STONE SCULPTURE SHOW

STONE SCULPTURE SHOW

This year's edition of Stone fair will include a stone sculpture show during which works made at the…

Czytaj...
MARITIME INDUSTRY IS AS STRONG AS A STONE

MARITIME INDUSTRY IS AS STRONG AS A STONE

The 5th edition of the International Maritime Congress was held on 8–9 June in Szczecin. The congress serves…

Czytaj...
SCHOOL FOR STONEMASONS-TO-BE

SCHOOL FOR STONEMASONS-TO-BE

The new school will be set up at the Border Protection Corps School Complex in Szydłowiec. This new…

Czytaj...
STUDENTS RESTORED THE 17TH-CENTURY GRAVESTONE

STUDENTS RESTORED THE 17TH-CENTURY GRAVESTONE

Restoration of an old gravestone was a part of the internship organised by the State Construction Schools in…

Czytaj...
Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2011 JoomlaWorks Ltd.

Janusz Chwajoł : Kluczowe decyzje zapadają w wąskim gronie

                                      

Kiedy grono najwybitniejszych poetów świata opuścił Czesław Miłosz, nie było chyba środka informacyjnego, które podając informacje o tym wydarzeniu nie zahaczyłoby o kwestie pochówku i związanego z nim sarkofagu, który miał oddawać doniosłość znaczenia zmarłego twórcy “Zniewolonego umysłu”. Wkrótce podały one, że ostatecznie wybór wykonawcy grobowca padł na krakowskiego mistrza kamieniarskiego, Janusza Chwajoła. Nie prezentowany dotąd na łamach ŚK rzemieślnik, okazał się bardzo aktywnym i zaangażowanym działaczem na rzecz środowiska kamieniarskiego, czy ogólnie polskiego rzemiosła. Świadczą o tym pełnione przez niego funkcje prezesa Jzby Rzemieślniczej w Krakowie Zainteresowanie ŚK jego osobą wynikało jednak z powierzenia mu bardzo odpowiedzialnego zadania, zaprojektowania i wykonania sarkofagu dla Czesława Miłosza. Taki wybór musiał być podyktowany znajomością dokonań Janusz Chwajoła na polu architektury nagrobnej, dlatego ciekawość nakazywała bliższe przyjrzenie się jej w bezpośrednim kontakcie z ich twórcą. Jak można było oczekiwać, spotkanie rozpoczęło się od spontanicznej prezentacji pomników nagrobnych, wykonanych na zamówienie często bardzo znanych w kraju osób. Biurko właściciela zakładu zapełniły zdjęcia pomników między innymi taternika Janusza Śmiałka, poetki Eugenii Basary-Lipiec - żony znanego w kraju publicysty, piszącego na temat ruchu olimpijskiego, prof. Józefa Lipca, a także odsłoniętego z wielką pompą przez Jarosława Kalinowskiego grobowca honorowego prezesa PSL Edwarda Kalety. Pan Chwajoł zaprezentował przy okazji swoje prace przy rekonstrukcji starych, dziewiętnastowiecznych pomników z piaskowca. Efekty jego wysiłków w celu przywrócenia im dawnej świetności były, jak można się było spodziewać, naprawdę imponujące. Jako rozmówca okazał się krakowski mistrz kamieniarski zajmujący i zdolny przyciągnąć uwagę, czego zapis poniżej. Janusz Chwajoł - Wykonałem pomnik na zamówienie aktora teatrów Słowackiego i Starego w Krakowie, Jacka Romanowskiego, dla jego ojca, który rok temu został pochowany na alei zasłużonych. Nagrobek może nie jest wybitny, ale ma pewną myśl. Pewnego dnia przyszedł do mnie znany scenograf Kazimierz Wiśniak z Teatru Starego i powiedział, że pomnik twórcy “Piwnicy pod Baranami”, Piotra Skrzyneckiego, to ma być prosty dzwonek. No to jest, zgodnie z życzeniem. Wykonując grobowiec króla kurkowego, Romana Kameckiego, byłem bliżej powszechnej manierze stosowania wykończeń w rodzaju zaokrąglenia, ćwierćwałki. Inna była z kolei robota dla rodziny Suderów, gdzie pomnik zdobi przepiękna figura Madonny, odlewana na specjalne zamówienie. Odlew wykonał nieżyjący już odlewnik Józef Kowalówka, który wsławił się takimi pracami jak droga krzyżowa w Częstochowie, pomnik św. Piotra w Duchni, który odsłaniał papież, czy odlew postaci papieża w kurii biskupiej w Archidiecezji Krakowskiej, bramy w katedrze gnieźnieńskiej, pomnik Legionistów w Kielcach. Wiele odlewów to dzieła sztuki. Idąc dalej, sarkofag ojca Jacka Wójcickiego, zwykły wydawałoby się, ale jaka tu myśl jest! Ale najpiękniejszy grobowiec, jaki istnieje w Polsce na cmentarzach, moim zdaniem został zaprojektowany przez architekta Kierasińskiego w roku 1947 - to nie jest moja praca, ale jest tak piękny... Cenię doskonałą robotę, jest mi naprawdę bliski. To jest szczyt sztuki kamieniarsko-odlewniczej. SK - W pana rodzinie kamieniarstwo to zawód z tradycjami? JCh - Ojciec pochodził spod Krakowa, z miejscowości Grajów, między Wieliczką, Gdowem a Dobczycami. Jest tam pomnik z 1863 roku, wykonany w piaskowcu, postawili go moi przodkowie. Jest na nim napisane “Józef i Marianna Chwajołowie ku czci Najświętszej Marii Panny w roku 1863. Powstanie Styczniowe”. W latach 50. kamieniarze krakowscy, a wśród nich i mój ojciec, budowali kościół w Niepokalanowie koło Warszawy. W roku 1960 po powrocie z Niepokalanowa otworzył w Krakowie pracownię artystyczno-kamieniarską. Kiedy zmarł w 1971 roku, miałem 19 lat. Wybór miałem taki albo studia, albo zająć się firmą. Wybrałem firmę, czyli niezwykle absorbującą pracę, przez sześć dni w tygodniu. Studia zrobiłem pracując. Firma jest rodzinna, działa już 44 lata, a ja reprezentuję drugie pokolenie. Kończyłem technikum górnictwa odkrywkowego w Krakowie, które dysponowało warsztatami kamieniarskimi, dzięki czemu miałem podwójną praktykę i w szkole, i w firmie ojca. Jak ojciec otworzył firmę, to ciągle byłem u niego, bo starzy fachowcy umieli przyciągnąć człowieka. Uczyłem się kamieniarstwa od ojca, Bronisława Chwajoła, ale też od Józefa Wesołowskiego, Bronisława Dembowskiego, dobry kontakt miałem również z Adolfem Brzesikowskim. Po maturze wykształcenie uzupełniłem dyplomem czeladniczym i mistrzowskim. W roku 1976 roku zdałem egzamin w Krakowie. Studia ukończyłem na kierunku politologia na wydziale prawa i administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Sądzi pan, że powinno nastąpić odrodzenie tradycyjnego układu mistrz i uczeń w kamieniarstwie?- Za zachodnią granicą Polski po liberalizacji rynku w 2004 roku przez obecny rząd Niemiec zostało 41 tzw. zawodów mistrzowskich, co oznacza, że wykonywanie któregokolwiek z nich w tym kraju wiąże się z obowiązkiem posiadania dyplomu mistrzowskiego. Przez ostatnie 50 lat było tych profesji 93. Mistrz kamieniarski jest zawodem zaufania publicznego i żeby go wykonywać należy mieć kwalifikacje. Jak widać, nie trzeba sięgać daleko, to są europejskie wzorce, i tak powinno być moim zdaniem. Wyszkoliłem siedemnastu uczniów w swojej firmie, zdali egzamin czeladniczy, mistrzowski. 11 z nich prowadzi aktualnie swoje firmy. Dzisiejsze rozwiązania prawne nie sprzyjają takiemu porządkowi, dzisiaj każdy może być kamieniarzem i wykonywać ten zawód. To jest duża strata i trochę nie do pojęcia. Mówię to z perspektywy kogoś, kto przez kilka lat, dokładnie od 1997 roku do 2001, był prezesem Izby Rzemieślniczej w Krakowie. W tym czasie udało się jedynie w ustawie o rzemiośle wprowadzić zapis, który mówi, że szkolący ucznia musi mieć kwalifikacje i powinien należeć do organizacji, która za niego ręczy. To jest model europejski. Ale dalej się nie dało tego poprowadzić, nie mamy takiej siły przebicia. - Biorąc pod uwagę niesłychane strywializowanie kultury i zadowalanie się klientów bardzo prostymi, by nie powiedzieć, prostackimi formami kamieniarki, czy to w przypadku pomników nagrobnych czy architektury, ma sens odrodzenie rzemiosła w jego tradycyjnej formie? - Te proste formy, uzyskiwane poprzez “bosch-owanie”, uwłaczają temu zawodowi. Odpowiadając na pańskie pytanie, jeżeli w przypadku zdunów jeszcze niedawno mówiło się, że już ich prawie nie ma, a dziś coraz więcej ludzi ozdabia swoje domy pięknymi wyrobami zduńskimi i ci fachowcy są znowu w cenie, to może nie jesteśmy skazani na wymarcie. W Niemczech kamieniarze są bardzo poszukiwani. Taki, który nie tylko zajmuje się nagrobkami, ale również robi piękne rzeczy we wnętrzach, będzie w cenie, tylko trzeba się o to upominać.- W odrodzeniu rangi zawodu, przekazywanego uczniom przez mistrza, tkwią dwie społeczne konsekwencje: pierwsza - walka z bezrobociem; druga - indywidualizacja potrzeb. Ponieważ pieniądze ma pewna część społeczeństwa, trzeba by jej uświadomić, możliwość wyrażenia bardziej zindywidualizo-wanych potrzeb, które m.in. mógłby zaspokoić mistrz-kamieniarz.- Zacznę od drugiej kwestii. Podstawą rozwiniętych krajów europejskich, czy Stanów Zjednoczonych, jest klasa średnia. W Polsce klasy średniej nie ma. Trzeba ją wytworzyć przez odpowiednie rozwiązania prawne i wtedy otworzy się wspaniała perspektywa. Co do pierwszej kwestii powiem tyle, że jeżeli minister pracy wydaje rozporządzenie, na podstawie którego nadzór nad szkoleniem uczniów ze względu na bezrobocie będzie sprawowało OHP, to we mnie budzi się sprzeciw, ponieważ to nie ma nic wspólnego z tradycją ani ze współczesnością, tylko z określonym czasem naszej historii. My teraz mamy się zwracać do OHP, żeby refundowały zatrudnienie młodocianego do nauki rzemiosła?! Poza tym jeżeli wprowadza się takie rozwiązania, że 80 procent młodzieży ma iść do liceów, które w ten sposób mają stać się czymś w rodzaju przechowalni, żeby nie tworzyć bezrobocia, a reszta to ma być jakiś odpad, to czy z założenia ma on do nas trafiać? Stosunek do nas wyraża się również w tym, że nasza profesja nie miała się nazywać kamieniarz, bo pan minister znalazł dla niej nazwę “pracowników ręcznej obróbki kamienia”. Gdybym nie wystąpił jako prezes izby o zmianę w rozporządzeniu ministra edukacji, to dziś słowa “kamieniarz” już by nie było. Zresztą wtedy obroniliśmy takie zawody, jak malarz, zdun, kominiarz, to wszystko miało się inaczej nazywać. Ale odnosząc się jeszcze do bezrobocia, politycy chcą zniesienia wszystkich barier, które się tworzy na rynku pracy, bo one nie sprzyjają likwidacji braku zatrudnienia. Stąd kwalifikacje w tym momencie nie mają żadnego znaczenia, tylko wszystko na żywioł. Bezrobocie wynosi ponad 3 miliony ludzi w Polsce, dlaczego więc nie skorzystać z rozwiązań, które są - przecież w Ameryce korporacje, a w Niemczech izby rzemieślnicze organizują pracę, rynek, szkolenie. Te wzorce są sprawdzone. Żywiołem nie zwalczy się bezrobocia tylko wspierając istniejące na rynku firmy, do których się nie dokłada, które się rozwijają. - Jest jednak pewien problem, młodzi ludzie nie mają poczucia rangi zawodu.- Ma pan rację. Etyka, ranga zawodu zostały sprowadzone do parteru. Wzięło to się stąd, że przestano kłaść nacisk na szkolenie zawodowe, na jego znaczenie. W obiegu znalazło się nawet stwierdzenie, że technikum przywieziono ze Wschodu. Przecież pewne zawody wymagają technicznego przygotowania. Jak ktoś chce się uczyć tego zawodu dzisiaj, to z reguły uczęszcza do klasy wielozawodowej, z fryzjerem, złotnikiem i kucharzem. To prowadzi do wzrostu bezrobocia, a nie do uporządkowania rynku pracy.- Nadawanie rangi poprzez dyplomy, certyfikaty etc. chroni też konsumenta, weryfikując profesjonalizm poszczególnych osób. Dzisiaj niezadowolony z usługi klient nie wie gdzie się ma zwrócić o pomoc. A przecież mogłyby istnieć jakieś ciała odwoławcze, opiniodawcze.- Kiedy zacząłem dostrzegać barierę uniemożliwiającą uporządkowanie spraw rzemiosła, skończyłem studia politologiczne. Pozwoliło mi to, kiedy byłem członkiem zarządu Związku Rzemiosła Polskiego w Warszawie, rozmawiać z premierem, ministrem, jak równy z równym. Rzemiosło stało się partnerem w komisji trójstronnej, w rezultacie doszło do znowelizowania ustawy o rzemiośle, a w Krakowie mieliśmy uchwałę o wspieraniu małej, średniej przedsiębiorczości w zakresie małych firm. To było w latach 1997-2001 i wydawało się, że już jesteśmy na górce, ale wystarczyły trzy ostatnie lata, żeby doszło do sytuacji, w której rzemiosło ma coraz mniej do powiedzenia: nie dano rzemiosłu szkolenia młodych tylko ochotniczym hufcom pracy, nie wprowadza się żadnych rozwiązań, takich jak fundusze strukturalne, dostosowawcze. W krajach unii europejskiej są one rozprowadzane na rozwój firm przez organizacje samorządu gospodarczego, czyli izby przemysłowo-handlowe, branżowe, rzemieślnicze. W Polsce tworzy się agencje, żeby pieniądze nie wyszły spod kontroli. To jest utrącanie samorządu gospodarczego. Nie wprowadza się ustawy o samorządzie gospodarczym. Czy my mamy siłę, żeby się przeciwstawić temu? Nie mamy, bo jesteśmy rozproszeni we wszystkie strony: Biznes Center Club, Krajowa Izba Gospodarcza, Związek Rzemiosła Polskiego. Hasło, że rynek jest najlepszy na wszystko akceptuję z zastrzeżeniem, że uporządkowany. Jeżeli u mnie wyrób kosztuje 1600 zł od dwóch lat, a wszystkie koszty w koło wzrosły, to z zysku piętnastoprocentowego zszedłem bodaj do pięcioprocentowego, czyli do minimum. A towarzyszy temu, z powodu skrajnie liberalnego nastawienia władz, powstawanie firm nowych, które za to, co ja wykonuję za 1600 zł przy minimalnym zysku, wołają 1400 zł... Taka firma w perspektywie dwóch, trzech lat nie ma prawa się utrzymać, musi upaść. Czy rozwój takiej przedsiębiorczości ma zmniejszać bezrobocie? Czy ustawa o swobodzie gospodarczej, która pozwala łatwo otworzyć firmę, zabezpieczy ją na tak nieuporządkowanym rynku przed upadkiem? Czy chodzi o tworzenie firm typu łątka jednodniówka? W Krakowie już obserwujemy mniejszą ilość nowo otwieranych firm w stosunku do upadających. Wykazują to dane Urzędu Miasta Kraków. Czyli stawianie na to, że ludzie sami sobie jakoś poradzą to błędny kierunek. Teraz trzeba normalnych, instytucjonalnych rozwiązań, takich jakie są w unii europejskiej. W bogatej Bawarii na południu Niemiec funkcjonuje zapis, że każdy duży przetarg w 20 procentach musi wykonywać firma mała, zatrudniająca do 50 osób. To jest wymóg administracyjny. Czy u nas taki przepis w ustawie o zamówieniu publicznym nie dałoby się wprowadzić? Taki sam zapis funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych jeszcze z czasów Clintona, że każdy przetarg ponad 100 tys. dolarów musi być w określonej puli zabezpieczony dla małych firm. Ktoś zarzuci USA albo Niemcom, że tam nie ma wolnego rynku? U nas nie ma jeszcze państwa prawa, jesteśmy jeszcze w drodze do Europy i państwa prawa. Dlatego, jak ktoś mówi dzisiaj, że można uporządkować rynek kamieniarski, to nie liczy się z realiami politycznymi ani administracyjnymi i z brakiem siły. Różnych stowarzyszeń jest, ale one nie mają przełożenia politycznego. A kluczowe decyzje zapadają tylko w wąskim gronie, dlatego jak się trafi do przewodniczącego klubu parlamentarnego, premiera, albo komisji gospodarki sejmowej, ewentualnie do jakiegoś ministra i przekona ich do swojej racji, wtedy można coś zdziałać. OHP miało dojście do wicepremiera Hausnera i on zabezpieczył nadzór nad szkoleniem uczniów, w tym uczniów kamieniarskich. Dla kogo? Nie dla rzemiosła, tylko dla OHP. Przeszedłem całą drogę w samorządzie zawodowym i znam te wszystkie rzeczy. A prowadzenie firmy takiej, jak moja natrafia na określone trudności, jak koszty prowadzenia działalności gospodarczej, które stale rosną, koszty pracy, utrzymania firmy. To bez przerwy rośnie, przy określonej sytuacji na rynku, która jest zamrożona, bo ceny z różnych powodów ciągle ktoś obniża. Nikt nie dba w Polsce o to, żeby zmniejszyć koszty pracy. Jest jeszcze problem stosowania dumpingowych cen. - Odejdźmy może od polityki. Proszę przybliżyć Czytelnikom swój zakład.- Firma daje stałe zatrudnienie trzem osobom. Liternik, betoniarz, grawer pracują dla mnie na zlecenie albo umowę o dzieło, to są zaprzyjaźnieni fachowcy: Ryszard Węc, Bogdan i Konrad Skowronkowie, trzecia firma, betoniarska, jest Jana Karaszkiewicza. Wykonuję prace usługowe, czyli płyty nagrobkowe, pomniki, nagrobki, również płyty pamiątkowe, drobne prace budowlane, jak wykończenia, posadzki, schody, ale około 80 procent to są prace na cmentarzu. - Jak pan zapatruje się na przyszłość zakładów, podobnych do pańskiego? Można się przecież spodziewać, że ciałopalenie będzie coraz powszechniejsze.- Mnie wcale nie przeszkadza, żeby jakiś określony procent podlegał spopielaniu, ponieważ wtedy i tak trzeba wykonać ładną płytę napisową, z jakimś epitafium, z napisem. Uczestniczyłem kiedyś w programie telewizyjnym, w którym rozmowa dotyczyła możliwości upowszechnienia się ciałopalenia. Ksiądz w studiu powiedział, że do 1924 roku Kościół w ogóle zabraniał spopielania zwłok, ponieważ uważał, że właśnie w ziemi człowiek przygotowany jest na zmartwychwstanie i oczekuje na nie. A spopielone zwłoki to już jest inna sprawa. W tej sprawie dał wybór ludziom. Prace na cmentarzu staram się traktować jednostkowo, czemu służy indywidualna rozmowa z każdym klientem. Czyli nie ograniczam się do 10 wzorów, tylko klient wybiera ze 100 na przykład propozycji i indywidualnie uzgadnia każdy szczegół. To jest pewna praca autorska. Czasy są takie, że każdy chce jak najtaniej, dlatego należy zrobić ładną robotę za niewielkie pieniądze. Ale jeszcze jest nisza na rynku. Stanowi ją klient, który płaci i wymaga, chce pięknego wykończenie łazienki, reprezentacyjnego holu w swojej firmie, płyty pamiątkowej, czy informacyjnej tego typu klientela poszerza się. Jest pewna nisza na rynku i ja w nią zdecydowanie wchodzę, ponieważ nie będzie cały czas tylko nagrobków i pomników, a coraz większy będzie rynek usług. Bogatsze społeczeństwo będzie miało coraz większe wymagania, czyli to będą domy wykańczane najlepszym rodzajem kamieniu. To też wymaga od właściciela firmy nie tylko siedzenia w firmie, ale bycia, obycia, rozmów, kontaktów, samo nic nie przychodzi.- Wchodzimy na teren marketingu w pana firmie.- Panorama firm, książki telefoniczne tam trzeba być. Oprócz tego trzeba docierać do klienta przez polecenie. Wykonałem tysiące robót przez te 30 lat i to na mnie pracuje. Dzisiaj nowe firmy próbują robić tego rodzaju reklamę na skróty, przez przylepianie naklejek plastikowych z nazwą firmy na nagrobkach. Są bardzo podzielone zdania, co do tego rodzaju reklamy. - Czy jest jakiś rodzaj prac, jakaś realizacja którą szczególnie pan ceni? - Współczesne kamieniarstwo nagrobkowe charakteryzuje dużo udziwnień, tzn. zaokrąglenia, ćwierćwałki, półwałki. To jest pewien rodzaj ozdoby, ale nie zawsze dobry smak jest tutaj zachowany. Te dzisiejsze upodobania nie zawsze zdobią nagrobek, on przez nie jest jakiś sztuczny. Niemniej jak ktoś zamówi wykonanie książki czy serca to oczywiście wykonuję je.Ale odpowiadając na pytanie, wykonywałem w ubiegłym roku dla pewnej firmy w Krakowie hol, galerię i klatkę schodową w marmurze Morawica i w granicie strzegomskim. I przyznam, że mam jakiś sentyment do tej realizacji. Oni zaczynali tam od gruzów, a jak się teraz tam wchodzi, to tak jak byśmy byli w innym świecie. Z największym sentymentem pojechałem do Niepokalanowa pod Warszawą, gdzie został ślad ręki mojego ojca. - Nie uda nam się uniknąć tematu sarkofagu Czesława Miłosza. - Wiąże się z tym pewna historia. Otóż zadzwonił do mnie kamieniarz ze Strzegomia i powiedział: Panie, jaką pan nam zrobił reklamę! Tutaj jest około 300 zakładów kamieniarskich, a pan mówił o tym naszym granicie na całą Polskę - myśmy czekali na taką chwilę już dawno. Na taki moment też czekałem całe życie, żeby mi tak ktoś powiedział. Chcę przy okazji wspomnieć o prezesach Granit S.A., ponieważ zachowali się naprawdę wspaniale w tamtej sytuacji. Odezwali się w momencie, kiedy to poszło na całą Polskę i kiedy wszędzie były relacje na ten temat. I zarówno pan Jacek Grabowski i pan Mirosław Rogoziński zaproponowali współpracę, wsparcie, przekazanie najlepszego materiału. Ciekawe jest też doświadczenie związane z formą i ornamentyką sarkofagu poety. Kiedy chciałem zaproponować coś z popularnych współczesnych zdobień, czy złote litery, spotkałem się z reakcją, że nie ma być poler, ma być matowe. A to nie jest współczesna tendencja. To jest umiar i skromność, które wynikają z wielkości. Dwudniowy najazd dziennikarzy był trudny dla mnie o tyle, że równolegle do udzielania informacji, musiałem gonić z pracami nad sarkofagiem. Zignorować ich nie było można, sam pan wie najlepiej, jaka jest siła czwartej władzy. Pytali o to, kto wybierał materiał, dlaczego krajowy, kto projektował sarkofag, kto go zatwierdził. Takie czysto techniczne informacje. Nikt się nie zapytał o cenę, co dla mnie jest budujące, a ona była niewielka - zapłacił Urząd Miasta. Wydarzeniem interesowała się elita intelektualna Polski, ale też wybitni ludzie z Europy i Ameryki. Czesław Miłosz zajął miejsce przedostatnie w krypcie zasłużonych Na Skałce. Tam nie było od 50 lat żadnego pogrzebu. Sarkofag jest skromny jak ten, na którym się wzorowałem, Pawła IV w Watykanie. Prosta płyta z napisem, nic więcej - jedyny taki w Watykanie. Kiedy rozmawiałem z rodziną Czesława Miłosza, z jego asystentką, było mi miło, że moje wypowiedzi dla prasy były dobrze odebrane. Przeor paulinów, prof. Napiórkowski podszedł do mnie w trakcie pogrzebu i powiedział: “Jak to pan ładnie powiedział, że poeta to dar od Boga”. To jest wielkie wyróżnienie, nie spodziewałem się, że spadnie na mnie.- Ale są głosy krytykujące surowość sarkofagu.- Kamieniarze amerykańscy chcieli zrobić ten sarkofag. Z moich rozmów nie tylko w środowisku kamieniarskim wynikało, że było to źle odebrane. Wtedy mówiło się o tym, że zrobi się tymczasowy sarkofag, a docelowy będzie wykonany przez kamieniarzy amerykańskich. Taką wersję podała też prasa, ale w momencie kiedy mój projekt został zatwierdzony przez wojewódzkiego konserwatora zabytków, znalazł uznanie rodziny Czesława Miłosza i został zaakceptowany przez Urząd Miasta Krakowa, finansującego projekt, to znikło słowo “tymczasowy” i zaczęto używać sformułowania “sarkofag Czesława Miłosza”. Tym, którzy mają zastrzeżenia, powiem tylko, żeby wymyślili coś bardziej oryginalnego mając pięć dni na całą realizację, nie zapominając przy tym o zgraniu wszystkiego z miastem, konserwatorem, paulinami, rodziną, za niewielką kwotę, wtedy podejmę rozmowę. Gdyby został rozpisany konkurs, to więcej by kosztował niż ta realizacja.- Na koniec, kilka słów do Czytelników Świata Kamienia. - Niedawno wykonywałem pracę sędziemu sądu administracyjnego. W podzięce podarował mi niewielką książeczkę, w której odręcznie napisał, że przekazuje mi ją jako dowód podziękowania za wykonaną pracę. Przede wszystkim jednak tą książeczką chciał podkreślić swoje istnienie, że żył, pracował i coś takiego napisał, ponieważ jak twierdzi, on przeminie i nad jego pracą, niezwykle przecież odpowiedzialną, nikt się nie pochyli. Przyjdzie jakiś jego następca, wyrzuci papiery, zajmie jego miejsce. Napisał tę małą książeczkę, aby został po nim ślad. Dlatego każdemu kamieniarzowi powiem, że trudno znaleźć drugi taki zawód, który pozostawia po sobie tak piękne i trwałe ślady. Pracując w tym zawodzie zostawiamy piękne rzeczy, które przenoszą nas w czasie, co stanowi wartość często przez nas sobie nieuświadamianą. Mnie pomógł to zrozumieć właśnie ten sędzia sądu administracyjnego.

 

Do not wait add your business to our directory!!

 

Add company...

 

Add small ads/strong>

to our base

 

 

Ogłoszenia...

Targi Xiamen 2012
45-837 Opole,
ul. Wspólna 26
Woj. Opolskie
Tel. +48 77 402 41 70
Tel. +48 77 402 81 22
Advertising:
This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.">This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.

Office:
This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.">This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.

This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.">
     All rights reserved - Swiat-Kamienia 1999-2012
     Design and implementation: Wilinet