

Dodaj ogłoszenie drobne

do naszej bazy!

 

 

Ogłoszenia...

45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Biuro reklamy:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Redakcja:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.">
     Wszystkie prawa zastrzeżone - Świat-Kamienia 1999-2012
     Projekt i wykonanie: Wilinet