Szymon Modrzejewski, z urodzenia warszawiak, zdradza w rozmowie z Joanną Lichocką z Rzeczpospolitej szczegóły swojej pasji. Poniżej fragmenty rozmowy:
„Chodziłem po Bieszczadach jak wiele osób i w końcu przyszedł moment, że zaczęło interesować mnie coś, co wydaje mi się istotniejsze. Przestałem chodzić szlakami. W moim środowisku elementem rywalizacji było – kto dalej powędruje w 24 godziny? Albo dłużej? Najlepiej zimą, bez namiotu... Dziś powiedzielibyśmy, że to takie sporty ekstremalne. Jak przestałem się kręcić po szlakach, to się okazało, że jest mnóstwo czytelnych śladów, tylko trzeba nauczyć się je czytać. I pewnego razu wszedłem na cmentarz, nie mając świadomości, że jestem na cmentarzu.
Schodziłem z Połoniny Caryńskiej, a robiłem to wcześniej po wielekroć, nie mając świadomości, że schodząc na samo dno doliny, w której tętniła wieś niemała, przechodzi się obok miejsca, gdzie stała cerkiew i gdzie pochowani są ludzie. Schodziłem trochę obok szlaku i wszedłem w krzaki, las był gęsty, nie bardzo wiedziałem, czy doszedłem tam, gdzie chciałem. Stanąłem więc na kamieniu, żeby się rozejrzeć. Pośliznąłem się, zdarłem niechcący kawałek mchu i zobaczyłem napis... cyrylicą, dało się go odczytać i jasne się stało, że to nagrobek, ktoś tu jest pochowany. Przyznaję, że wprowadziło to niepokój.
Przyciągało mnie miejsce, ten nagrobek. Zresztą to najbardziej niezwykły nagrobek, z jakim się tutaj spotkałem. Człowiek pod nim pochowany zrobił go sam dla siebie za życia. Nie był cechowym kamieniarzem, tylko, jak sądzę, naturszczykiem, samoukiem.
Gdy czasem pokazuję zdjęcia tego, co naprawialiśmy, ludzie robią wielkie oczy, bo trudno im jest sobie wyobrazić, że coś tak zniszczonego można uratować. (...)
Najstarszy, którym się zajmowaliśmy, i w ogóle najstarszy w Bieszczadach polskich nagrobek na wiejskim cmentarzu, to XVII-wieczna piaskowcowa płyta z Chmiela, gdzie jest pochowana kobieta o trudnym do ustalenia nazwisku. To jest najprawdopodobniej 1644 rok. My ten nagrobek tylko oczyściliśmy, podnieśliśmy nieco ponad poziom ziemi. Prawdopodobnie był kiedyś ulokowany w cerkwi, tak wynika z przekazów, ale nie ma pewności. Natomiast jest pewne, że leżąc w takiej pozycji, w jakiej go zastaliśmy, był narażony na zniszczenie inskrypcji, bo leżał niemal poziomo i zatrzymywała się na nim woda. Inskrypcja nie była już tak czytelna jak np. 20 lat temu”.
Więcej w „Rzeczpospolitej”
Skorzystaj z naszej prenumeraty.
Zamów całoroczną prenumeratę Świata Kamienia!
45-837 Opole, ul. Wspólna 26 woj. Opolskie Tel. +48 77 402 41 70 Biuro reklamy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. Redakcja: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. |